Miało być coś innego, ale wyszedł Proch i wspomnienia z Sochi. Obiecuję, że następny shot będzie już o kimś innym.Kierowałem za Polakiem, który zmierzał w stronę swojego pokoju. W głowie ciągle widniało wspomnienie jego pociągającego uśmiechu, który wkradł się na jego usta, gdy odbierał złoto. Byłem z niego cholernie dumny. Może i zająłem drugi miejsce, ale to nie na mnie powinienem się skupiać w tamtym momencie. To on był mistrzem. Moim mistrzem. Do tego ten seksowny tyłek. Jęknąłem, gdy przypatrywałem się Kamilowi, którego materiał dresów ciasno przylegał do mięśni. Nie mogłem już dłużej wytrzymać, więc przyśpieszyłem kroku i przycisnąłem bruneta do jednej ze ścian hotelu. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć moje usta odnalazły jego. Nie protestował, wręcz przeciwnie; pogłębia pieszczotę.
— Oszalałeś? — zapytał, gdy w końcu się od siebie oderwaliśmy.
— Nie, dlaczego? — uśmiechnąłem się szeroko, po czym musnąłem ustami skórę znajdującą się na jego szyi.
— Nie możemy tutaj, no wiesz... — spuścił głowę rumieniąc się słodko.
— Dlaczego niby? — uniosłem pytająco brew, jednocześnie łącząc nasze dłonie.
— Ustaliliśmy, że nie będziemy okazywać sobie uczuć w miejscu, w którym może nas zobaczyć ktoś, kto nie chcielibyśmy aby o tym wiedział. — skrzyżowałem nasze spojrzenia. — Mieliśmy umowę.
— Oj, Kamil. — zbliżyłem swoją twarz do jego. — Jeszcze się nie nauczyłeś, że łamanie zasad sprawia mi przyjemność? — musnąłem ustami jego nos, który w tym momencie wydawał się być niezwykle zaczerwieniony.
Uniosłem nasze splecione dłonie ponad głowę niebieskookiego, aby następnie złączyć nasze usta. Nie był to pocałunek pożądania, nie był szybki ani zachłanny. Był powolny i namiętny zupełnie tak, jakby wyznawał nasze uczucia.
— Kamil? — usłyszałem cienki, damski głos, więc automatycznie oderwałem się od mojego towarzysza.
— Ewa? — odpowiedział pytaniem na pytanie; nie był w szoku. — Co ty tu robisz?
Kobieta spuściła zawstydzona wzrok, kreśląc butem wzorki na podłodze. Chwilę zastanawiała się, po czym oparła się o ścianę.
— Przyszłam ci pogratulować. — powiedziała od niechcenia i przeniosła swój wzrok na mnie. — Ty jesteś Peter, prawda?
— Zależy o co chodzi. — zażartowałem, ale widząc jej pytający wzrok westchnąłem. — Tak, to ja.
— Miło mi cię poznać. — podeszła do nas bliżej, a moje palce zacisnęły się na bluzie Polaka. — Ewa. — wyciągnęła dłoń w moją stronę.
— Peter. — zdezorientowany uścisnąłem jej rękę.
— Jak długo jesteście razem? — zapytała, a ja swoje oszołomione spojrzenie utkwiłem w Kamilu.
Chwilę stałem przenosząc co chwila wzrok z bruneta na kobietę, która jak mi się zawsze wydawało była jego żoną. Odsunąłem się kawałek w bok i oparłem dłonie na stoliczku.
— Nie jesteś zła? — zwróciłem się w stronę blondynki.
— Dlaczego miałabym być? — uśmiechnęła się łagodnie.
— Przecież jesteście małżeństwem. Dowiadujesz się, że ma kogoś na boku i nie przeszkadza ci to? — ściągnąłem brwi, próbując rozszyfrować, co się dzieje.
— Kamil ci jeszcze nie mówił? — tym razem to ona wydawała się być zaskoczona. — Rozwodzimy się. — wzruszyła ramionami. — Jeśli on jest szczęśliwy, to ja również. Widzę, że się wam powodzi i kochacie się, a to jest najważniejsze. — uśmiechnęła się szeroko.
Westchnąłem głośno i zmuszałem swój mózg, aby w jakikolwiek sposób zinterpretował to, czego właśnie się dowiedziałem, jednak na próżno. Pokręciłem głową i ruszyłem przed siebie, jednocześnie wymijając, jak się okazało, już byłych małżonków. Wszedłem do mojego pokoju i rzuciłem się na łóżko. Wtuliłem twarz w poduszkę w momencie, gdy ktoś wszedł do pomieszczenia.
— Pero, ja... — zaczął, a ja się zaśmiałem. — Zrozum mnie, bałem się. — zasiadł na skraju łóżka.
— Czego? — mruknąłem w poduszkę, jednak po chwili podniosłem się i objąłem go ramionami.
— Powiedziałem Ewie o nas i zażądałem rozwodu. — przytuliłem go do swojej piersi, aby dodać mu odwagi. — Zdenerwowała się. Zaczęła krzyczeć i rzucać we mnie wszystkim, co wpadło jej w ręce. Trwała w jakiejś furii. Bałem się, że zrobi coś mi albo sobie. — wtulił się we mnie bardziej. — Nie chciałem ci mówić, póki nie będę pewny, że mi go da.
— Mogłeś mi o tym powiedzieć. — jedna z moich dłoni gładziła go po plecach, a druga po policzku.
— Bałem się, że mnie odtrącisz. — szepnął, a po jego twarzy spłynęła pojedyncza łza, którą szybko otarłem.
— Jak widać nie wyjaśniliśmy sobie wszystkiego. — uśmiechnąłem się szeroko i ułożyłem Kamila tak, że leżał na plecach, abym mógł zająć miejsce na jego biodrach. Przysunąłem swoją twarz do jego. — Kocham cię i będę kochać nie zważając na nic. — złożyłem delikatny pocałunek na płatku jego ucha, a następnie na nosie. — Będę z tobą w zdrowiu i chorobie. — musnąłem jego policzek, później zjeżdżając w stronę żuchwy. — Bogactwie i wtedy, gdy nie będzie starczać nam pieniędzy na rachunki. — przejechałem językiem po kąciku jego ust, aby później złożyć tam czuły pocałunek. — Zostaniesz moim mężem, Kamil? — w końcu wpiłem się w jego usta.
Pocałunek był powolny, pełen uczuć, ale jednocześnie zachłanny. Złączyłem palce naszych dłoni i ułożyłem na pościeli nad głową bruneta. Językiem przejechałem po skórze jego szyi, a z jego ust wydostało się ciche pojękiwanie.
— Czy ty mi się właśnie oświadczyłeś? — na jego usta wpłynął szeroki uśmiech, a ja pokiwałem głową. — Odpowiedź brzmi tak. — słysząc ostatni wyraz złączyłem nasze wargi w miłosnym tańcu.
— Kocham cię, Kamil. Nie jesteś w stanie wyobrazić sobie jak bardzo. — uniósł się, abym mógł ściągnąć z niego bluzę.
— Ja ciebie też, Pero. — szepnął, przygryzając wargę. — Ja ciebie też. — powtórzył, a ja musnąłem palcami skórę jego odkrytego torsu. — Trzeba to jakoś uczcić.
— Jestem tego samego zdania. — uśmiechnąłem się chytrze, aby następnie wpić się w jego soczyste wargi.
CZYTASZ
When we're together || Ski Jumping One Shots
FanfictionDruga próba regularnego pisania opowiadań, których głównymi bohaterami są skoczkowie narciarscy. Pozostało mi jedynie zaprosić was do czytania i mieć nadzieję, że chociaż trochę przypadnie wam do gustu to, co postaram się napisać!