Mam nadzieję, że nie zabijecie mnie za to 💙
Witaj Kamil.
Na wstępnie chciałem Ci powiedzieć, że byłeś najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Pamiętasz jak się poznaliśmy? Byłem taki młody i niedoświadczony życiowo... Może śmiesznie to zabrzmi, ale zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. Byłeś moją pierwszą miłością. Pierwszą i ostatnią, jak się okazuje.
Byłeś pierwszym, który złamał mi serce. Wykrzyczałeś mi, że nie jesteś pedałem i żebym trzymał się od ciebie z daleka, bo nie masz zamiaru zadawać się z chorymi psychicznie. A ja byłem tylko młodym chłopakiem, który pogubił się. Zatracił się w walce o wygraną. Potrzebowałem wsparcia. Chciałem, aby ktoś pocieszył mnie i przytulił, gdy tego potrzebowałem. Nie jestem na ciebie zły, nie mogłeś o tym wiedzieć. Zostaje jeszcze fakt, że miałeś żonę.
Pamiętasz konkurs w Lillehammer pięć lat temu? Wygrałeś, a ja zająłem miejsce w trzeciej dziesiątce. Przyszedłeś do mnie i pocieszyłeś. Wyciągnąłeś pomocną dłoń, próbując pomóc mi się podnieść. Zasiałeś w moim sercu nasionko fałszywej nadziei, które później pilnie pielęgnowałeś i troszczyłeś się o nie, jednocześnie sprawiając, że umierałem wewnętrznie.
Ten sam konkurs, tylko rok później. Tym razem to ja wygrałem, a ty zająłeś drugie miejsce. Nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak byłem dumny. Byłem dumny, bo mogłem stać na podium obok mojego największego idola. Mogłem przytulić się do ciebie i pogratulować. Jakie było moje zaskoczenie, gdy późnym wieczorem zjawiłeś się w moim pokoju hotelowym. Nie mówiąc nic podszedłem do mnie i złączyłeś nasze wargi, przypierając mnie do pobliskiej ściany. Już wtedy wiedziałem, że uzależniłeś mnie od tego.
Sochi 2014. Wygrałeś dwa złote medale, przy okazji udowadniając wszystkim, że jesteś najlepszy. Pamiętasz, jak przyszedłem do ciebie, a ty czekałeś na mnie z butelką białego wina? Świętowaliśmy nasze sukcesy w sowim towarzystwie. Nie potrzebowaliśmy niczego więcej oprócz siebie nawzajem. Pamiętasz, jak zatraciliśmy się w sobie bez opamiętania, poznając siebie wzajemnie. Do dzisiaj nie poznałem nic bardziej uzależniającego od twojego uśmiechu, twoich ust. Od twoich dłoni sunących po moim ciele, doprowadzających mnie do obłędu. Dlaczego wtedy nie potrafiłem ujrzeć tego, jak bardzo zniszczy mnie ta relacja?
Wakacje między sezonem 2015, a sezonem 2016 zapadły na zawsze w moją pamięć. Wyjechaliśmy nad jezioro, chcąc odciąć się od rzeczywistości i pobyć tylko we dwójkę. Grałeś na gitarze i opowiadałeś żarty, a ja nie potrafiłem powstrzymać śmiechu. Pamiętam, jak w niespodziewanie uklęknąłeś przede mną na jedno kolano i wyciągnąłeś małe pudełeczko ze srebrną obrączką. Ślubowałeś mi miłość i wierność do końca naszych dni, a ja? Ja byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
Co się zmieniło, Kamil? Co się z tobą stało? Mógłbym zadać wiele pytań, ale to bez sensu. Wiem, że nie usłyszę na nie odpowiedzi. Mieliśmy być na zawsze, co poszło nie tak? Jestem aż tak beznadziejny? Najbardziej boli mnie to, że nie potrafiłem przerwać naszej znajomości, ale przecież wydawało się być idealnie. Nic nie zapowiadało tego, że pewnego dnia znajdę cię, kiedy będziesz pieprzyć się ze srebrnym medalistą z dużej skoczni? A może to właśnie o to chodzi? Po każdych igrzyskach będziesz zatracać się w ramionach tego, który zajął miejsce zaraz za tobą? Chcę tylko abyś wiedział, że kochałem cię, kocham i będę kochać bez względu na wszystko. Obiecaj mi tylko, że gdy mnie już nie będzie, to ułożysz sobie życie. Znajdziesz kogoś, kto pokocha cię chociaż w połowie tak prawdziwie, jak zrobiłem to ja. Wiedz, że nie żałuję żadnej minuty spędzonej z tobą. Żegnaj Kamil, może kiedyś jeszcze się zobaczymy.
Twój Peter.
Odkładam długopis na bok i przyglądam widokom, które rozpościerają się za oknem. Zginam kartkę w pół i wkładam ją do koperty. Bazgram jeszcze twoje imię na wierzchu i uśmiecham się słabo. Ścieram rękawem bluzy łzy, które w znacznym stopniu zaczerwieniły skórę mojej twarzy. Ostatni raz spoglądam na krajobraz i już chwilę później połykam tabletki, które zaczęły rozpuszczać się pod wpływem ciepła emanującego od mojej dłoni.
— Do widzenia, Kam. — szepczę, a po moich policzkach ponownie zaczyna spływać słona ciecz.
CZYTASZ
When we're together || Ski Jumping One Shots
FanfictionDruga próba regularnego pisania opowiadań, których głównymi bohaterami są skoczkowie narciarscy. Pozostało mi jedynie zaprosić was do czytania i mieć nadzieję, że chociaż trochę przypadnie wam do gustu to, co postaram się napisać!