|| I'm dead || Stephan Leyhe x Andreas Wellinger

514 42 7
                                    


Chyba mi się podoba


Jesteś cholernym dupkiem, wiesz? 

Zasiałeś w moim sercu ziarenko fałszywej nadziei, z którego pod późniejszym napływem gestów wyrosło olbrzymie drzewo. 

Rosnąc miażdżyło po kolei wszystkie narządy sprawiając, że powoli umierałem.

Drzewo, które rozkwitając zabiło wszystko naokoło; w tym również i mnie. 

Odchodząc wrzuciłeś iskrę do mojego serca. 

Iskrę, która podsycana późniejszymi słowami przeistoczyła się w pożar. 

Pożar tak wielki i tak niebezpieczny, że do tej pory czuję się spalony. 

Błądząc wokół urwiska miałem nadzieję, że przyjdziesz i wyciągniesz do mnie pomocną dłoń.

Jak głupi i naiwny byłem...

Może i przyszedłeś, ale tylko po to aby pchnąć mnie, gdy stałem do ciebie tyłem, zadając tym samym ostateczny cios. 

Pozwoliłem sobie upaść. Wiedziałem, że nie jestem na tyle silny, aby utrzymać równowagę. 

Może i nogi miałem wystarczająco silne, jednak nie mogłem powiedzieć tego samego o mojej psychice. 

Moje serce upadło razem ze mną, a ty zdeptałeś je, zadając tym samym kolejne ciosy. 

Pocałowałeś i przeprosiłeś, a ja Ci wybaczyłem. 

Wiesz jak się czułem? Zwyczajnie chciałem odrobiny uwagi... Uwagi i miłości.

Chciałem ustać w twoich ramionach, jednak byłem zbyt słaby. 

Upadłem do twoich kolan, dając ci prostą drogę do zniszczenia mnie. 

Nigdy nie poznałem twoich prawdziwych intencji, a szkoda...

Bawiłeś się mną. 

Grałeś ze mną w swoją gierkę. 

Wiedziałeś od samego początku, że to ty ją wygrasz. 

Sprawiało Ci przyjemność, gdy obserwowałeś jak płaczę? 

Trzymałeś moją twarz w swoich dłoniach, szepcząc, że wszystko się ułoży. 

Mam rozumieć, że to też był element całej tej pierdolonej układanki? 

Za każdym razem, gdy Cię wołałem ty odwracałeś się i kroczyłeś przed siebie dumnie. 

Zostawiałeś mnie samego, a ja nie potrafiłem przestać Cię kochać. 

Gdy leżałem w twoich objęciach, marzyłem tylko o tym, aby zostać tam na zawsze. 

A teraz? Teraz są one dla mnie jak klatka, w której mnie zamknąłeś i zabrałeś do niej klucz. 

Dlaczego nie pozwolisz mi rozprostować skrzydeł i odlecieć?

Wepchnąłeś mnie w płomienie i obserwowałeś. 

Dlaczego mi to wszystko zrobiłeś?

Teraz już wiem, że to ten ostatni raz. 

Ostatni raz, kiedy pozwalam Ci mnie niszczyć. 



When we're together || Ski Jumping One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz