Rozdział 4- kilka cudownych sekund
Ben pojawił się u niej wieczorem.
- Rey masz chwilę?- spytał przekazując jej plany niszczyciela o które prosiła.
- Tak, jasne. Wszystko w porządku?
- chodzi o moje życzenie, ale najpierw chcę porozmawiać o czymś, co nie daje mi spokoju. Podczas naszej walki na Starkiller gdy spojrzałem w twoje oczy i ujrzałem twoją potężna moc i światło, zrozumiałem, że nie chcę być twoim wrogiem. Ty jednak nie chciałaś abym cię uczył. Ale teraz, kim my dla siebie jesteśmy? Już nie próbujemy się nawzajem zabić ale odrzuciłaś propozycję bycia moją sojuszniczką, ja jednak nie czuję, żebym był twoim wrogiem- powiedział Ben.
- A co czujesz?- spytała Rey i podeszła bliżej patrząc mu głęboko w oczy.
W tym momencie Ben pocałował ją. Czuł w sobie tyle emocji i gdy odsunął się od niej, nie wiedział jak zareaguje Rey.
- Ja też to czuję- powiedziała ponownie łącząc ich usta na kilka cudownych sekund. Gdy Kylo miał już odchodzić Rey złapała jego rękę.
- Co z twoim życzeniem?- spytała.
- Już się spełniło.*********************
Następnego ranka Rey znów trenowała z Benem. Ich treningi były teraz dłuższe i obejmowały więcej teorii. Ćwiczenia już nie sprawiały Rey trudności a nowe zadania szybko wykonywała z pomocą Bena. W Rey buzowało wiele emocji gdy Ben trzymał ją w talii podczas ćwiczeń na jednej nodze. Cieszyła się, że nie medytowali, bo była pewna że nie dałaby rady zamknąć oczu nawet na sekundę.
- Jedi są strażnikami pokoju w Galaktyce.
Jedi używają swojej mocy, aby bronić i chronić.
Jedi szanują wszelkie życie, w każdej formie.
Jedi służą innym, zamiast panować nad nimi, dla dobra Galaktyki.
Jedi dążą do rozwijania się poprzez wiedzę i szkolenie- powiedziała Rey.
- Bardzo dobrze- pochwalił ją Ben po tym jak bezbłędnie wyrecytowała Kodeks Jedi.
- Jesteś dobrym nauczycielem- odparła.
- Zdradzę ci w sekrecie, że na początku mojego szkolenia na jedi, byłem niezłym kujonem. Zawsze chciałem zadowolić moich rodziców, musiałem być najlepszy. To było zanim zacząłem słyszeć szepty Snoke'a. Wiedziałaś, że w poprzednim kodeksie zabronione były emocje i jakiekolwiek związki romantyczne?- spytał.
- To znaczy, że oboje złamaliśmy zasady starego kodeksu- odparła Rey.
- Na to wychodzi- powiedział Ben po czym zaczął przyglądać się Rey z uśmiechem.
- A wracając do Skywalkera- odparła Rey chcąc przerwać krępującą ją ciszę- to jak naprawiłeś ten miecz? W końcu przedzieliliśmy go na pół- spytała Rey.
Ben poczuł się głupio, to ten cholerny miecz w rękach Skywalkera wskazywał na to, że naprawdę Luke'a tam nie było. Czemu Ben tego nie zauważył, przecież zniszczony miecz został na statku. Wiedział, że Rey wyczuwa jego emocję więc poczuł się jeszcze bardziej głupio i postanowił odpowiedzieć jakby nigdy nic.
- Naprawiłem go sam, znam się na tym, kiedyś należał do mnie, zanim zrobiłem ten- powiedział wskazując na swój aktualny miecz.
- Zrobiłeś go sam?- spytała zaskoczona.
- Jasne, że tak. Na końcu szkolenia każdy jedi tworzy swój miecz- odpowiedział Ben.
- Ja też zrobię swój własny?
- Tak, jak będziesz gotowa.**********************
Po południu Rey wraz z Poe i Chewiem wybierali się do Lando Calrissana. Gdy już mieli wsiadać do statku zatrzymała ich Ko.
- Powinnam zabrać się z wami, mogę pomóc- stwierdziła.
- Wiesz, że opuszczanie planety jest niebezpieczne- odparł Poe.
- Wiesz, że radzę sobie z niebezpieczeństwem- powiedziała.
- Ktoś musi dowodzić, gdy mnie nie ma. Ruch Oporu potrzebuje cię tutaj- powiedział Poe. Ujrzał na twarzy Ko zaskoczenie i dumę.
- Nie zawiodę cię, powodzenia - odrzekła
Wymienili się pożegnalnymi spojrzeniami po czym Rey i Poe zajęli fotele pilotów na pokładzie Sokoła***********************
Miasto w chmurach pomimo wojny prosperowało całkiem nieźle. Lecąc Rey widziała ludzi przemieszczających się mniejszymi pojazdami, wszyscy żyli w spokoju. Gdy wysiedli Lando już na nich czekał. Chewbacca przywitał się z przyjacielem.
- Ciebie też miło widzieć futrzaku- odpowiedział Calrissan i przytulił Wookiego.
- Witam, Jestem Generał Poe Dameron z Ruchu Oporu a to jest Rey, jesteśmy tu...- zaczął Poe
- Wiem po co przybyliście i nie pomogę wam- przerwał mu Lando.
Rey prędko włączyła holorozmowę z Leią.
- Ostatnio też nie chciałeś nam pomóc ale jednak się zgodziłeś i dobrze na tym wyszedłeś- powiedziała Leia a na dźwięk jej głosu Lando ponownie się odwrócił w ich stronę.
- Wiem, co stało się z Hanem i Lukiem, naprawdę mi przykro, zdaję sobie sprawę, że mnie potrzebujecie ale nie mogę pomóc. Teraz mam za dużo do stracenia i myślę, że zrozumiesz. Moja córka adoptowała dwie twilekańskie dziewczynki, zaginęły miesiąc temu, prawdopodobnie zostały porwane, nie mogę sprzeciwiać się Najwyższemu Porządkowi, muszę chronić córkę i znaleść dziewczynki.
- Możemy je znaleźć- powiedziała Rey.
- Moi ludzie szukają ich od miesiąca- odparł Lando
- Mamy plany głównego niszczyciela na którego pokładzie znajduje się spis niewolników- powiedziała Rey
- Mamy ucznia Skywalkera po naszej stronie i możesz być pewny, że współpracę z tobą pozostawimy w sekrecie- dodała Leia.
- Jeślibym się zgodził, czego potrzebujecie?- spytał Lando.
- Ludzi; pilotów, strzelców i dużego statku- matki- odpowiedział Poe.
- Ludzi mogę znaleść ale statek sporo kosztuję, co dostanę w zamian?- spytał.
- Najszybszy statek w galaktyce- Sokoła. Zgadzasz się?- spytała Leia.
Chewie skomentował to stawiając warunek, że będzie latał razem z Lando.
- Dobrze, więc daję wam tydzień na znalezienie dziewczynek jak Saira i Sann będą w domu zawrzemy współpracę.***********************
Gdy wrócili od razu zaczęli planować przejęcie danych z niszczyciela.
Przeglądając plany udało im się opracować plan.
Finn wraz z Rey przejęli mały statek transportujący i dostali się na pokład niszczyciela pod pretekstem przewozu broni. Rey prędko wymknęła się zanim szturmowcy zaczęli wynosić skrzynie, które w rzeczywistości były wypełnione kamieniami.
Rey udało się niepostrzeżenie dotrzeć i umieścić dysk w bazie danych. Dysk automatycznie przesyłał dane do Finna, który został na statku aby mógł odlecieć w razie gdyby Rey nie wróciła. Pobieranie danych miało zająć trochę czasu więc Rey miała nadzieję, że nikt tam nie przyjdzie.
Nagle jednak wyczuła za sobą czyjąś obecność.
- Masz dziesięć minut na ucieczkę- usłyszała jak ktoś szepcze do jej ucha.
Zrozumiała, że to Ben i odwróciła się w jego stronę.
- Boisz się tutaj przyjść?- spytała zadziornie i wyparła go ze swojej głowy.
Pobieranie trwało już kilka dobrych minut a wysłało się dopiero około dwudziestu pięciu procent. Do bazy danych nikt nie przychodził jednak Rey nie wiedziała czy ktoś zauważy Finna lub domyśli się przekrętu.
Gdy Rey usłyszała kroki miała właśnie sięgać po broń jednak gdy go ujrzała natychmiast się uspokoiła.
- Ben...
On podszedł do niej i pocałował ją, gdy dziewczyna oddała pocałunek Kylo oparł ją o ścianę trzymając jej ręce. Tym razem spotkali się naprawdę a pocałunki były jeszcze cudowniejsze. Gdy oboje współodczuwali swoje emocje było to niemal magiczne. Nie mogli się od siebie oderwać aż do czasu gdy urządzenie wydało dźwięk informujący, że wszystkie dane zostały skopiowane i przejęte przez Finna. Rey prędko wyjęła dysk.
- Znów dam ci dziesięć minut, tym razem radzę skorzystać- powiedział Ben.
Rey jeszcze pożegnała go po czym prędko pobiegła w stronę Finna.
Gdy lecieli myślała o tym co się zdarzyło, na ustach wciąż czuła jego dotyk. Akcja się udała, żadnych problemów, to było aż za proste. Kylo wyczuł jej moc gdy tylko wylądowali lecz nie zrobił nic aby jej przeszkodzić, jednakże jaką mogła mieć gwarancję, że następnym razem też tak postąpi? Te piękne chwile które razem przeżyli nie skreślały jego złych uczynków, nie przestał być potworem.
*********************My saber is red
Your saber is blue
My name is Ben
Only for youTrochę walentynkowy ten rozdział, niech moc weny będzie z nami ✨
CZYTASZ
Ja też to czuję- REYLO
Fanfiction*Akcja dzieje się po filmie SW Ostatni Jedi* Ben spojrzał w jej dumne oczy i wiedział, że już nic nie będzie takie samo, nie mógł pozwolić jej odejść /w trakcie poprawek/