- Wydoroślał? - zapytał Nathaniel i wydawał się tym faktem równie przerażony jak Raphael aczkolwiek z innego powodu. - Słuchaj... Mam takie pytanie. Czy ostatnio coś mu się stało? Czy ktoś mu coś zrobił? - zapytał licz i wydawałoby się nawet, że z troską. - Nie umiem sobie wytłumaczyć dlaczego w innym przypadku miałby wrócić do... Nie ważne. To zazwyczaj niezbyt dobrze, kiedy on robi się poważny. Oznacza, że cierpi... Najczęściej. Chyba, że ta dziewczyna faktycznie ma na niego tak ciekawy wpływ. Niezwykłe, ale wydaje się przy niej szczęśliwy - powiedział i również nie skończył myśli.
- Nie za bardzo. W sensie. Już wszystko było źle... Ale... no... w każdym razie teraz mu jest lepiej. - "Czy Al przypadkiem nie wspominał coś o tym, żebym nie mówił? Trudno".
- A co do twojej gromadki, to ciekawie tam masz - podjął temat Licz. - Narratorzy są przeraźliwie irytujący. Jeden był moim znajomym. Arghhhh... można się wściec. Papuga to coś, do czego bym strzelał jak do kaczek, a jeszcze taka, która budzi mnie rano? Zabiłbym, a truchło dał Eunice. Ucieszyłaby się - dodał. - Kim jest Tony? - Nathaniel oparł się o zagłówek łóżka.
- Tony to mój chłopczyk. Znaczy się. To nie tak jak pan myśli. On jest moim geniuszem. Ma 8 lat i strasznie inteligentny i psotliwy. Słodziak. Od czasu do czasu coś razem zmalujemy, bo w końcu Alek nie chce, to z kimś muszę robić żarty nauczycielom. Szkoła by ucierpiała, gdybym przestał. No i tak ogólnie, to ten Tony jest mój. NIE oznacza, że jest teraz pański, wasal mojego wasala nie jest moim wasalem i kropka. Nie oddam. A kysz!
- Opiekujesz się ośmiolatkiem? - powiedział zaskoczony Nekromanta i skupił na Raphaelu wzrok. - Jestem pod wrażeniem. Nigdy bym się nie spodziewał. Swoją drogą myślałem, że Sha'irzy już nie robią nowych geniuszy. Taki mały? Jej... Musi być uroczy, geniusze mają takie ciekawe przemyślenia. O ile ktoś w ogóle chce ich słuchać, bo zdarzają się i tacy tępi ignoranci. Geniusze to jedne z inteligentniejszych istot, a przy tym odznaczają się nadzwyczajną chęcią czynienia tego, co według nich jest słuszne. Ale żebyś ty się kimś zajmował? - Zaśmiał się. - Nie do wyobrażenia. No i oczywiście, że nie mam zamiaru nic mu zrobić. Aż tak małe dzieci mnie nie kręcą, spokojnie - uprzedził. - Jest mu lepiej? Na pewno? - Nathan wrócił do sprawy Aleistera. - Martwię się... Gdybyś ty dostał wiadomość o treści przypominającej coś w stylu: "Nie mogę dłużej. Nathan, proszę nie wiń się i pamiętaj o mnie jeśli... Żegnaj", to też byś wpadł w panikę. Wypominam mu to od miesiąca, on tłumaczy, że to była chwila, ale jakoś mi się nie chce wierzyć... Szczególnie po tym jak zobaczyłem, ile ma nowych śladów. I miejsc po wkłuciach...
Raphael wytrzeszczył oczy. - Serio? Napisał panu coś takiego? O bogowie... On chyba wtedy myślał nad tym na serio - Dżinowi zdecydowanie zniknął uśmiech. - On wtedy przyszedł do mnie. Żebym go przypilnował. Ja nie miałem pojęcia, że to było aż tak poważnie. - Pacnął sobie ręką w czoło. - Raphaelu. Ty tępy dżinie. Zawiodłem się na twoich zdolnościach obserwacyjnych. - Westchnął. - Ale już jest wszystko w porządku. Zdecydowanie przestał brać. Spokojnie. To był pojedynczy zjazd. Po prostu nie miałem świadomości, że z nim AŻ tak źle - lawirował dżin. Aleister błagał swojego przyjaciela, by wypytywany odpowiadał w taki sposób. Crowley sam chciał o tym opowiedzieć liczowi we właściwym czasie. -No, ale ja mówię. Teraz jest już z nim na szczęście dobrze. Nie ma się czym martwić. Char doprowadziła go do porządku, bo wątpię żeby mnie posłuchał.
- Do niego jest bardzo ciężko dotrzeć. Spędziłem z nim sporo czasu i nigdy nie wiem czy to, co akurat mi mówi jest prawdą. Bagatelizuje swój stan zdrowia i nigdy nie powie, że jest źle, póki nie jest za późno... - "Tak było też wtedy". - Dobrze, że ta kobieta ma na niego choć jakikolwiek wpływ, bo można do niego mówić i mówić, a on i tak zrobi swoje. Niesamowicie uparty człowiek, irytująco uparty, ale chociaż zdeterminowany. Muszę z nim pogadać swoją drogą... - Westchnął. - No, ale jakoś postaram się mu pomóc.
CZYTASZ
14 dni do zLiczenia
FantasyCo może się wydarzyć w ciągu zaledwie czternastu dni? Trzysta trzydzieści sześć godzin, można coś zorganizować... Na przykład fajny wyjazd. Przyjaciel zabrał go ze sobą na ferie do domu swojego opiekuna. Ostrzegał, próbował go uchronić... Szkoda, że...