Raphael wszedł do jadalni z zamyśloną miną. Przeszedł cały kawał korytarza i jeszcze trochę, tylko po to aby zajrzeć co robi reszta ludzi. Wszyscy już zjedli śniadanie. Charla z bardzo dużą fascynacją opowiadała o Francji, opisując przy okazji wygląd Paryża takimi słowami jak: "niesamowity" i "zapiera dech" albo "wspaniały". Potem zaczęła tłumaczyć Julce aspekty kulturowe, więc miały temat rozmowy na następną godzinę.
Dżin podszedł do Aleistera i przysunął sobie krzesło żeby usiąść obok. Jednakże milczał. Zastanawiał się jak dużo będzie skłonny wyjawić przyjacielowi na temat problemu z lampą. Ogólnie nie lubił się dzielić problemami, więc się nie odzywał. Westchnął i oparł głowę o blat stołu. - Nudzi mi się... - wymamrotał pod nosem, co było tylko malutką częścią jego rozmyślań.
- Tak? Co tam się dzieje u Zachariasza? Wszystko z nim w porządku? - zapytał Aleister bez większego zaangażowania, ale był bardzo czujny. Możliwe, że Raphael próbował mu o czymś powiedzieć, tylko sam jeszcze nie wiedział jak, a Al nie miał zamiaru mu szczególnie ułatwiać.
Al patrzył na Raphaela i zerkał kątem oka na Char i Julkę, które świetnie się dogadywały.
- Wydaje mi się, że jest lepiej. Dali radę go dobudzić, wstrzyknęli mu coś niebieskiego, potem chyba krzyczał... Ale tak. Wydaje mi się, że przeżyje - powiedział bez mrugnięcia okiem Raf. Wstał ze stołu i znowu chciał ostrożnie się oprzeć o oparcie krzesła. Tym razem nie było aż tak źle, bo magia wygoiła mu prawie całkowicie szramy. W końcu, to były tylko uderzenia, a nie na przykład rozerwane tkanki, które leczyłyby mu się cały dzień.
- Serio, spił się? Dziwne, że w ogóle chciało im się marnować czas, jeśli Zach jest tylko pijany. No chyba, że chcą mu od razu zakomunikować, że alkoholizm nie jest mile widziane. No nic. Niech się tam męczą. A ty mówisz nudzi ci się? - zapytał Aleister z miną, która wyrażała: "masz jakąś propozycję?".
- Nie spił się. Nie czuć było od niego alkoholu - powiedział rozbawiony Raphael. - I tak... nudzi mi się potwornie. Nie mam pojęcia co mam tu robić, posiedziałbym w lampie, ale z oczywistych względów moja śliczna jest poza moim zasięgiem. Zwiedzać mi się już odechciało, rozmawiać też już nie ma o czym. Normalnie umierać nie żyć...
- Hmm... chciałem Natha o coś poprosić. Na pewno byś się ubawił patrząc jak się morduję, ale póki co jest nieobecny - powiedział Aleister. Zastanowił się. Co też by mogli tu porobić żeby w najgorszym wypadku narazić się tylko na lekką reprymendę licza, a najlepiej by uszło im to ma sucho... - Może komuś zrobilibyśmy coś "miłego"?
- Coś "miłego"? - spytał dżin zaintrygowany. - A co takiego "miłego" możemy zrobić? Zamieniam się w słuch, przyjacielu. Mów. Wprowadzaj w tajniki robienia żartów, tak żeby nie oberwać rzecz jasna. - Raphael uśmiechnął się szeroko. Gdzieś tam z tyłu głowy zdrowy rozsądek piskliwym głosikiem wołał o pomstę do nieba i raz po raz przeklinał głupotę dżina.
- Oooohohhho za dużo byś chciał. "Jak nie oberwać - poradnik" w tym domu to naprawdę gruba książka. Generalnie jest trudno, ale się da. Moglibyśmy... Iść do Sariela. Tak, to jest myśl. Chyba taka podstawowa rzecz, która przychodzi na myśl - powiedział. Julka się ożywiła słysząc, że Aleister z Raphaelem chcą wywinąć jakiś żart akurat Sarielowi . Była... Bardzo chętna do pomocy.
- Iść do Sariela - powtórzył za nim chłopak. Oczka mu się aż zaiskrzyły, bo białowłosy od samego początku nie przypadł mu do gustu. Wywinięcie żarciku mogło być zabawne. - A wiesz co... on jest u Zachariasza... No, Crowley, jesteś geniuszem - przyznał na głos Raphael. - Dobra. Mów. To może być super. - Kątem oka zaobserwował tą wręcz namacalną chęć udziału u Julki, ale nie skomentował. Czekał aż okultysta wyłoży mu swój plan działań.
CZYTASZ
14 dni do zLiczenia
FantasíaCo może się wydarzyć w ciągu zaledwie czternastu dni? Trzysta trzydzieści sześć godzin, można coś zorganizować... Na przykład fajny wyjazd. Przyjaciel zabrał go ze sobą na ferie do domu swojego opiekuna. Ostrzegał, próbował go uchronić... Szkoda, że...