Spływałam coraz głębiej i głębiej, ale nic nie widziałam.Moje płuca powoli się zaciskały, ale ja się nie poddałam.
Przy dnie zauważyłam coś błyszczącego. Podpłynęłam do tego i złapałam w dłonie.
Tlenu i czasu coraz mniej.
Bez spojrzenia co to jest, odbiłam się od dna i wynurzyłam na powierzchnię.
Złapałam duży chałst powietrza i odetchnęłam z ulgą.
Zaczęłam kaszleć wodą i zdjęłam mokre włosy z twarzy.
-A już miałem nadzieję, że się utopiłaś. - Wywróciłam oczami na komentarz Nico, który siedział jak gdyby nigdy nic pod drzewem.
Przeniosłam wzrok na rzecz w mojej dłoni. Naszyjnik, już trochę zniszczony przez wodę.
Przetarłam go i zobaczyłam literkę „A".
Dziwne.
-Znasz kogoś, kto ma imię na „A"?
-No, dużo osób. Apollo, Artemida, Annabeth, Afrodyta, Ares, Atena. A co to ma do rzeczy? - zaczął wyliczać znudzony i oglądał swoje paznockie.
-Bo znalazłam coś, co chyba należy do jednej z tych osób. - Rzuciłam mu naszyjnik, a on go szybko złapał w dłoń.
Oglądnął go z jednej i drugiej strony, a ja w tym czasie wyszłam z wody.
Wycisnęłam włosy i zabrałam naszyjnik.
Zaczęłam odchodzić, ale głos Nico mnie zatrzymał.
-I co? Co z nim zrobisz?
-Zapytam Annnabeth, czy to czasem nie należy do niej. Jeśli nie, to przechowam go, dopóki jakiś bóg się po niego nie zgłosi, w co bardzo wątpię. - Zaśmiałam się i zamiast się przebrać czy wysuszyć, od razu powędrowałam do domku Ateny.
Zapukałam grzecznie i drzwi się otworzyły. Uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam jednego z jej rodzeństwa.
-Cześć, jest Annabeth?
-Tak, poczekaj chwilkę. -odpowiedział Malcolm Pace*. Chwilę później pojawiła się blondynka.
-Chciałam się zapytać, czy to czasami nie twój wisiorek. - podałam jej do ręki złoto.
Zdziwiła się, gdy go zobaczyła, a potem podekscytowana przytuliła mnie. Nawet nie zwróciła uwagi na to, że jestem mokra.
-Matko Ateno, skąd go masz? Wypadł mi gdzieś podczas treningu dawno temu! - Uśmiechnęła się szczerze.
-Wiesz, znalazłam go na dnie jeziora. I nie mów nic. Wiem, że umieram. - Powiedziałam szybko, gdy otwierała już buzię. - Tak w ogóle to jestem Valeria. - Podałam jej rękę, ale przez chwilę się wahałam.
W końcu ostatnim razem o mało mi jej nie odcięła.
-Wiem, cały obóz mówi o córce Artemidy. - podała mi dłoń i potrząsnęła nią. - Ja jestem - przerwałam jej.
-Annabeth Chase.
-Tak, Percy ci mówił?
-Nie. Dopytałam się Nico. - Uśmiechnęłam się na wspomnienie o jego imieniu.
-Oh, rozmawiasz z Nico ci Angelo? Ile razy cię już obraził? - Zaśmiała się, chwytając za chusteczkę, którą zaczęła czyścić wisiorek.
-Za dużo by liczyć - wywróciłam oczami.
-Wydaje mi się, czy już wcześniej cię widziałam? - Zapytała jakby sama siebie.
-Właściwie, to tak. W bitwie o sztandar rozcięłaś mi rękę mieczem. - Parsknęłam śmiechem.
CZYTASZ
Black Sea | Nico di Angelo
FanfictionDlaczego to zawsze ja muszę umierać? Dlaczego to mnie skazano na takie cierpienia? Nico, proszę. Ratuj. Tu jest tak ciemno. I zimno. Nie mogę oddychać. Nico! Gdzie jesteś? Czuję się taka samotna. Nie słyszę nic. Jest tak ponuro i cicho. Bo...