Mamy nowego członka obsady! Wielkie brawa dla Roberta Sheehan, który wcieli się w rolę Leo Valdeza! Po prostu te loczki i uśmiech.
Zapraszam na rozdział!
—•—
Minęły 3 dni.
Cholerne trzy dni, odkąd leżałam w łóżku.
Poczułam, że odzyskałam czucie w jednym palcu, więc nim poruszałam. Nie chciałam zbudzić śpiącego obok Nico.
Poruszałam głową, ręką, nogą, aż w końcu mogłam się cała podnieść. Przeciągnęłam się i ziewnęłam.
Trzy dni bez snu doprowadza do zmęczenia. Gdy się rozciągnęłam, to położyłam się z powrotem obok Anioła.
Objęłam go i przymknęłam oczy, a on przewrócił się do mnie twarzą.
-Valeria? - Powiedział zaspany.
Pogłaskałam go po policzku i szepnęłam.
-Śpij. Masz jeszcze czas. - A on półprzytomny pokiwał głową i się we mnie wtulił.
Mandarynki i czekolada. Gorzka.
Przyjrzałam się mu bardziej.
Czarna czupryna, oliwkowa, niesamowicie blada cera, piękne usta i czarne oczy ukryte pod osłonką gęstych rzęs.
Mój ideał.
Zakochałam się.
-Kocham cię. - Szepnęłam, mając nadzieję, że śpi.
Wplątałam swoje palce w jego gęste włosy. Otworzył wolno oczy i się do mnie przysunął. Pocałował mnie w czoło i rzekł.
-Ja ciebie też. - A mi serce stanęło.
-Co? - Zapytałam zdezorientowana.
-Kocham cię.
-Nie kłam mnie, di Angelo - uderzyłam do lekko w klatkę piersiową.
-Nie codziennie można usłyszeć prawdę. - Po tych słowach wpił się w moje usta.
Zszokowana nie odwzajemniłam pocałunku, ani nie protestowałam.
Szok opatulił mnie całą.
W końcu Nico odsunął się ode mnie, gdy zobaczył, że nie oddawałam pocałunku.
Wstałam z łóżka, spojrzałam na di Angelo i wybiegłam z kajuty.
Leo próbował mnie zatrzymać, ale nie ulegałam.
-Patrzcie! - Krzyknęłam, przeskakując przez barierki.
Od razu słyszałam krzyki i ich bieg w stronę krawędzi.
-Valeria! Jesteś tam? - Zawołał Valdez.
-Tak. Chodźcie. - Zmrużyłam oczy i podeszłam bliżej.
Rzeka z wrzącą lawą, a na brzegu jej była gondola. Niepewnym krokiem do niej podeszłam.
-Płaci się albo duszą, albo monetą podróżnika. Chyba żeś dziecko władcy Hadesa.
-Bierz całą mą duszę. Byleby on był bezpieczny. - Wyszeptałam.
Gdy gondolier miał mi naciąć skórę wzdłuż ręki, wtedy grafitowooki krzyknął.
-Stój! Jak śmiesz?! - Podszedł do gondoliera.
-P-pan wybaczy, panie di Angelo... - Wioślarz zaczął się zasłaniać rękoma.
Na to Nico złapał go za fraki, a jego oczy błysnęły czerwienią.
CZYTASZ
Black Sea | Nico di Angelo
Fiksi PenggemarDlaczego to zawsze ja muszę umierać? Dlaczego to mnie skazano na takie cierpienia? Nico, proszę. Ratuj. Tu jest tak ciemno. I zimno. Nie mogę oddychać. Nico! Gdzie jesteś? Czuję się taka samotna. Nie słyszę nic. Jest tak ponuro i cicho. Bo...