a flower blossoms in a den of wolves

4.4K 415 134
                                    

Taehyung nie wie, czy jest nieprzytomny czy też nie, ale słyszy swój własny oddech. Słyszy jak powietrze wyślizguje się z jego spierzchniętych, poranionych ust. Jego ciało jest tak odrętwiałe, że nie czuje niczego poza delikatnym biciem swojego serca. Wciąż żyje.

Nie wiem, jak długo jest tu związany, przy lodowatym słupie, kiedy jego otwarta rana nadal krwawi. Prawie czuje, jak każda kropelka wypływa powoli, jedna po drugiej i zastanawia się, jakim cudem jeszcze się nie wykrwawił.

Rana nie jest tak głęboka, jest tego świadom. Ale jeśli nikt się nią nie zajmie, może spowodować prawdziwe szkody i gorsze konsekwencje.

Wszystko co słyszy Taehyung, to nieprzerwana cisza i krew pulsująca w żyłach wskazująca na to, że jeszcze żyje. Ale z powodu przepaski na oczy widzi tylko ciemność i strach przed nieznanym wyostrza mu zmysły.

Dopiero kilka godzin później, nagle słyszy otwierające się zardzewiałe drzwi i kroki zbliżające się w jego kierunku. Dociera do niego stukanie obcasów, które ucicha zaraz przed nim. Taehyung wyczuwa powiew mocnych, gryzących perfum i grymasi się, próbując przypomnieć sobie, gdzie wcześniej spotkał tak silny zapach.

- Hmm, jak ci się podoba bycie tu przywiązanym? Czekasz na swojego księcia na białym koniu, żeby cię uratował? - chichocze kobieta, a jej słowa przepełnione są złośliwością, na co Taehyung czuje dreszcze. Odsuwa się od przytłaczającej obecności osoby obok, ale to tylko bardziej intryguje kobietę.

Taehyung stęka, kiedy kobieta ściąga mu z oczu przepaskę i nagły wybuch światła i kolorów sprawia, że kręci mu się w głowie, zanim czuje jak palce o ostrych paznokciach odwracają jego twarz. Kobieta wykrzywia twarz, wbijając palce w jego miękkie policzki, obserwując z rozbawieniem jak Taehyung posyła jej mordercze spojrzenie.

- O rany, jaka śliczna buzia. Jestem trochę zazdrosna - uśmiecha sie kobieta, ale Taehyung wie, jakie niebezpieczeństwo czai się w uniesionych kącikach tych ust. Te ciemne, drapieżne oczy, wpatrujące się w niego zachłannie zwiastują zło. Taehyung syczy, przyglądając się kobiecie, która zaczyna stawać się znajoma. Tak jakby już ją gdzieś widział, ale nie może sobie przypomnieć gdzie.

Ale naprawdę była piękna.

Blada, porcelanowa skóra przypomina wampirzą. Czerwone, pełne usta diablicy, kiedy się uśmiecha i ciemne oczy zdradzają tysiące zbrodni, które skrywa za fasadą niewinności.

- Ale nieważne jak na ciebie spojrzę - co takiego Jungkook widzi w dzieciaku z ulicy takim jak ty? Ze wszystkich ludzi, których mógłby mieć, ze wszystkich zabaweczek, które może trzymać dla rozrywki, wybiera ciebie - obrzydliwą małą dziwkę. Żałosne - spluwa, upokarzając go i puszcza jego twarz, by usiąść na krześle.

Serce Taehyunga przyśpiesza i ma nadzieję że nikt nie zauważy, jakie wrażenie ma na nim samo wspomnienie imienia Junkooka. Źródła jego bólu i szczęścia.

Taehyung widzi jak kobieta przygląda się swoim paznokciom, bawiąc się błyszczącymi diamentami na palcach, kiedy zupełni ignoruje jego obecność.

- Słyszałam, że masz chorego braciszka, hmm? - odzywa się nagle, ale wciąż nie zaszczyca Taehyunga spojrzeniem.

- Jimin, mam rację? - milknie na chwilę, tak jakby czekała na jego odpowiedź, ale Taehyung nie wydaje żadnego dźwięku. Nie zamierza bawić się w jej brudne gierki. Wie, co planuje ta wiedźma i nie da się w to zapędzić tak łatwo.

Widząc, że Taehyung nie zamierza się poddać, kontynuuje wymuszać na nim jakąkolwiek reakcję.

- A twoja matka? Och, jak mogłam! Popełniła samobójstwo. Jakie to okrutne - zostawić dwójkę dzieci z agresywnym ojcem. Na pewno ją nienawidzisz.

blind me or bind me || vkook || !tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz