Rozdział 21: Missing

180 25 85
                                    

Leżałam na zimnej podłodze umorusana we krwi. Owszem leżałam. Barricade uwolnił mnie z łańcuchów i pozostawił tylko w kajdankach na rękach. Zdążył mi się przedstawić, pociąć nożem, drażnić językiem. Czułam się wstrętnie. Byłam otępiała z bólu, który promieniował z lędźwi aż po środek kręgosłupa. Leżałam bez ruchu od paru godzin drżąc z zimna i płacząc niemal nieustannie. Łzy już dawno nie leciały. Co chwilę szlochałam, chlipałam i trzęsłam się delikatnie. Policjant zatrzasnął drzwi od pomieszczenia, w którym się znajdowałam. Umieścił w nim też psa. Doberman siedział czujnie mi się przyglądając. Nie dość, że nie miałam siły się podnieść, to jeszcze nie miałam odwagi. Nie miałam broni, a gdyby pies zaatakował, nie miałabym szans. Moje zniszczone, podarte ciuchy ubrudzone w krwi kapiącej z moich pleców, leżały gdzieś w kącie.

Czułam nie tylko ból, ale lekko stłumiony przez niego głód. Nie wiedziałam która godzina, a telefon miałam w spodniach w drugim końcu pomieszczenia. Próbowałam zasnąć, ale nie dałam rady. Zatkał mi się nos, ogilałam kawałek podłogi obok mnie, byłam w krwi i było mi kurwa zimno. "Litościwy" pan postanowił mnie już dzisiaj nie męczyć. Poszedł spać do swojej komnaty i dał mi swobodę. Świetnie... nie oznaczało to wcale tego, że mnie wypuści. Nie oznaczało niczego co dobrze by się dla mnie skończyło.

Byłam w pułapce, więzieniu. Ukarana za coś, z czego nie zdawałam sobie sprawy. Karana przez decepticona, który podszywał się pod policjanta, a także pod chłopaka, którego spotkałam dwa razy, który chciał się zaprzyjaźnić... Zapewne, gdyby nie to, że nasze spotkanie przerwała inwazja decepticonów, już wtedy byłabym w tych samych tarapatach. Czy tak to będzie wyglądać? Skończę jako niewolnica? Znów gula w gardle, ucisk w sercu i szloch. Wtedy pies ruszył się z miejsca i podszedł do mnie. Patrzyłam na niego bezradnie. Zdaje się, że obwąchiwał moje plecy.

Potem poczułam jego szorstki język, który lizał mojąranę. Syknęłam z bólu i spróbowałam się przesunąć. Doberman odpuścił i położyłsię obok mnie. Poczułam ciepło bijące od zwierzaka. A ja telepałam się z zimna.Mimo strachu spowodowanym niewiadomą reakcją psa objęłam go. Przyjął mój gest inie próbował się wyrwać. Zamknęłam oczy i postanowiłam podjąć próbę zaśnięcia.


xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

(narrator)

Dziewczynie udało się zasnąć. Tuliła psa leżącego obok pogrążona w jakimś marzeniu sennym, a jej ciało odpoczywało. Decepticon leżał na swoim łóżku, ale nie spał. Także nie mógł zasnąć, ale z innego powodu. Gryzł się z myślami. Jak długo zamierza to wszystko ciągnąć? czy nie prościej byłoby zakończyć cały ten pościg? wszystko co zrobił kiedyś się od niego odwróci. Wiedział to doskonale, ale nie potrafił z tym skończyć. To było jego życie. Wszystko co znał.

Autoboty spały tej nocy zwyczajnie. Tylko Optimus siedział przy oknie i myślał. Położył głowę na splecionych rękach i zastanawiał się, gdzie teraz może być Selen. Zapewne w domu. Spała? A może także była pogrążona w myślach? Myślach o nim. O tym jak beznadziejnie się zachował. Kolejny raz ją zawiódł. Przyrzekł sobie, że dla niej postara się panować nad emocjami, nad okropną zazdrością. Nie udawało mu się. Znał swojego konkurenta. Przystojnego, młodego, umięśnionego. Czuł się zagrożony, zdając sobie sprawę z różnicy wieku pomiędzy nim a swoją dziewczyną. Kochała go, wiedział o tym, ale nie mógł znieść faktu, że gdzieś obok krąży Sideways.

Ten chłopak miał chęć się z nią spotkać. Niedługo. Dręczyło go to. I to bardzo. Podniósł się z krzesła i stanął naprzeciwko lustra. Patrzył na siebie chwilę, a potem sięgnął do szafki. Znajdowało się tam kilka butelek alkoholu. Przez chwilę gryzł się z sobą. Wiedział, że nie raz, gdy nie potrafił radzić sobie z problemami sięgał po olej. Odkręcił niezdarnie butelkę i zbliżył ją do ust. Poczuł intensywną woń napoju, ale nie zraził się tylko pociągnął łyka. Potem kolejnego i kolejnego. Pół butelki zniknęło w przeciągu kilku minut. Nie zważał na palenie w gardle.

Transformers 3: The DistractionWhere stories live. Discover now