- Selen, podaj mi proszę trochę tej blachy, którą trzymasz w rękach. Nada się na dodatkową warstwę do mojego miotacza - poprosił Hide. Stałam niedaleko niego pomagając Ratchetowi uprzątnąć jego alt mode. Miał tam pełno gratów, które uważał za "cenne". Wykonałam to, o co mnie poproszono. Z uśmiechem wręczyłam mięśniakowi pożądaną rzecz za co on podziękował mi całusem w czoło. Kolejny raz przekonałam się, że Ironhide ma na prawdę zmienne humory. Odkryłam, że zmienił do mnie stosunek już od długiego czasu, nie wiedziałam tylko czemu i nie rozumiałam niektórych gestów - takich jak tego, na przykład. Po chwili, gdy już otrząsnęłam się z dziwnego uczucia, wróciłam do ambulansu, by wynieść ostatnie śmieci. Wtedy do sali treningowej wbiegł Steward. Patrzył na nas zmęczonym, a także przejętym wzrokiem. Po pierwsze, tak, ambulans zmieścił się do sali treningowej. To na prawdę duże pomieszczenie. Po drugie - nigdy wcześniej nie widziałam naszego kolegi w takim stanie. Spojrzeliśmy na niego z niepokojem.
- Co się... - zaczęłam.
- Atak na bazę decepticonów się nie powiódł. Wielu martwych. Jazz w stanie krytycznym. Potrzeba medyka i to już!
Obyło się bez dalszych wołań. Natychmiast wybiegliśmy z pomieszczenia na zewnątrz, gdzie zastaliśmy leżącego, okropnie poobijanego przyjaciela i kilku rannych żołnierzy. Kilku... spośród całego plutonu liczącego więcej niż dwudziestu żołnierzy. Nie zauważyłam Johnnego, który dowodził. Zakryłam usta dłońmi. Po chwili wyjęłam krótkofalówkę i przywołałam nią do siebie Optimusa, który miał trenować Arsen. Jazz wyglądał okropnie. Jego niebieskie oczy ledwo świeciły. Łzy popłynęły mi po policzkach. Ironhide złapał mnie za barki i ścisnął.
- Nie, Jazzi... przecież ty jesteś... Silny masz być do cholery!! Pamiętasz? Razem przyczepialiśmy się do tych statków na Cybertronie... to ja, draniu, spadłem pierwszy! Trzymaj się! - krzyczał. A ja nie kryłam mojej rozpaczy. Po chwili poczułam jak na moje ramiona kapią krople. Nie spojrzałam jednak na twarz Ironhidea, bo wiedziałam, że i on nie chce abym widziała. Ratchet od razu przystąpił do leczenia. W postaci robota wytwarzał jakiś promień błękitnego światła, który skierował w stronę poszkodowanego. Wraz z Optimusem biegła też Arsen oraz generał. Widząc tego ostatniego poczułam się jeszcze gorzej.
- Co do cholery... - wyszeptał Prime patrząc bezradnie na cierpiącego autobota i namiastkę żołnierzy.
- Atak nieudany, Optimusie - wysapał Steward - decepticony atakowały w swojej pierwotnej postaci. Nie mieliśmy szans.
- Jak udało wam się uciec? - zapytał generał - macie jeden wóz, a ten autobot wygląda na niesprawnego.
- Jeden z decepticonów zaoferował pomoc - powiedział jeden z żołnierzy, cały umorusany w sadzy. Spojrzałam na niego nieco gwałtownie.
- Decepticon? Chyba żartujesz... - Optimus spojrzał na niego zdziwiony.
- Nie, Sir - odparł Steward - Nazywa się Sideways. Pomógł nam i miałem przekazać Selen, że ma nadzieję, że cię zobaczy w niedługim czasie.
Patrzyłam jak wryta. Ways nam pomógł. W dodatku chce mnie zobaczyć. Nie widziałam go tak długo.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
(Sideways)
- Sideways! A niech cię! - Usłyszałem wołanie zza pleców. Odwróciłem się gwałtownie zdziwiony.
- Wave! - zawołałem i uściskałem swego przyjaciela na powitanie - Ty, na Ziemi?
- Muszę osobiście donieść naszemu wodzowi o mojej misji, w dodatku jestem tu także w sprawie rodzinnej.
YOU ARE READING
Transformers 3: The Distraction
FanfictionGdy zdaje się, że zagrożenie już minęło i sytuacja została opanowana, decepticony planują kolejny, dramatyczny w skutkach atak, który może zadecydować o losie Ziemi. Czy tym razem Autoboty poradzą sobie z tak poważnym zadaniem, jakim jest obrona now...