Nim nadszedł świt, drzwi główne bazy decepticonów otworzyły się z impetem. W ich łuku pojawił się Optimus Prime ubrany w wojskowy mundur, uzbrojony niczym do walki. W prawej ręce ściskał pistolet, lewą trzymał na rękojeści miecza, ukrytego w pochwie przy jego boku. Kierował swój zimny wzrok na, zebrane dookoła, bezimienne decepty, jednak nie celował w nie. Przybył tutaj, zupełnie sam, w konkretnej sprawie toteż postanowił nie robić dodatkowego zamieszania. Rozumiał, że w sytuacji w jakiej się znajduje, mimo swego nieprzekonania, musi współpracować z decepticonami. Było to dla niego nie do pomyślenia, ale dla życia Selen, był gotów zrobić wszystko. Lider autobotów szedł dumnym, pewnym krokiem przez korytarz hotelu mijając wiele drzwi, lecz żadne nie wydały mu się właściwe. Z lewego zaułka wyłonił się Sideways, trzymając ręce splecione na piersiach. Stanął naprzeciw autobota i zmierzył go wzrokiem.
- Odstawiłeś się jak na wojnę - zauważył, ale po chwili teatralnie machnął ręką - ale najważniejsze, że jednak zdecydowałeś się przybyć. Megatron już czeka, właściwie czekał już od kilku dni, zaprowadzę cię do niego i wtajemniczymy cię w nasz plan. Myślę, że się dogadamy.
- Miejmy te spotkanie z głowy - burknął Optimus i ruszył w stronę, w którą skręcił młody decepticon. Lider przyglądał się jego sylwetce z nadąsanym wyrazem twarzy. Patrzył na jego lekko umięśnione ręce i nogi, proste, odznaczające się plecy, sposób poruszania się. Potem dyskretnie spojrzał na siebie. Na klatkę piersiową, którą widział z góry, na nogi, i ręce. Wyglądam lepiej - pomyślał nagle - zdecydowanie lepiej. I Selen woli mnie...
Po krótkim marszu, nieco niezręcznym, albowiem żaden z nich nie odezwał się ani słowem, stanęli i młody decepticon w końcu odezwał się pierwszy.
- To tutaj - stwierdził otwierając skrzypiące drzwi, a potem gestem ręki zaprosił lidera do środka. Optimus ruszył na przód i w końcu ujrzał swojego starszego brata siedzącego za biurkiem, na którym pełno było plików papierów i innych świstków. Megatron wyglądał jakby pracował, co w pierwszej chwili Primeowi wydało się śmieszne. Spojrzał na lidera decepticonów lodowatym wzrokiem, a ten zauważając go dopiero po chwili uśmiechnął się triumfalnie.
- Proszę, proszę! Kogo my tu mamy?
- Streszczaj się - pospieszył go Prime.
- Siadaj braciszku - polecił po czym zaczął szukać niezbędnej dla niego kartki. Optimus usiadł naprzeciw niego wciąż obdarzając go nieprzyjemnym spojrzeniem. Sideways opierał się o ścianę nieopodal ich. - Mam! A więc ten... widzę, że filmik motywacyjny pomógł ci podjąć decyzję, co?
- Zapłacisz za to co jej zrobiłeś! - syknął.
- Doprawdy? Żyje i ma się dobrze, więc nie widzę potrzeby odwetu, braciszku.
- Nie nazywaj mnie tak!
- Uspokój się, nic nie wskórasz tą agresją. Dzisiaj prowadzimy interesy. Zapomniałeś już?
- Gorzko pożałujesz...
- Chcesz by żyła, czy nie? - zapytał ironicznie - pamiętaj, że jednym ruchem mogę ją zabić.
- Nie masz skrupułów! Zabiłbyś wszystko co żyje!
- Dla dobra życia decepticonów owszem. Widzisz tylko jedną stronę medalu, Prime. Nie robię tego wszystkiego tylko dla siebie, lecz dla całej rasy.
- Czym więc wzbogaciłeś się, gdy gasiłeś iskrę Ariel?! Czym?! - Optimus podniósł się gwałtownie i walnął pięścią w biurko. Starał się za wszelką cenę zatrzymać łzy napływające mu do oczu. Udało mu się, lecz Megatron zdążył zobaczyć jego słabość. Spojrzał na niego z niezrozumieniem.
YOU ARE READING
Transformers 3: The Distraction
FanfictionGdy zdaje się, że zagrożenie już minęło i sytuacja została opanowana, decepticony planują kolejny, dramatyczny w skutkach atak, który może zadecydować o losie Ziemi. Czy tym razem Autoboty poradzą sobie z tak poważnym zadaniem, jakim jest obrona now...