Rozdział 25: Wyższe dobro

214 26 265
                                    


~~ Rozdział zawiera sceny dosyć brutalne. 


- Shockwave! Mój dobry przyjacielu... - zaczął Starscream uradowany widokiem, starszego o dwa miliony lat, mężczyzny z opaską na oku. Ten odwrócił głowę w jego stronę, ale nie odpowiedział - szukałem cię.

- A oto znalazłeś - udał przejęcie - czego ode mnie chcesz?

- Mam plany co do tej małej, która znajduje się w celi. Potrzebuję, by mi zaufała - wyjaśnił.

- To mi nic nie mówi - bąknął - nie taką zdolność posiadam.

- Obiecałem jej, że będę ją chronił, gdy mi zaufa - wyjaśnił Starscream - oczekuję twojej pomocy, konkretnie, abyś powstrzymywał naszych towarzyszy, by nie zrobili jej krzywdy. Ma mieć zapewniony spokój.

Shockwave spojrzał na niego z cieniem rozbawienia na twarzy.

- Niby czemu miałbym ci pomagać? Co będę z tego miał?

- Dobra, zróbmy tak... w zamian za to, będziesz mógł się z nią trochę pobawić. Za dwa dni chcę mieć ją po swojej stronie, więc bardzo mi zależy byś się spisał. Wiem, że jesteś samotny, przyda ci się trochę rozrywki, a ja jak już wspominałem... mam w tym swój interes.

- W sumie... zanim cokolwiek ruszy w sprawie planu twojego władcy, minie wiele czasu. Coś trzeba robić aby zabić nudę. Niech będzie, ale nie przyzwyczajaj się do mojej dobroci... nie mam jej za wiele do zaoferowania.

Uradowany Starscream przytaknął i udał się pospiesznie do swojego pokoju. Jego plan miał szansę się powieść, a to oznaczało jego małe zwycięstwo. Wystarczyło tylko omamić dziewczynę. A to była przecież bułka z masłem.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

- Patrick, dlaczego podałeś generałowi błędne informacje? - zapytał Bill zdenerwowany - wiesz jaka kara cię czeka?

- Jak mi pomożesz, to obaj wyjdziemy z tego bez szwanku.

- Zadałem pytanie - ponaglił go - poza tym mnie w to nie mieszaj.

- Mam już dość czekania i zakładania rąk - warknął rudowłosy - ci kosmici muszą stąd zniknąć czym prędzej. Najpierw ci źli, potem reszta.

- Ewakuacja wciąż trwa. Jeśli zaczniemy wojnę, ludzie ucierpią.

- To straty, które niesie ze sobą każda wojna. Już powiedziałem, nie chcę gościć tu obcych.

- Autoboty są po naszej stronie, a decyzje o ich eksmisji podejmuje prezydent.

- Tylko czekaj jak postanowią przejąć władzę. Nie ufam im. W szczególności liderkowi. Mają znać swoje miejsce.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Optimus stał oparty o mur budynku głównej kwatery i patrzył w gwiazdy na ciemnym niebie. Dochodziła jedenasta w nocy. Lider nie mógł spać. Kolejny raz. Myślał, martwił się, obawiał, że znów odezwie się głos w jego snach. Nie tylko to, rzecz jasna, było jego zmartwieniem. Miał wiele na głowie, a w dodatku żadnych wieści o stanie Selen, żadnych wieści o jej położeniu. Nic.

- A tu mamy ostatni budynek, nic ciekawego, głównie biura - powiedział Roger przechadzając się z Sidewaysem po podwórzu. Szli w stronę Optimusa, który spojrzał na nich wyrwany z zamyśleń.

- Myślałem, że miałeś leżeć i odpoczywać - bąknął zniechęcony obecnością decepticona.

- Ratchet kazał mu chodzić na świeżym powietrzu. Musi stawać na nogi - wyjaśnił Roger.

Transformers 3: The DistractionWhere stories live. Discover now