Chapter two

2.5K 90 45
                                    

*Oczami Zhavii*

Tak się strasznie o nią martwię. Gdybym wcześniej zareagowała, nie doszło by do tego. Zastanawiam się dlaczego tak się stało, bo przecież nie chorowała. Chyba, że nic mi nie powiedziała... Jestem jej przyjaciółką i raczej powinnam wiedzieć.

Miałam naszczęście 5 lekcji, więc skończyłam o 12 i szybko przyszłam do szpitala. Na miejscu poprosiłam panią za ladą o numer pokoju gdzie pacjętką była Melissa. Uprzejma kobieta bez problemu mi go podała. Idąc spotkałam Finna. Bardzo się zdziwiłam, że jest on tutaj akurat w tym momencie kiedy na szpitalnym łóżku leży przyjaciółka.

– Co tu robisz?– spytałam zaciekawiona choć lekko zaniepokojona
– A co cię tak to interesuje?! Zajmij się sobą albo tą niezdarą i daj mi spokój– pokrzyczwszy na mnie zniknął mi w zasięgu wzroku.

Nie zdążyłam nawet nic powiedzieć a szkoda, ponieważ z chęcią bym się z nim pokłóciła. Ale dlaczego tak zareagował? Nie mógł powiedzieć wprost, że był w odwiedziny u rodziny, kolegi lub koleżanki? To przecież jest normalne, nic złego, chyba że odwiedził... ahh o czym ja mówię. Na pewno nie był u niej. Nie mógł!

Weszłam do pokoju i zauważyłam śpiącą Mellise. Płakać mi się chciało jak na nią patrzyłam. Podeszłam bliżej i usiadłam na krześle obok. Wpatrywałam się w nią jak w obrazek. Nie chciałam, aby po przebudzeniu nie widziała znajomej twarzy. Będę ją wspierać. Może to co robię  wydaje się dziwne, ale nie potrafiłam inaczej. Zawsze bardziej przejmowałam się losem innych niż moim.

Powoli zasypiałam, byłam tak bardzo zmęczona i znudzona tym czekaniem aż Melissa się obudzi. Stanęłam na równe nogi i bez żadnego dźwięku wyszłam z sali. Ku mojemu zaskoczeniu zauważyłam jak pani Clarck rozmawia z lekarzem. Gdy skończyli rozmawiać podeszłam do kobiety.

– Dzień dobry pani, Melissa się jeszcze nie obudziła. Czekam od 3 godzin aż to zrobi, ale bez skutecznie– posmutniałam jeszcze bardziej
– Dziękuje, że się nią zaoopiekowałaś, bardzo ci dziękuje, ale wracaj już do domu– zmartwiona matka jak najszybciej chciała odwiedzić córkę.

Wychodząc ze szpitala nie kierowałam się do domu. Wolałam przejść się po parku.

Cały czas błądziłam myślami. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Nie chciałam wracać do domu. Zresztą po co, matka w pracy a ojciec siedzi całymi dniami w domu w swoim gabinecie i 'pracuje'. Rodzice nie poświęcają mi czasu ani uwagi. Nie obchodzę ich, mimo że nigdy nie powiedzieli mi tego wprost to i tak nie było trudno się domyślić, że jestem im nie potrzebna. Boli mnie to, ale przyzwyczaiłam się do tego. Jestem jedynaczką, więc nie mam takiej zaufanej osoby, z którą mogłabym porozmawiać o wszystkim. Melissa to moja przyjaciółka, owszem mogłabym jej opowiedzieć całą historię mojego życia odkąd pamiętam za czasów gdy byłam maluchem, ale boje się, że mnie wyśmieje, nie zrozumie.

*Oczami Melissy*

– Mama?– spytałam zdziwiona lekko zaspana
– Tak córeczko– westchnęła z ulgą– Jestem przy tobie

Moja mama tutaj? Miała wrócić dopiero za 2 dni, ale cieszę się na jej widok. Nasze relacje od paru miesięcy nie były za ciekawe. Okłamywałyśmy siebie nawzajem. Na szczęście nie na dużą skalę. Nie wiem dlaczego, ale jestem strasznie zmęczona, słaba. Zamknęłam oczy i zasnęłam.

*~~~~~~~~~~*

Dziś środek tygodnia, jutro dopiero przychodze do szkoły, więc mam dużo czasu na oglądanie ulubionych seriali i czytania opowiadań. Włączyłam laptopa a następnie netflixa. Hmm... co by tu pooglądać? Tyle obejrzałam seriali, że nie mam bladego pojęcia co włączyć.

Po dłuższej chwili zaczęłam oglądać jakiś pierwszy lepszy serial. Nawet fajny.

Opatuliłam się w miękki koc, popijając ziołową herbatą. Mama za czasów dzieciństwa uwielbiała pić ziołowe herbaty. Najbardziej melise, zresztą tak jak ja. Można się więc łatwo domyślić skąd się wzięło moje imię i czyi był to pomysł. Nie narzekam na nie, wręcz przeciwnie. Jest takie niespotykane.

Skończywszy oglądać poszłam do kuchni zrobić sobie kolacje. Tradycyjnie jajecznica. Wbijam trzy jajka na rozgrzaną patelnie. Doprawiłam danie chyba wszystkim. Nie znam się na tym, lubię dawać przeróżne przyprawy. Moje jedzenie zawsze przypomina dzieło sztuki. Musi być kolorowe, na eleganckim talerzu i nie wspominając już o dodatkach.

Robiło się późno, więc poszłam do łazienki wykąpać się.

Pościeliłam łóżko i szybkim ruchem wskoczyłam pod kołdrę. Było mi tak ciepło i przyjemnie, że nie zdążyłam pooglądać filmików na yt. Było to moim swego rodzaju uzależnieniem. Zawsze mnie fascynowały te osoby. Takie uśmiechnięte, wesołe, pewne siebie. Chciałabym całe życie być taka, ale są osoby na tym małym świecie, które mi to uniemożliwiają...

∆ ∆ ∆ ∆ ∆ ∆ ∆ ∆ ∆ ∆ ∆

Rozdział dodany specjalnie dla finnsdick_

Piszcie czy chcecie dłuższe rozdziały (od 700 do 1k słów) czy krótsze (od 300 do 700)

Nie mogło się obejść od pomocy AwwMyDracon

True Love? /Finn Wolfhard ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz