Spojrzałam na Zhavie a ta zaśmiała się. Wszyscy krzyczeli 'pij pij pij' więc podniośłam kubek i posłusznie wypiłam. Chłopcy zaczeli gwizdać i wiwatować. Byłam w centrum uwagi, nie pierwszy raz, ale rzadko się to zdarzało. Lubię to, ale muszę się pilnować aby nie zrobić niczego upokażającego. Trunek nie był taki zły, ale musiałam popić sokiem pomarańczowym.
Kolejne godziny mijały pełne wrażeń i śmiechu. Wszyscy byli pijani, niektórzy zaliczyli zgona, a nieliczni pojechali do domu. Szczerze mówiąc, jest to najlepsza impreza, na której byłam. Mimo iż znajdowały się tam niektóre osoby, których nie darzyłam sympatią to i tak było super.
Upojenie alkoholowe dawało się we znaki. Kręciło mi się w głowie i było mi nie dobrze. Żeby trochę wytrzeźwieć poszłam na dwór. Usiadłam na ławkę i przyglądałam się niebu. Tysiące, miliony gwiazd świeciło własnym światłem. Było przepięknie. A blask księżyca uwidocznił na nieboskłonie to co najlepsze.
– Pięknie prawda?–randomowy chłopak usiadł obok mnie, nie widziałam dokładnie
jego twarzy, było za ciemno– Dzisiaj pełnia księżyca– przytaknęłam a ten się zaśmiał
– Co ciebie tak bawi?– spytałam chamsko
– Zaraz zejdą się tu inni– spojrzał na mnie– Jeśli nie chcesz zostać wrzuconą do basenu to lepiej idź do środka
– A niech mnie wrzucają, lubię pływać– mruknęłam– A tak poza tym, jak ci na imię?
– Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz– wstał i wszedł do domuChłopak wydawał się miły, ale bardzo tajemniczy. Jego sposób mówienia czy zachowania nie wskazywał na to, że znaliśmy się wcześniej. Chyba, że to on znał mnie. W takim razie chciałabym go poznać.
– Melissa tutaj jesteś– z rogu wyłoniła się Zhavia, była dość trzeźwa co mnie zdziwiło, gdyż na takich imprezach zawsze była na półprzytomna– Wszystko gra?
– Próbuje wytrzeźwieć– zaśmiałyśmy się– Jest w porządku– postanowiłam jutro jej opowiedzieć o tym chłopaku, nie miałam już siły
– Mama już jedzie, więc szykuj się– odparła poczym zaprowadziła mnie do salonuDosłownie zaprowadziła. Chwiałam się i nie mogłam utrzymać się w prostej pozycji. Bez niej sama nie doszłabym tutaj, ani nigdzie.
– Idziecie już?– kiwnęłyśmy głowami– Co tak szybko?
– Finn, dziękujemy za zaproszenie, było genialnie, ale musimy już iść– ubierała kurtkę
– Okej jak musicie, do zobaczenia następnym razemPożegnałyśmy się z nim i z kilkoma rówieśnikami. Weszłyśmy do samochodu i przez prawie całą drogę nikt nie odezwał się słowem.
– Melissa będziesz spać u nas czy zawieść cię do domu?– kobieta zakłóciła ciszę
– Jeśli mogłabym u pani zostać byłoby super– ucieszyłam się
– Nie ma sprawyPo dotarciu do domu Zhavii pędem wkroczyłyśmy do jej pokoju. Był średniej wielkości, który zresztą lubiałam najbardziej. Ściany były śnieżnobiałe, pokryte suchymi, czerwonymi jak krew różami. Łóżko było dwuczęściowe wykonane z drewna pokryte białą farbą. Pod nim położone były jedna po drugiej białe palety, a między nimi kolorowe światełka led, które były znakomitą ozdobą. Dla fanki makijażu nie może zabraknąć toaletki. Była mała, ale dostojna. Nie była koloru białego jak prawie cały pokój, gdyż przyjaciółka chciała wykonać odskocznie od tej barwy i wybrała przepiękny ciemny morski zieleń. Ten element niemalże zmienił charakter wnętrzu. Ale najlepsze zostało na koniec. Na ścianie gdzie spoczywało łoże było wielkie malowidło. Dziewczyna własnoręcznie je wykonała. Widać, iż jest prawdziwą fanką serialu Stranger Things. Cały alfabet namalowany czarną farbą i powieszone lampki tak, aby każda literka miała swoje kolorowe światełko. Naprzeciw tej ściany umiejscowione było wielkie lustro od podłogi aż po sam sufit. Co tutaj dużo mówić. Pokój jak z bajki.
CZYTASZ
True Love? /Finn Wolfhard ✔
FanfictionNie lubię ludzi, którzy uważają się za lepszych od innych i chcą zawsze być w centrum uwagi. Nie lubię ludzi, którzy na każdym kroku starają się upokorzyć drugiego człowieka bez powodu. Nie lubię ludzi, którzy są sławni i myślą że mogą ws...