Przekroczyłam niepewnie próg szkoły. Wszystkie oczy wpatrywały się we mnie i nie chciały spuszczać wzroku. Czułam się nieswojo. Dobrze, że jest przy mnie Zhavia, zawsze jest jak czegoś potrzebuje.
– Pierwszy jest wf, więc musimy szybko się przebrać– przerwała mnie z toku myślenia i zaprowadziła do szatni dziewczyn.
Nie ćwicze na wychowaniu fizycznym do końca tego tygodnia. W sumie dobrze, bo nie mam nastroju na granie w siatkówkę.
Usiadłam na parapecie i oglądałam gre moich rówieśników. Patrząc na ich umiejętności powstrzymywałam się od śmiechu. Nie jestem jakoś wielce uzdolniona fizycznie, ale co jak co to umiem dobrze odbić piłkę, nie to co większość w tej sali.
Były 3 drużyny i zmieniali się co 15 minut. Zhavia była jedną z najlepszym osób w tym pomieszczeniu, ponieważ trenowała siatkówkę. Cieszę się, że ma takie hobby.
– Dlaczego nie ćwiczysz złotko?– nie miałam zamiaru z nim rozmawiać dlatego wywróciłam oczami– No weź nie bądź taka, odpowiedz mi– Caleb nie odpuszczał
– Bo byłam w szpitalu kretynie?! Zresztą po co tu przyszedłeś?– niechętnie odpowiedziałam
– Chciałem ci tylko powiedzieć, żebyś na kogoś uważała i nie ufała wszystkim– uśmiechnął się i odszedł.Co to miało znaczyć? Pewnie się znowu ze mnie nabija ze swoim przyjacielem pff... Mam go gdzieś.
*~~~~~~~~~~*
Przyjaciółka miała mniej lekcji odemnie, więc była już w domu. Po skończonych zajęciach kierowałam się do wyjścia lecz ktoś złapał mnie za nadgarstek.
– Puś...– nie dokończyłam, gdyż widząc kto mnie trzyma zaniemówiłam.
– Chodź coś ci powiem– wysoki brunet prowadził mnie do kanciapy woźnegoNie wiem dlaczego ide za nim. Jestem zbyt zaciekawiona i zdezorientowana, żeby zawrócić. Nigdy go nie widziałam tutaj. Może jest nowy albo w ogóle nie chodzi do tej szkoły. Ale czy on mnie zna?
– Dobra tu nikt nas nie usłyszy– zamknął drzwi na klucz, ale nie wyciągnął go i został na miejscu
– Wyjaśnisz mi kim ty jesteś i dlaczego zaprowadziłeś mnie tutaj?
– Jestem Jack, miło mi– uśmiechnął się– Przytulne miejsce prawda?Lekko przybliżył się do mnie, ale odwróciłam się i usiadłam na krześle. Nie byłam typową dziewczyną, która by teraz histeryzowała i krzyczała na niego.
– Odpowiedz mi na moje pytanie– uśmiechnęłam się fałszywie
– Nie dziwie się czemu on mówi, że jesteś inna niż wszystkie... Mniejsza jestem tu by coś ci dać- włożył rękę do kieszeni i wyciągnął małą karteczkę
– Co to jest?– zapytałam znudzona biorąc kosmyk włosów owijając go wokół palca
– Zobaczysz w domu– przekręcił klucz otwierając drzwi– A i to nie jest odemnie, niestety– puścił oczko i wyszedł*~~~~~~~~~~*
Na kartce jest napisane: "Ludzie się zmieniają. Pamiętaj". Oj jak mnie to urzekło. Położyłam karteczkę na biurko i rzuciłam się na łóżko. Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć. Przeszkodził mi jednak dzwonek w telefonie.
– Halo?– spytałam zaspana
– Melissa szybko posprzątaj dom, ja kupie coś do jedzenia, tato przyjeżdża za 2 godziny– rodzicielka zakończyła rozmowęOh nie lubię jak ojciec przyjeżdża. Zawsze coś mu nie pasuje i się wtrąca w nie swoje sprawy. Przeważnie wychodzę na dwór do lasu podczas jego pobytu tutaj, ale nie chciało mi się dzisiaj. Poszłam do łazienki i zrobiłam sobie zimny prysznic na odstresowanie się. Jako tako ogarnęłam dom i czekałam na przybycie rodziców.
*Pukanie do drzwi*
W końcu są! W pośpiechu pobiegłam do drzwi. Zatrzymałam się przez chwilę aby wziąć głęboki wdech. Przekręciłam zamek i otworzyłam drzwi.
– Cześć tato– zmusiłam się na uśmiech
– Witam– ściągnął buty– Widziałaś się w lustrze? Mogła byś się przynajmniej uczesać, wyglądasz jak czarownicaMógł już sobie darować te uwagi. Im jest ich więcej tym ja nie czuje się dobrze. Wiem, że to tylko jego opinia i mam się nie przejmować, ale jednak to nie jest takie łatwe, co innego jakbym usłyszała to od rówieśnika.
Usiedliśmy przy stole delektując się pyszną kolacją. Szkoda tylko, że kupiona.
– Melania podaj mi sok pomarańczowy– wyksztusił z pogardą
– Nie nazywam się Melania!– krzyknęłam
– Co za różnica, podaj mi to. Nie urządzaj scen, nie jesteś chyba małym dzieckiem– zaśmiał się
– Nie, nie dam ci tego. Jak tak bardzo chcesz to sobie to weź
– O nie! Nie będziesz mi tu pyskować gówniaro! Ja utrzymuje ten dom i masz się mnie słuchać. Ty i twoja matka powinnyście mi stopy całować, że mnie macie. Bezemnie nic byście nie miały!– przepełniony agresją wstał i zbliżył się do mnie– Jak jeszcze raz mnie nie posłuchasz to zobaczysz na co mnie staćGroził mi, ale nie przejęłam się tym aż tak. Nic mi przecież nie zrobi.
– Rozumiesz?!– rozwścieczony ojciec uderzył mnie w twarz
Na policzku poczułam ciepło, które szybko zmieniło się w ból. Cały policzek zabarwia się na czerwono. Bardzo bolało, ale powstrzymywałam się od płaczu. Będę twarda i nie dam mu satysfakcji.
– Nienawidzę cię! Jesteś najgorszym ojcem na świecie! Nie wiem jak mama z tobą wytrzymała te 20 lat!– wreszcie mu powiedziałam co tak naprawdę o nich sądzę
– Ja żałuje, że jesteś moją córką– nie zdziwiony tą całą aferą usiadł na krześle jakby wiedział, że to powiem.Po tych słowach wyszłam z domu kierując się w stronę lasu. Dotarłam w moje ulubione miejsce. Było to duże drzewo tuż przed jeziorkiem. Usiadłam opierając się o pień.
Poddałam się emocją i po moich policzkach spływały łzy. Jedna po drugiej jakby nie było końca. Bardziej bolały słowa niż samo uderzenie.
Trochę się uspokoiłam. Często przychodziłam tutaj, aby móc się wyżalić, popłakać. Potrzebowałam tego. Nagle słysząjac jakiś dźwięk otarłam łzy.
– Melissa? Co tutaj robisz? Co się stało?– przejęty chłopak usiadł obok mnie
– Jack– uśmiechnęłam się szeroko na jego widok∆ ∆ ∆ ∆ ∆ ∆ ∆ ∆ ∆ ∆ ∆
Myślę, że rozdział spodobał się wam ♥
Mimo, iż jest was niewiele, bardzo się cieszę, że poświęcacie swój czas na czytanie mojego opowiadania ♥ Dziękuje z całego serca ♥
AwwMyDracon nadzorowała pracę ♥
CZYTASZ
True Love? /Finn Wolfhard ✔
FanfictionNie lubię ludzi, którzy uważają się za lepszych od innych i chcą zawsze być w centrum uwagi. Nie lubię ludzi, którzy na każdym kroku starają się upokorzyć drugiego człowieka bez powodu. Nie lubię ludzi, którzy są sławni i myślą że mogą ws...