Zniecierpliwiona czekałam na Wakatoshiego, aż skończy trening i będziemy mogli pójść na obiecane lody. Nie chodzi o to, że nie lubię patrzeć, jak mój chłopak trenuje, oczywiście kocham to, ale tylko dzisiaj znalazł czas, aby spędzić dzień ze mną, ponieważ zawsze nam coś przeszkadzało, a to trener chciał załatwić parę spraw, innym razem trening się przedłużył. Mnóstwo było takich sytuacji, ale dzisiaj chcę być z nim sam na sam, bez drużyny, czy innych osób.
Kiedy chłopcy skończyli grać i po przebraniu się wybiegali z sali, zauważyłam, że Ushijima jako jedyny nie wyszedł z szatni. Lekko zmartwiona postanowiłam to sprawdzić. Uchylając lekko drzwi, dostrzegłam mojego chłopaka, który rozmawiał z kimś przez telefon. Postanowiłam wejść i mu się pokazać, że wciąż czekam. Jedynie spojrzał na mnie i gestem dłoni wskazał na ławkę obok. Nic się nie odzywając, usiadłam i czekałam, aż skończy rozmowę. Przez cały czas potakiwał i odpowiadał krótkimi zdaniami, co nie jest wcale dziwne, taki Wakatoshi jest-lubi krótko, zwięźle i na temat.
Kiedy zakończył rozmowę, schował telefon do kieszeni spodni, a następnie podszedł do mnie i nachylając się, pocałował w czoło.
- Przepraszam, dzisiaj nie mogę nigdzie wyjść. Zrobił się problem z autokarem i zakwaterowaniem na następny tydzień w hotelu. - powiedział spokojnie, kierując się w stronę wyjścia, nawet na mnie nie czekając.
Zdezorientowana wstałam z ławki i jedynie patrzyłam w oddalającą się sylwetkę siatkarza. Momentalnie otrząsnęłam się i pobiegłam za chłopakiem. Kiedy miał wychodzić, zatrzymałam go, łapiąc za rękę.
- Ushijima... Mieliśmy spędzić ten dzień razem. Tak dawno nie mieliśmy czasu dla siebie. - powiedziałam łamiącym się głosem.
- Wiem, ale nie mogę tego zostawić, drużyna... - przerwałam mu.
- Ciągle tylko drużyna i drużyna! Kiedy będziesz miał czas dla mnie? Nawet nie pamiętam, kiedy ostatni raz byliśmy sami we dwójkę, a co dopiero na randce. Ciągle ,,coś", wiecznie jesteś zajęty... - nie wytrzymałam i się rozpłakałam.
- [Twoje imię]...
- Przepraszam Ushijima, ale jeśli nasz związek ma tak dalej wyglądać, że nie znajdujesz dla mnie czasu chociaż raz w tygodniu po szkole, a nie na przerwach, to nie chcę tego...
Wybiegłam z sali jak oparzona. Nie sądziłam, że kiedyś powiem takie słowa do niego, ale moje serce dłużej tego nie wytrzyma. To przykre, kiedy najważniejsza dla ciebie osoba, nie znajduje choć chwili, a ja nie chce żyć w ciągłej tęsknocie. Chciałabym, abyśmy wrócili do czasów, gdy znajdowaliśmy dla siebie czas, spotykaliśmy się, choć nie za często, ale przynajmniej to robiliśmy. Brakuje mi chwil sam na sam z moim ukochanym, a nie w gronie drużyny. Rozumiem jego zainteresowania i je w stu procentach akceptuje, próbuję mu pomóc, kibicuje na zawodach, staram się... Niestety, jeśli tak mają wyglądać nasze relacje, to nie chcę wadzić Ushijimie w karierze swoją osobą.
W czasie drogi powrotnej zdążyłam się uspokoić, chociaż nie przyszło mi to łatwo, więc kiedy dotarłam do domu, mozolnie zdjęłam buty, zastępując je ciepłymi kapciami. Nie mając apetytu, minęłam kuchnię i ruszyłam w stronę salonu. Dosłownie rzuciłam się na kanapę i wzięłam do rąk jedną z poduszek, przytulając do siebie. Zastanawiam się, czy dobrze zrobiłam, mówiąc mu takie rzeczy. Chcę, żeby się dalej rozwijał, ale teraz myślę, że dziewczyna w tym momencie jedynie przeszkadza. Zamknęłam oczy, chcąc trochę odpocząć. Kilka minut później, Morfeusz wziął mnie w swoje objęcia.
Zostałam wybudzona przez pukanie do drzwi. Przetarłam oczy, by następnie spojrzeć na zegar, znajdujący się naprzeciwko. Rodzice powinni być jeszcze w pracy, więc kto miałby przychodzić? Wstałam z wygodnej kanapy, a następnie ruszyłam w stronę drzwi, w międzyczasie przeczesując palcami włosy. Nacisnęłam klamkę i otworzyłam drzwi, a widok, który zastałam za nimi, sprawił, że moje serce zaczęło bić szybciej. Jak zahipnotyzowana patrzyłam na Ushijime, który elegancko ubrany trzymał w ręku bukiet kwiatów. Chyba pierwszy raz widzę go tak rozkojarzonego, co mnie lekko zmartwiło.
- Przepraszam [Twoje imię]. Zachowywałem się, jakby nasz związek praktycznie nie istniał. Nie miałem dla ciebie czasu, nie zważałem na twoje potrzeby, mimo iż to zawsze ty byłaś obok i mnie wspierałaś. To dla ciebie miałem siłę, aby wygrywać. Dzięki tobie zawdzięczam tak wiele, a mimo wszystko zachowywałem się niewybaczalnie, nie zważając na twoje potrzeby. - spojrzeniem uciekł w bok, unikając kontaktu wzrokowego, by po chwili znów wrócić do moich oczu - Byłbym szczęśliwy, gdybyś dała nam jeszcze jedną szansę, bo naprawdę cię kocham [Twoje imię].
Miałam łzy w oczach, słysząc takie piękne przeprosiny. Teraz jestem pewna swojego błędu, przecież za bardzo go kocham, aby zostawić. Nie zważając na bukiet, wciąż trzymany w ręku chłopaka, wspięłam się na palce i pocałowałam Ushijime. Tak bardzo tęskniłam za tą pieszczotą, która sprawiała, że czułam się jak na skrzydłach. Kocham to uczucie przyśpieszonego serca i ,,motyli" w brzuchu, kocham jego czuły dotyk na moim policzku, kocham jego całego.
- Nie chcę cię stracić. - odparłam, wtulając się w mojego chłopaka.
- W takim razie co powiesz na wspólny wieczór? - zapytał, wręczając mi kwiaty, które oczywiście przyjęłam.
- A co z ... - przerwał mi.
- Nie martw się o to, teraz liczysz się tylko ty. - uśmiechnął się lekko, na co moje policzki automatycznie zaczęły wydzielać przyjemne ciepło. Rzadko kiedy Wakatoshi się uśmiecha, ale wiem, że ten był zarezerwowany specjalnie dla mnie.
- Ushijima... - szepnęłam, czując łzy szczęścia w oczach.
- Chodź już do domu, bo zaczyna robić się zimno. - pocałował mnie w głowę, a następnie wprowadził do mieszkania.
Teraz wiem, że od dzisiejszego dnia, wszystko zmieni się na lepsze, mając u boku moją miłość.================
Wakatoshi nie zna się na związkach, ponieważ to my byłyśmy jego pierwszą dziewczyną, mimo błędów stara się je naprawić. Kapitan drużyny nie ma tak dużo czasu, jakby chciał, lecz mimo wszystko, zrobi dla nas wyjątek.
CZYTASZ
Haikyuu - One shots
FanfictionZnajdziesz tu zbiór one shotów z bohaterami anime ,,Haikyuu!!'', typu Character x Reader/OC. Nic dodać, nic ująć, trzeba samemu sprawdzić, jak sobie poradziłam z tym wyzwaniem, lecz mam cichą nadzieję, że mi się udało spełnić Wasze oczekiwania :) ...