- Wierzysz w przeznaczenie? - zapytałam, wyciągając dłoń w stronę słońca, przy okazji zakrywając promienie padające na moją twarz.
- Nie specjalnie, czemu pytasz? -spojrzałam kątem oka w stronę towarzysza, by spostrzec, jak pochłania kolejną porcję bento, nad którym dzisiaj rano się napracowałam.
- Sama nie wiem... - mruknęłam, opierając się o budynek szkoły.
W pewnym momencie uśmiechnęłam się w stronę pół-Rosjanina, pół-Japończyka. Jak to możliwe, że nawet z przyklejonymi ziarenkami ryżu do ust oraz sosem na policzku, jest taki uroczy? Westchnęłam cicho, sięgając po torbę. Wyciągnęłam z niej chusteczkę, aby po chwili przybliżyć się bardziej w stronę Lev'a i powoli wycierać jego brudną buzię. Na chwilę zaprzestał jakichkolwiek ruchów, uśmiechając się szeroko na czyn z mojej strony. Czułam, jak dokładnie przygląda się moim ruchom dłoni, a następnie jego wzrok przeniósł się na moją twarz.
- Duży dzieciak z ciebie, wiesz? - zapytałam, chowając zużytą chusteczkę do kieszeni torby.
Mimowolnie zaśmiałam się na swoje słowa. Przypomniały mi, jak to w pierwszej klasie liceum codziennie sobie dokuczaliśmy w ten sposób. Ja go nazywałam Dużym dzieckiem, a on mnie Mini-opiekunką, ze względu na moją wrodzoną opiekuńczość.
Już pierwszego dnia szkoły, musiałam mu pomóc, ponieważ dosyć mocno uderzył się w głowę o próg drzwi, potykając się o nogi, co skutkowało upadkiem akurat na mnie. Do dzisiaj nie wiem, jak można być taką ciamajdą, ale właśnie dzięki temu zdarzeniu, mogliśmy spędzić ze sobą więcej czasu — poznając się. Nie minęło sporo, aż zostaliśmy przyjaciółmi, lecz, jak to często bywa w przyjaźni damsko-męskiej, jedna ze stron poczuła coś więcej - zakochałam się w nim. Długo skrywałam swoje uczucia, do czasu, aż pewnego dnia Lev cały spocony, jeszcze w stroju, przyszedł pod drzwi mojego domu, oznajmiając, że mnie kocha. Cóż, nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, lecz mimo wszystko w tamtym momencie byłam taka szczęśliwa, że od razu rzuciłam się mu w ramiona, co później skutkowało nieprzyjemnym zapachem na ubraniach, ale w żadnym stopniu tego czynu nie żałowałam.
Usadowiłam się pomiędzy nogami mojego chłopaka, który z każdą sekundą zapadał w głębszy sen. Oparłam się plecami o jego klatkę piersiową, która miarowo i spokojnie unosiła się i opadała. Po chwili jednak poczułam jego ciepłe dłonie, które oplotły mnie w pasie, przyciągając bliżej do siebie. Uniosłam głowę z chęcią dostrzeżenia jego twarzy, ale w chwili, kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały, pochylił się nade mną jeszcze bardziej, co skutkowało zetknięciem się naszych warg. Zawsze, kiedy pomiędzy nami dochodziło do pocałunku, na moje policzki wkradał się niechciany rumieniec, a w brzuchu czułam przysłowiowe ,,motylki".
- Jak tak dłużej się zastanowić, to chyba wierzę w przeznaczenie. - uśmiechnął się szeroko w moją stronę, przez co rumieniec na mojej twarzy się spotęgował. Haiba widząc moją reakcję, głośno zaczął się śmiać. Jak tu nie kochać takiego pajaca?==============
Przypadek, a może przeznaczenie?
CZYTASZ
Haikyuu - One shots
FanfictionZnajdziesz tu zbiór one shotów z bohaterami anime ,,Haikyuu!!'', typu Character x Reader/OC. Nic dodać, nic ująć, trzeba samemu sprawdzić, jak sobie poradziłam z tym wyzwaniem, lecz mam cichą nadzieję, że mi się udało spełnić Wasze oczekiwania :) ...