°√10. - PRZEPROSINY

2.1K 204 36
                                    

SOBOTA 04.04

Obudziłam się z lekkim bólem głowy. Przetarłam zaspane oczy pięściami i przeciągnęłam się na łóżku. Byłam w tych samych ubraniach, co wczoraj. I pierwszy raz po imprezie nie nocowałam u Kuby. Wygrzebałam telefon z torebki i z przerażeniem spojrzałam na godzinę. 15.21! Jak popażona wybiegłam z łóżka. Zbiegłam na dół, ale w całym domu było cicho i pusto. Na lodówce wisiała biała kartka, więc podeszłam do niej.

"Masz poważne problemy moja droga! W pokoju śmierdziało wódką, co ty sobie wyobrażasz?! Pojechałam z Szymonem do dziadków. Lepiej, żebyś była w domu jak wrócę, bo czeka nas poważna rozmowa!

Mama"

No to mam przerąbane... Fantastycznie. Westchnęłam sama do siebie i chwyciłam butelkę wody niegazowanej w rekę. Odkręciłam ją i pociągnęłam kilka większych łyków. Stwierdziałam, że muszę się doprowadzić do porządku. Już schodziłam po schodach, kiedy spokojną ciszę w mieszkaniu przerwał dzwonek do drzwi. Jęknęłam sama do siebie i ruszyłam do korytarza. Otworzyłam zamek i uchyliłam drewnianą powłokę. Przede mną stał Kuba ubrany w czarne spodnie i czarną bluzę z kapturem naciągniętym na głowę. Jego oczy przysłaniały okulary przeciwsłoneczne.

- Hej - mruknął, a jego glos był bardziej zachrypnięty niż zazwyczaj. - Przyszedłem tylko przeprosić za wczoraj.
- Wejdziesz? - zapytałam otwierając szerzej drzwi.
- Może ty wyjdziesz? Wolę nie pokazywać się twojej mamie w takim stanie... W sumie, w żadnyn stanie. Pewnie stwierdzi, że jestem z jakiegoś kryminału.
- Nie na jej - odparłam i wywróciłam oczami.

Chłopak stał jeszcze chwilę w progu, ale w końcu przez niego przeszedł. Zamknęłam drzwi, chłopak ściągnął buty i przeszliśmy do salonu.

- Napijesz się czegoś?
- Nie, nie chcę marnować twojego czasu - odparł, a ja wskazałam ręką na kanapę. - Ładne mieszkanie - pochwalił i usiadł, a ja zajęłam miejsce na przeciwko niego.
- Dzięki.
- No więc jeszcze raz przepraszam. Nie powinienem mówić tego, żałuję każdego słowa, które padło z mioch ust. Wiem, że jestem dupkiem. Sam odwalam, a miałem problem do ciebie. Nie mam prawa być zazdrosny, skoro nie jesteśmy razem i wcale nie uważam, że jesteś szmatą. Bardzo cię za to przepraszam. Mam nadzieję, że mi wybaczysz, Aniele - powiedział, a jego głos wskazywał na to, że mówi szczerze.

Ale chciałam zobaczyć jego zielone oczy. To w nich kryje się cała prawda, cała przeszłość, przeżywane emocje i dusza. Podesłam do niego i ściągnęłam okulary. Zassałam gwałtownie powietrze, widząc fioletowo-zielonego siniaka pod jego prawym okiem. O cholerka.

-Co się stało? - zapytałam nie ukrywając zdziwienia. - Zaczekaj.

Szybkim krokiem poszłam do kuchni i z zamrażalnika wyciągnęłam kostki lodu. Przesypałam je do niewielkiego woreczka i wróciłam do salonu. Usiadłam przy chłopaku i przyłożyłam okład do jego opuchniętego oka.

- Kto ci to zrobił? - zapytałam krzywiąc się.
- Krzysiek. Trochę się wczoraj pospinaliśmy. Chyba oboje za dużo wypiliśmy. Przepraszam Karolina. Na prawdę jest mi bardzo głupio.

I dobrze - pomyślałam.
Posłałam mu lekki uśmiech i drugą dłoń ułożyłam na jego policzku. Potarłam kciukiem jego kilkudniowy zarost, którym przyjemnie połaskotał mój palec. Chłopak chwycił moją dłoń w swoją i przyłożył do swoich ust. Złożył na niej delikatny pocałunek i z powrotem ułożył na swojej twarzy.

- Wybaczysz mi?
- Tak - odparłam cicho. - Też przepraszam. Zachowałam się jak szmata, miałeś rację...
- Nie! -zielonooki przerwał mi szybko. - Nawet tak o sobie nie myśl! Już ci mówiłem, że dla mnie jesteś niewinna jak anioł.
- Ale mialeś rację z tym, że powinnam nie pić, bo za bardzo mi odwala.
- Spójrz na zachowanie innych. Ty tylko się całowałś z Igorem. Nie poszliście od razu do łóżka, tak jakby to zrobiła każda inna laska. Nie jesteś jak każda.
- Po prostu o tym zapomnijmy.
- Okej - chłopak odsunął moje dłonie od swojej twarzy i spojrzał prosto w moje oczy, a po moim kręgosłupie przebiegł dreszcz.
- Wiesz, że jesteś pierwszym chłopakiem, który przekroczył próg tego domu. I nawet nie jesteśmy spokrewnieni - powiedziałam próbując rozładować atmosferę.
- Czy to była sugestia, że mam już spadać? - zapytał unosząc lewą brew ku górze.
- Nie. Ale chętnie bym się umyła i przebrała...
- Jasne, nie ma sprawy. Jeszcze raz przepraszam za wczoraj i jeśli nie masz nic przeciwko, to chciałbym cię gdzieś zabrać wieczorem - powiedział z lekkim zakłopotaniem, co było urocze.
- Myślałam, że zaczekasz tutaj...
- Nie, mam jeszcze coś do załatwienia. Pasuje ci o 18?
-Tak. Byle by nie była to żadna impreza - powiedziałam, a chłopak zachichotał.
-Nie, spokojnie. Będzie fajnie - zapewnił i wstał z kanapy.
- W takim razie do 18 - uśmiechnęłam się i przytuliłam chłopaka.

✓MAMA I'M A CRIMINAL | QUEBONAFIDE✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz