11 (Hiszpania) (Ameryka)

467 40 32
                                    

Przepraszam za to co się tutaj stanie, nie bijcie. >°<

P.O.V. Sophia
(Rozdział demoralizujący młodzież)

- A teraz idziemy na jednego! A teraz idziemy na jednego! - usłyszałam krzyki, które dźwięczały mi w głowie jak echo - A teraz idziemy na jednego!

Dodatkowo słyszałam dźwięki gołębi za oknem. Darły się w niebo głosy. Czemu one żyją? Nie mogę sobie umrzeć? Nagłe usłyszałam dźwięk wiertarki. Był tak metaliczny, że można byłoby powiedzieć, że ma udar. Bo pokoju w którym byłam roznosił się zapach jakby zepsutego pasztetu. Dodatkowo wydawał się jakby podpalony. Dym, widziałam dym. Gdy wstałam zobaczyłam Alana, który siedział w kuchni i darł się na patelnię. Gdzie ja jestem? Co tu robię?

- Idziemy na jednego! Idziemy na jednego! - kto się tak drze? Czyżby jacyś kibice? Lub pijacy?

- Jezu nie dadzą ani chwili spokoju. - syknął demon.

Po chwili było słychać pukanie do drzwi. Chłopak odstawił palącą się patelnie i podszedł do drzwi frontowych.

- Gościu! Hej ho w kielichy nalej. Hej ho w kielichy nalej! - Inny facet zaczął śpiewać - Chodźmy wszyscy po wódeczki, rozpierdolimy tam szklaneczki, drinka walnij, drinka walnij, a na koniec wód walnij! - jeszcze inny zaczął krzyczeć - Gościu! Gościu polej wina, a na koniec wypij drina!

Wkurzony demon zacisnął pięści i zatrzasnął drzwi przed nosem pijaków. Wrócił do kuchni i jeszcze bardziej wkurzony wywalił zawartość patelni do kosza na śmieci. Na jego nieszczęście kosz zaczął się palić. Demon zaczął przeklinać wszystko co istnieje i wlał do kosza garnek wody. Ogień zgasł, pozostał tylko dym. Śmierdziało niemiłosiernie spalonym plastikiem.

- Może jednak powinienem się w z nimi najebać? Albo chociaż wziąć wódkę od nich?

Stałam i gapiłam się na to całe przedstawienie. Tak w ogóle to gdzie ja jestem? Co się stało? Pamiętam tylko, że zasypiałam.

Spojrzałam za okno. Normalna pogoda, zwykłe budynki i ludzie, którzy chodzili w te i nazad. Niby to samo miejsce, w którym byłam. Tyle, że jestem w jakimś obcym domu, z gościem, który chciał mnie zabić, potem chciał mi pomóc, potem znów zabić a teraz drze mordę na patelnię!
Ciekawe kiedy mnie zauważy.  Będzie śmiesznie jak mnie nie zobaczy i będzie dalej udawał idiotę.

-Idziemy na jednego? Gościu otwórz i chodź na jednego! - Ludzie spod drzwi chyba nadal tam stoją.

- Spierdalajcie bo was zgwałce.

- Ale my wolimy Mateusza!

- Na drugie mam Mateusz. ( ͡° ͜ʖ ͡° )

- To chodź na jednego! Mati nigdy nie odmawia! MATI ! Chodź na jednego! Nie daj się prosić!

- Bo was naprawdę zgwałce.

- Czekamy! ( ͡° ͜ʖ ͡° )

Demon odstawił kosz na ziemię i podszedł z wiertarką udarową bosh, do drzwi. Otworzył drzwi i uśmiechnął się. Skąd wiem że się uśmiechnął skoro stoi do mnie plecami??

- To idziemy na jednego?!

- Chodźcie, mam w piwnicy dużo wina i whisky. ( ͡° ͜ʖ ͡° )

- Gdzie jest wejście? - spytali chórem.

Nagłe stało mi się ciemno przed oczami. Jedyne co jeszcze usłyszałam przed całkowita ciszą był śmiech. Mój oddech przyspieszył. Zakaszlnęłam i zamknęłam oczy. Moja głowa wydawała się pękać.

I Must Find You // Shadown [3](zawieszona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz