- Witaj Lauren. Zmieniłam zdanie.- mówię cicho podchodząc do niej.- Powiedziano mi, że Cię tu znajdę..- wyjaśniam równie cicho kiedy ta patrzy wprost na mnie.
- Daj mi rękę.- wyciąga w moją stronę dłoń, którą bez zastanowienia łapię. Zamknij oczy.- mówi cicho przyciągając mnie do siebie.- Stań wyżej. Chwyć się poręczy i nie podglądaj, a teraz stań na barierce. Trzymaj się, i oczy zamknięte Camz... Ufasz mi?- mogę przyrzec, że jej głos jest bardziej ochrypły niż zawsze co na swój sposób mi się podoba.
- Ufam.- mówię niemal od razu.
- Dobrze. Otwórz oczy.- szepcze mi do ucha a jej ciepły oddech obija się o moją skórę.
- Ja frunę. Lauren!- mówię podekscytowana.
- Leć Józefino latającą machiną.- mruczy mi do ucha delikatnie gładząc przy tym moje dłonie. Przez chwilę stoimy w tej samej pozycji delektując się widokiem przed nami. Jednak długo nie wytrzymuję i po kilku sekundach przyciągam jej dłonie do siebie, kobieta układa je na moim brzuchu co mnie lekko zawstydza. Szybko odrzucam od siebie myśl o jakimkolwiek onieśmieleniu i obracam głowę w prawą stronę by spojrzeć na nią.
Po chwili uświadamiam sobie jak blisko siebie jesteśmy, przełykam cicho ślinę widząc język kobiety na jej dolnej wardze. Mimowolnie układam prawą dłoń na jej odsłoniętej szyi i delikatnie przyciągam ją do siebie. Lauren od razu wychwytuje aluzje i po raz kolejny oblizuje usta tym razem znacznie szybciej.
Czuję jakby czas na moment się zatrzymał kiedy delikatnie przyciska swoje zaróżowione usta do moich. Przez krótką chwilę nie dzieje się nic więcej dopiero po kilku sekundach brunetka lekko uchyla moje usta swoimi, łącząc tym samym nasze języki w czymś zupełnie dla mnie nowym. Wzdycham cicho czując jak przejeżdża nim po moim podniebieniu pogłębiając tym samym nasz pocałunek.Ileż bym dała by ta chwila trwała wiecznie..
Przyjemne ciepło rozprzestrzenia się po całym moim ciele czując bliskość ciała Lauren i jej ręce ułożone płasko na moim brzuchu.
Wzdycham kolejny raz, tym razem z niezadowolenia, kiedy brunetka odsuwa się ode mnie. Widzę małe iskierki w jej oczach kiedy wlepia we mnie swój wzrok. Nie umiem nie uśmiechnąć się na widok zaczerwienionych policzków kobiety. Pierwszy raz widzę ją w takim stanie i mogę bez dwóch zdań stwierdzić, że jest to dość urocza wersja.
- W porządku?- słysząc jej zachrypnięty głos poszerzam jeszcze bardziej swój uśmiech i kiwam głową raz w górę i dół by nie zepsuć tej sytuacji złym doborem słów.- Oh.. to dobrze.- mówi niepewnie schodząc z barierki. Oczywiście podaje mi dłoń i tym samym pomaga zejść z dość niebezpiecznego obiektu.
- Pójdziesz ze mną?- widzę że moja propozycja zaskakuje zarówno ją jak i mnie.
- Gdzie?- pyta cicho patrząc wszędzie tylko nie w moje oczy. Jakby bała się odrzucenia, choć może tylko mi się wydaję.
- Po prostu złap mnie za rękę.- szepczę jej do ucha, kobieta niemal od razu chwyta mnie za dłoń i teraz mogę bezproblemowo pociągnąć ją w tym kierunku co chcę.
Lauren's POV
- Gdzie idziemy?- ponawiam pytanie lekko ciągnąc Camile za dłoń.
- Zobaczysz.
Kiedy mijamy napis świadczący o tym, że zmierzamy na pokład pierwszej klasy wszystko zaczyna mi się powoli układać w całość, schodząc do kajut nie mam już żadnej wątpliwości gdzie tak właściwie Camila mnie prowadzi.
- Wiem, że nie jestem jak te twoje francuski czy kimkolwiek były kobiety które masz w szkicowniku.
- O czym Ty...
- Narysuj mnie Lauren.- kobieta podchodzi do mnie po czym układa swoje delikatne, ciepłe dłonie na moich policzkach.- Proszę..- szepcze zanim łączy nasze usta w krótkim pocałunku. Stoję naprzeciwko niej w niemałym szoku kiedy ta robi jeden krok w tył.- Więc, zgadzasz się?- pyta niepewnie.
- Chyba.. chyba tak.- mówię i oczywiście nie obywa się bez zająknięcia.
- Więc, poczekaj tu na mnie..- z uśmiechem opuszcza pomieszczenie a ja wzdycham cicho podchodząc do małej sofy. Przesuwam ją na środek po czym ustawiam naprzeciwko fotel, w którym po chwili siadam.- Jestem.- słysząc głos brunetki podnoszę głowę by spojrzeć na nią.- Płacę i wymagam.- kobieta unosi dłoń i rzuca monetę na jeszcze na czystą kartkę. Przełykam cicho ślinę widząc jak odwiązuje szlafrok.
- Cco- Co Ty robisz?- pytam wskazując ołówkiem na jej dłonie.
- Narysuj mnie dokładnie tak jak te francuski, tylko w tym.- dłonią wskazuje na dość dużych rozmiarów naszyjnik.
- Oh..- przerywam jej poprawiając się na fotelu. Brunetka patrząc mi prosto w oczy rozwiązuje sznureczek po czym zsuwa aksamitny materiał z ramion. Przełykam ślinę widząc jej nagie ciało przed sobą. Jest perfekcyjna w każdym calu.
- Na łóżko.. połóż się na kanapie.. kanapa Camila..- mówię nieco nieskładnie ale w tamtej chwili nie stać mnie na bardziej konstruktywne zdanie.W co ty się wpakowałaś Lauren?
- Jesteś pewna, że nikt nas nie nakryje?- pytam zawieszając wzrok na swoich dłoniach.
- Jestem pewna.
- Połóż dłoń blisko twarzy.. właśnie tak..- mówię cicho patrząc na jej piękną twarz.
Kiedy jej pozycja całkowicie mi odpowiada zaczynam wykonywać pierwsze ruchy ręką, po kilku minutach mam już ogólny zarys jej sylwetki, z czego jestem nawet zadowolona.
- Wydaję mi się, że rumienisz się, pani artystko wielka. Nie wyobrażam sobie zarumienionego Moneta.- odzywa się po dłuższej chwili, wprowadzając mnie tym samym w jeszcze większe zawstydzenie.
- On malował krajobrazy.- staram się wytłumaczyć, jednak wiem że nie wyszło mi to zbyt dobrze.- Nie ruszaj się Camz.- mruczę rozcierając ołówek na kartce.- Jeszcze chwilę.
Po kilku minutach kończę rysunek i niepewnie wyciągam go w stronę już ubranej Camili.
- Dziękuję.- mruczy wprost do moich ust, nie kontroluję siebie na tyle by nie poddać się chwili i nie przycisnąć swoich ust do jej. Kobieta po dość krótkim pocałunku odsuwa się ode mnie i zaszczyca mnie szczerym uśmiechem.- Mogłabyś schować naszyjnik do sejfu? Razem z rysunkiem, proszę.. ja pójdę się ubrać.- mówi kierując się do pomieszczenia obok. Wypuszczam zdenerwowana powietrze przez usta po czym robię to o co mnie prosiła.
~*~
Wiem, że rozdział miał pojawić się wczoraj za co przepraszam, nie miałam po prostu czasu i przeliczyłam swoje możliwości.
Jest dziś
Buziaki 💖A.