Rozdział 13

916 126 24
                                    

Camila's POV

- Lauren! Lauren! Lauren! Lauren!- krzyczę próbując nie znaleźć się kolejny raz pod wodą.- Lauren!- rozglądam się wokół, ale nigdzie nie zauważam kobiety.
Nagle czuję czyjeś dłonie na ramionach, ale nie są to ręce brunetki, właściciel za wszelką cenę chce zostać na powierzchni wpychając mnie przy tym pod wodę.- Nie, nie!

- Zostaw ją.- do moich uszu dobiega znajomy głos.- Nie słyszałeś?!- po chwili nieznajomy zostaje ode mnie odciągnięty a ja mogę spokojnie wziąć wdech.- Camz wszystko gra?- słysząc brunetkę tuż przy mnie od razu staję się spokojniejsza.

- Tak.. Chyba tak.- odzywam się cicho, starając przy tym powstrzymać drżenie warg.- Zimno.

- Musimy coś wymyślić..- szepcze przyciągając mnie do siebie.

- Łodzie, może..

- Nie zawrócą Camz.. będą bali się zatopienia.

- Ale oni nie mogą nas tak zostawić. Nie mogą.- powtarzam bojąc się, że jednak tak zrobią. Zostawią nas i czeka nas tylko jedno. Śmierć.

- Poradzimy sobie.- mówi pewnie po czym zaczyna się rozglądać.- Widzisz to?- pyta palcem wskazując na dryfujące drzwi.

- Tak, myślisz że się na nich zmieścimy?

- Sprawdźmy to, trzymaj się blisko.- mówi zanim zaczyna płynąć. Po chwili idę w ślady dziewczyny i z wielkim bólem przemierzam mały dystans.- Płyń Camila, płyń.

- Woda jest lodowata.- mamrocze cicho układając ręce na drewnianej powierzchni.

- Spróbuj wejść na nie.- po usłyszeniu tych słów od razu staram się podciągnąć i wejść na "ostatnią deskę ratunku" dosłownie.-  Pomogę Ci.- stwierdza widząc moją pierwszą nieudaną próbę.- Powoli Camz, uda Ci się.- przekonuje dalej stabilizując przy tym drzwi.

Po wejściu na nie próbuje unormować oddech, nadal jest mi tak samo zimno jak wcześniej, czuję się tak jakby ktoś wbijał we mnie igły, nie jedną, nie dwie a tysiące.

- Daj rękę, musisz też wejść.- mówię odwracając się do brunetki.- Uda Ci się.- kobieta łapie moją dłoń a ja staram się przyciągnąć ją do siebie i nie spaść przy tym z powrotem do wody.

- To nie ma sensu..- mamrocze.- Wytrzymam.- szepcze zostawiając pojedyncze pocałunki na moich dłoniach.- Teraz jesteś najważniejsza Camila. Nie wiesz jakie miałam szczęście, że Cię spotkałam.

- Nie. Musisz tutaj wejść. Lauren błagam.

- Nie mogę Camz. Jeśli wejdę ty spadniesz. Nie mogę na to pozwolić.- tłumaczy cicho.

- Kocham Cię Lauren.- mówię słabo powstrzymując się od płaczu.

Wokół słyszę jedynie głośne oddechy i krzyki proszące o pomoc. Jednak żadna z łodzi nie zawraca. Nie wrócą po nas. Nie uratują.

- Robi się coraz ciszej.- zauważam po chwili.

- Minie kilka minut, muszą przygotować szalupy.- mówi cicho.- Nie wiem jak ty ale ja napiszę skargę do dyrekcji.

- Kocham Cię Lauren.- powtarzam kolejny raz.

- Nie rób tego. Nie żegnaj się. Jeszcze nie. Rozumiesz?

- Tak mi zimno.

- Słuchaj Camila, nie zostaniesz tu. Będziesz żyć dalej. Będziesz mieć furę dzieci. Będziesz patrzeć jak rosną. Umrzesz jako staruszka w cieplutkim łóżku. Nie tutaj, nie dziś, nie tak.
Wygrany bilet przyniósł mi największe szczęście, ciebie.

- Lauren..- próbuję jej przerwać.

- Obiecaj mi, że przeżyjesz.- mówi coraz ciszej i widzę jaki ból jej to sprawia.- Obiecaj mi Camila, nigdy się nie poddasz.

- Lauren..

- Camz kocham Cię.

- Nie żegnaj się, nie teraz. Łódź już płynie. Lauren proszę. Proszę Cię.- szepczę ściskając mocniej jej dłoń.

- Ci są martwi, płyń dalej.- słyszę w oddali.- Czy jest tam ktoś żywy!!

- Tutaj! Proszę tutaj!- krzyczę najgłośniej jak tylko mogę.- Lauren proszę wytrzymaj, jeszcze chwilę proszę.- całuję ją kilka razy po dłoniach po czym kolejny raz podnoszę się odrobinę i krzyczę próbując wezwać pomoc.

- Żyją! Tutaj szybko! Chłopcy wciągnijcie je, szybko!

- Lauren wrócili po nas. Słyszysz?- pytam ale dziewczyna nie odpowiada. - Lauren proszę otwórz oczy. Proszę Cię. Nie możesz mi tego zrobić. Nie teraz. Kocham Cię, rozumiesz. Błagam nie zostawiaj mnie. Proszę.- po moich policzkach spływają łzy kiedy nie zauważam żadnej reakcji brunetki.
- Jauregui nie możesz mnie zostawić!- krzyczę przyciągając jej głowę.- Kocham Cię.- szepczę wprost do jej ust.- Kocham.

~*~

Dziś taki króciutki, przed nami jeszcze jeden ale już teraz możecie obstawiać czy koniec będzie taki jak w tt
czy może zupełnie inny.

A.

Titanic | Camren PL ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz