***
Opadłem z całych sił na fotel znajdujący się w salonie. Serce waliło mi tak jakby chciało wyskoczyć z klatki piersiowej. Zakryłem twarz rękoma chcąc się uspokoić. Nie dochodziło do mnie właśnie co przed chwilą zrobiłem. To coś było silniejsze ode mnie. Taki odruch bezwarunkowy. Nadal nie jestem w stanie powiedzieć czym się kierowałem. Może po prostu chciałem go wykorzystać. Wiedziałem, że i tak nie ucieknie po tym co zrobiłem. Nie wiem, nie wiem co o tym mam myśleć, a co dopiero on. Chwilowo uspokajając się oparłem głowę o rękę spoczywającą na oparciu fotela.
*z punktu widzenia Adama*
Leżę na swoim łóżku całkowicie otumaniony tępym bólem brzucha i całą tą sytuacją. Kto by pomyślał, że zwykły dzień może tak się skończyć. Nigdy nikogo nie skrzywdziłem… chyba… . Zresztą ta sytuacja z Kubą… no trochę mnie to zaskoczyło. Co ja mówię! Zszokowało mnie to. No, ale jedna trzeba powiedzieć umie całować. Ma delikatne usta i pachnie nieziemsko. Dobra, chyba jednak trzeba rano na SOR pojechać, bo chyba mocno dostałem w głowę skoro tak myślę. Tylko co ja na to poradzę, że kiedy on tylko jakkolwiek zbliża się do mnie, to wszystkie moje mięśnie po prostu się napinają. Próbuję odpocząć choć trochę. Chcę po prostu odpłynąć do krainy morfeusza i się z niej nie wydostawać, póki wszystko nie będzie po staremu. Nagle złapał mnie skurcz brzucha, zwinąłem się w kłębek. Przez zaciśnięte zęby wydałem z siebie przytłumiony okrzyk bólu. Współlokator nie omieszkał tego nie usłyszeć. Chwile po tym znalazł się blisko mojego łóżka.
- co jest?- zapytał dość opanowanym głosem choć po jego twarzy można było odczytać strach i przerażenie.
- skurcz…- wycedziłem przez zaciśnięte zęby.
- pokaż mi to… weź ręce- jego głos pozostawał niewzruszony.
Zdjąłem z trudem ręce z mojego brzucha. Kuba zaczął lekko dotykać poszczególnych miejsc, aby znaleźć źródło skąd pochodzi silny ból. Gdy dotkną to miejsce, odruchowo złapałem go za nadgarstek aby przestał. Po chwili gdy spojrzał się w moje oczy chcąc mnie uspokoić puściłem go, by zrobił to co zaczął. W miejscu gdzie wystąpił skurcz położył swoją rękę i masował okrągłymi ruchami, z czasem mocniej przyciskając. Nie wiem jak, ale to mi pomogło. Jednak on nie przestał. Uniosłem wzrok na jego twarz, lecz wyraz jaki ona posiadała świadczyło o tym że był gdzieś indziej. Jakby starał się odciąć od sytuacji, w której się znajduje. Całkiem nieźle mu to szło, ale jego oczy wyrażały coś innego. Zupełnie jak małe dziecko próbujące pokazać, że nie przejmuje się tym iż właśnie dostaje karę za nieodpowiednie zachowanie. Zabawne, też tak robię.
-Czemu się tak uśmiechasz? – zapytał nagle Kuba
-Noo… a nic takiego- nie poczułem nawet że się uśmiechnąłem
- Czyli już jest w porządku?- zapytał z poważną miną
- Chyyyba tak- odpowiedziałem chcąc ukryć wszystkie emocje jakie mną targały w tym właśnie momencie
- Ty wiesz, że i tak nie unikniesz szpitala. Jutro z samego rana zaprowadzę cię na sam oddział, więc nawet nie protestuj.
- Oczywiście moja pielęgniarko- odpowiedziałem kąśliwie
- Jeszcze raz a pożałujesz tego jak nie teraz to jak wyjdziesz ze szpitala obiecuję ci to- odpowiedział kąśliwie myśląc że naprawdę coś to zdziała
- Dobrze pielęgniarko – nie mogłem się powstrzymać od ponownego nazwania go pielęgniarką
-Pożałujesz… -rzucił wychodząc z mojego pokoju.
W sumie to jestem ciekaw czego tak bardzo będę żałować. Chyba, że miał na myśli coś w podobnego do tej sytuacji….***
Prezent po świąteczny 😂
![](https://img.wattpad.com/cover/119098476-288-k794567.jpg)