#12 (prawdziwy)

680 59 25
                                    

*z punktu widzenia Adama*

Stałem kolejną minutę patrząc na moje łóżko. Chyba wszystko wziąłem. Tak. spojrzałem na zegarek. Jest za dziesięć druga. Kuba ma być za jakieś pół godziny. Jeszcze tylko skoczę po wypis i mogę iść.

- Widzę, że już wychodzisz. - usłyszałem od strony drzwi. To pan Zbyszek jak zwykle statyczny. Podziwiam tego człowieka za taki spokój ducha.

- No tak. Mój pobyt tutaj naszczęście się skończył. -odpowiedziałem z uśmiechem.

-Racja, nikt nie lubi szpitali. Ja niestety jeszcze sobie tutaj poleżę. - uśmiechnął się dobrotliwie siadając powoli na łóżku- To co, życzę ci powodzenia w dalszym życiu. Mam nadzieję już bez konieczności wizyt w szpitalu.

- Dziękuję bardzo, również mam tą nadzieję. Panu życzę szybkiego powrotu do zdrówka. Dowidzenia.- sięgnąłem po torbę, która leżała obok moich nóg i skierowałem się do wyjścia.

-Dowidzenia chłopcze,pamiętaj nie zostawiaj nic na ostatnią chwilę, bo kiedyś może być za późno.

Dosięgły mnie jego słowa już na korytarzu. Szczerze nie wiedziałem jak odpowiedzieć. Czy naprawdę kiedyś nadarzy mi się zwlekać... Nie ma szans, jestem zbyt porywny.

Zapukałem do pokoju lekarskiego. Uzyskawszy stłumione przez drzwi "proszę" wszedłem do środka.

-Dzień dobry. Ja po wypis.-stanąłem niepewnie w drzwiach.

- Ach tak... pan Zimmerman?- lekarz staną przy biurku i przeszukiwał stos papierków, które na nim leżały.- To pański wypis.

-Dziękuję bardzo. Dowidzenia. -chwyciłem za klamkę i ruszyłem na parking, gdzie możliwe zastanę Kubę.

...

Gdzie on do cholery jest. Stoję już podnad godzinę i nic. Nawet gdyby stał w korkach to już dawno dał by znać, albo już byłby na miejscu. Dobra czekam jeszcze pięć minut i załatwiam ubera.

Tak jak myślałem nic. Ani nie przyjechał, ani nie odbiera. Ostatni raz umawiam się z nim na cokolwiek. Agh... Chyba będę musiał z nim porozmawiać.

...

Gdy wszedłem na naszą klatkę usłyszałem niepokojącą rozmowę za drzwiami. To był Łukasz. Przeklinał coś i mówił, że chyba kogoś powaliło, ale nie byłem w stanie określić o kim mowa. Chwyciłem za klamkę i tuż za nimi zaatakował mnie widok porozrzucanych rzeczy na podłodze. Widać było iż coś jest nie tak, bo nigdy takie rzeczy nie miały miejsca. Co prawda czasem się zdarzył większy bałagan, lecz nie taki jak teraz.

- O Adam! Zajebiście, że już jesteś. Ale nie czas na wielkie powitania, musimy pojechać po tego dekla.

- To znaczy po kogo? I co tu właściwie się stało jak mnie nie było?

- Powiem ci w samochodzie. Chodź idziemy.- zostawiłem torbę na korytarzu i wyszedłem za Krex'em, który tuż za mną zamknął drzwi.

Wsiedliśmy do samochodu Łukasza i kiedy ruszył zapytałem o co właściwie chodzi.

-Bo widzisz, nasz kochany Kubuś przyszedł wczoraj napruty jak ruski Pekaes i zaczął rozwalać wszystko co miał na swojej drodze. Gdy zapytałem się o co mu kurwa chodzi i co właściwie odpierdala, stwierdził, że to wszystko nie ma większego sensu skoro i tak wszyscy mają go w dupie. Poczym zabrał jeszcze jedną butelkę wódki z barku i wyszedł. Dziś no dosłownie przed chwilą dzwonił Zbiruś mówiąc, że jakbyśmy szukali Chrześcijańskiego to jest u niego pijany.

-Przecież Zbirek mieszka w Elblągu! Jak on niby tam się znalazł?

-Stary, uwierz ja też chciałbym to wiedzieć, ale ostatnio coś z nim nie wporządku.

-Kurwa co za baran. Jeśli chodzi mu o tą całą akcję po pobiciu to ja nie wierzę.

-Co znowu za akcję? - głos Łukasza przypomniał mi, iż jednak nie powiedziałem sobie tego w myślach

-Długa historia... szkoda gadać.- wybrnąłem z tej sytuacji jak najlepiej tylko potrafiłem. A no nie wyszło za bardzo.

- Wiesz co... odpocznij chwilkę, zdrzemnij się, za jakąś godzinę powinniśmy być na miejscu.- powiedział Krex patrząc ukradkiem na zegarek, a później na mnie. Miał trochę racji z tym odpoczynkiem. Bądź co bądź jednak ten cały szpital mi nie służył. Co dopiero to, co doprowadziło mnie do tego, że się tam znalazłem.

...

Po jakimś czasie obudziłem się. Przez pierwsze sekundy nie miałem pojęcia gdzie jestem. Lecz zaraz wszystko mi się przypomniało. Byliśmy prawie na miejscu, bo przejeżdżaliśmy obok niegdyś  mojej ulubionej pizzeri, z której do domu Zbirusia było zaledwie parę metrów.

- No to co, trzeba zabrać tego pojeba nie? - rzucił Łukasz w moją stronę, poczym wysiadł z samochodu. Podążyłem w jego kroki. Szybko znaleźliśmy się przed drzwiami, które prowadziły do mieszkania mojego kumpla. Nie musieliśmy nawet dzwonić aby nas wpuszczono, bo gdy sięgliśmy za klamkę drzwi były otwarte, jak to zwykle miały w zwyczaju.

-Siema! -Krzyknąłem przekraczając próg i tym samym chcąc poinformować właściciela o naszym przybyciu.

-Siema! -Usłyszeliśmy nieco cichszym głosem dobiegające z salonu.

-No elo. - powiedział krex- Gdzie ta nasza zguba?

-Śpi u mnie w pokoju. Zasnął jakieś dwie, trzy godziny temu. Stary on był kompletnie pijany. Jak znalazł się u mnie pod domem to nawet nie kontaktował za bardzo co się dzieje wokół niego.

- Ale mówił coś konkretnego gdy tu przyjechał, czy tak sobie mamrotał bez celu? - przerwałem, bo jednak dla mnie ta sytuacja była nieco dziwna. Kuba nigdy nie był abstynentem, ale bądź co bądź nie pelrzesadzał do tego stopnia. Coś było nie tak.

- Szczerze... to nie wiem czy to co mówił miało jakieś głębsze znaczenie. Mamrotał, że już tak nie moż,e bo to go powoli zabija i ma w dupie co pan wielki sukces mu powie. Ziom kto to ten pan wielki sukces? -Zapytał nagle Zbirek.

-Uwierz nam, też chcielibyśmy wiedzieć. - ubiegł mnie w odpowiedzi Łukasz.

- Wiecie co? Jest dość późno, a za nim ta nasza księżniczka wstanie to jednak trochę potrwa. Zostaniecie u mnie na noc. Wiecie przecież, że jak na razie mam wolną chatę.

- No spoko czemu nie, nie mamy żadnych planów na resztę dnia i następny. - odpowiedziałem - Tylko ja zajmuję kanapę! -krzyknąłem wesoło rzucając się na stojącą nieopodal sofę.

***
Coś wymęczyłam ale nie wiem czy się nadaje. Dzia za pomoc :*

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 01, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Odruchy serca | FF O NARUCIAKU I KUBIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz