1.Nawet nie próbuj się za niego brać.

27.8K 589 175
                                    

Jak zawsze spóźniona... Dlaczego ja zawsze muszę się spóźniać? Dlaczego mój organizm zaprogramował się tak, że po wyłączeniu budzika i nastawieniu pięciominutowej drzemki budzi się przynajmniej półgodziny za późno? Czy ja nie mogę raz w życiu na spokojnie wyjść z domu bez żadnego pośpiechu i dotrzeć do szkoły kilkanaście minut przed dzwonkiem, żeby spokojnie wejść na górę i porozmawiać z przyjaciółmi? Na dodatek miałam wilgotne włosy co tylko pogarszało moją stuację. Poprawiłam torbę na ramieniu i sprawnie wbiegłam po schodach na trzecie piętro dużej szkoły. Ja nie wiem kto normalny łączy podstawówkę z liceum, ale najwyraźniej reforma edukacji wyprała dyrektorowi mózg, że podjął się takiego korku. Nie dało się jednak ukryć, że ten pomysł od samego początku był absurdalny, a nawet śmieszny. Pospiesznie weszłam do sali matematycznej i trochę się zaskoczyłam widząc siedzącego za biurkiem mężczyznę zamiast naszej starej matematyczki.

- Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie. - powiedział z lekką zadyszką, a on przeniósł wzrok z ekranu laptopa na moją twarz

- Dzień dobry. Nic się nie stało, siadaj. - uśmiechnął się i wstał podchodząc do tablicy. Szybkim krokiem zajęłam swoje miejsce. Wyjęłam książki i posiepsznie zapisałam temat próbując chociaż minimalnie ogarnąć o czym mówi... nauczyciel? W sumie nawet nie wiedziałam kim jest ten facet, ale biorąc pod uwagę, że tłumaczył to całkiem nieźle to raczej był nauczycielem, niezłym nauczycielem.

- Ale ciacho co? - usłyszałam głos siedzącego obok Maćka i spojrzałam na niego

- Kto to właściwie jest? - zaśmiał się pod nosem jakby to było oczywiste

- Cieślakowa poszła na emeryturę, więc musieli zatrudnić nowego nauczyciela. Gość będzie miał z nami matmę i informatykę, ale tylko z nasza grupą. 

- A Grabińska? - dopytałam się o nauczycielkę informatyki, której tak strasznie nienawidziłam

- Jest w ciąży. - wzruszył ramionami

- Kto był do tego zdolny? - spojrzałam przed siebie i pokręciłam głową

- To była moja pierwsza myśl jak się o tym dowiedziałem. - powiedział ze śmiechem w głosie - Powiedzieliśmy już gościowi, że ty zawsze się spóźniasz, ale odpowiedział, że to zna, więc raczej nie musisz się tym martwić.

- Dzięki. - potrząsnęłam głową chcąc wrócić do równań

- Ale robi wrażenie, co? - całe moje starania poszły na marne. Posłałamu mu błagalne spojrzenie, a on uniósł ręce w geście obrony.

- Próbuję się skupić. - oznajmiłam

- Matematyczka się znalazła. - trzepnęłam go w ramię, ale po chwili wróciłam do pisania starając się skoncentorować swoją uwagę na tablicy, a nie na atrakcyjnym nauczycielu.

- Nazywa się Łukasz Karaszewski i ma dwadzieścia sześć lat. - szepnął mi na ucho przyjaciel, a ja wywróciłam oczami wciąż próbując go delikatnie zamknąć. Rozległ się dźwięk dzwonka, a wszyscy wstali pospiesznie pakując swoje rzeczy. Zarzuciłam torbę na ramię i skrzyżowałam ręce na piersi czekając na mojego towarzysza, który ruszał się co najmniej jak żółw.

- Cześć, laska. - Wika pocałował mnie w policzek i oparła się o ławkę naprzeciwko

- Cześć. - westchnęłam

- Czy ty go widziałaś? - zachwyt w jej głosie był niemalże dobijający - Myślałam, że to jakiś model, a tu się okazuje, że to nasz nauczyciel!

- Lepszy niż Cieślakowa i Grabińska. - stwierdziłam, a on wywróciła oczami

- O niebo,  a nawet dwa lepszy. - poprawiła mnie 

Nauczyciel || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz