13.Chcę ci tylko pomóc

12.8K 368 18
                                    

Budzik zadzwonił równo dziesięć minut po szóstej, jednak wyjątkowo nie spałam już od dwóch godzin. Leżałam pogrążona we własnych myślach co jakiś czas słysząc burczenie mojego brzucha. Przez ostatnie dwa dni skutecznie unikałam Łukasza i nie chciałam mnieć z nim jakiejkolwiek styczności. Na matmie zajmowałam miejsce w ostatniej ławce i zwykle nie było mnie widać zza prawie dwumetrowego Kamila. Sama nie wiedziałam co powinnam o tym wszystkim myśleć i z jednej strony rozumiałam Łukasza i niejedna kobieta uznałaby tę zazdrość za słodkę, ale ja w swoim życiu przeżyłam już tyle relacji z zazdrosnymi chłopcami, że chyba nie byłabym w stanie związać się z kimś takim. W dodatku nigdy nie dam się traktować jak czyjąś własność, a już napewno mężczyzny. Z niechęcią podniosłam się z łóżka sięgając po leżący na fotelu szlafrok. Wyszłam ze swojego pokoju otwierając drzwi obok po czym budząc śpiącą jeszcze Kaśkę. Znowu zostałyśmy same, bo tata pojechał do Niemiec załatwiać jakieś interesy związane z jedną ze swoich firm, którą zarządzał akurat mój przyrodni brat, zaś mama... w sumie nawet nie wiem gdzie ją wywiało, ale pewnie w jakąś pseudo delegację. Na śniadanie zjadłyśmy tosty po czym każda z nas zajęła się sobą. Po krótkiej walce o łazienkę wpadłam do niej pierwsza zamykając dziewczynie drzwi przed nosem. Przemyłam twarz dłońmi po czym umyłam zęby i zrobiłam lekki makijaż, żeby jakoś wyglądać. Opuściłam pomieszczenie kulturalnie mijając się w drzwiach z wielce obrażoną siostrą. Podeszłam do szafy i jęknęłam stając przed tym samym problemem co co ranka. W końcu rzuciłam na łóżko jakieś czarne rurki i bordową, luźną bluzkę z długim rękawem. Szybko się ubrałam i ogarnęłam włosy postanawiając spiąć je w luźnego koka, gdyż nie miałam siły iść w rozpuszczonych. Spakowałam torbę po czym opuściłam dom wcześniej zakładając botki oraz cienką kurtkę. Nie chciałam chodzić do szkoły głównie dlatego, że groziło to tym, że go spotkam, ale mimo to w tym nieszczęsnym budynku pojawiać się musiałam czy tego chcę czy nie.  Nawet nie wiem kiedy dołączyła do mnie Wika dokładnie mi się przyglądając oraz próbując wyczytać coś z mojej twarzy.

- Powiesz mi wreszcie o co się pożarliście? - spytała wzdychając

- Dlaczego sądzisz, że od razu się pożarliśmy? - posłałam jej błagające o ciszę spojrzenie

- Przecież to widać na kilometr! - powiedziała pewna swojej racji - To o co poszło?

- Naprawdę chcesz wiedzieć o co mężczyzna idealny zrobił mi awanturę? - prychnęłam, zaś ona pewnie przytaknęła - O Dominika.

- O Dominika? - powótrzyła jakby nie zrozumiała - Mówiłam ci, że Domin na ciebie leci, a Łukasz to widzi i jest po prostu zazdrosny. 

- On jest chorobliwie zazdrosny, Wika. Już drugi raz ma jakieś napady swojej zaborczości. 

- A może spójrz na to tak, że okazuje przez to jak bardzo mu na tobie zależy?

- Przez to, że się na mnie drze i mówi, że jestem jego własnością? Sorry, ale nie mam zamiaru się do nikogo podporządkowywać. 

- Wiem, że nie jesteś laską, która się mu podda, ale on jest raczej zaborczym typem człowieka i lubi mieć nad wszystkim kontrolę. Pozwól mu.

- Nie pozwolę mu się kontrolować! W dodatku nie będzie mi mówił kto może mnie dotykać, proszę cię!

- Karo, ja nie chcę nic mówić, ale jak Dominik się do ciebie przystawia to naprawdę wyglądacie jak para. Nie dziwię się Łukaszowi, że jest zazdrosny. Ma do tego grube powody, a z tym, że jest zaborczy nic nie zrobisz.

- Możemy skończyć ten temat? - spojrzałam na nią bałagalnie

Do szkoły doszłyśmy w ciszy. Ja nie miałam zamiaru nic mówić, zaś ona chyba nie chcąc mnie irytować milczała. Miałam kompletny mętlik w głowie przez co nie miałam pojęcia co powinnam ze sobą zrobić. W życiu nie pozwolę się komuś podporządkować. Zawsze byłam i chciałam być niezależna i nie pozwolę, żeby jakiś facet to zniszczył. Niestety pierwszą lekcją jaka nas czekała była matematyka. Miałam ochotę uciec jak najdalej i nigdy nie wrócić, ale było to w żadnym stopniu niemożliwe mimo, iż tak bardzo bym tego chciała. Zaraz po dzwonku weszłam za kilkoma osobami do klasy bez słowa mijając biurko nauczyciela i zajmując miejsce tym razem w przedostatniej ławce pod oknem. Obok usiadł Maciek wzdychając oraz wyciągając książki. Zaczęła się lekcja, która w pewnym momencie została przerwana pukaniem do drzwi. Cała zesztywniałam widząc stojącego w drzwiach chłopaka, zaś przyjaciel wiedząc o co chodzi ścisnął moją dłoń, żeby dodać mi otuchy. 

Nauczyciel || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz