Dotarłem pod salę jak gdyby nigdy nic. Usiadłem na ławce i wyciągnąłem książkę. Z chęcią zatopiłem się w świat fikcji. Jednak nie było dane mi to na zbyt długo.
JEB!
Książka leżała na podłodze, a ja tępo patrzyłem się na dłonie, w których przed chwilą leżała.
Jeszcze dziś zobaczymy się w szkole. Mówi o tobie.
Mówi, że chciałby, żebyś był na moim miejscu.Podniosłem wzrok. Stało przede mną dwóch chłopaków najprawdopodobniej w moim wieku. Różnica wzrostu między nimi była całkiem komiczna, ale na chwilę obecną nie było mi do śmiechu. Sytuacja w jakiej się znalazłem przyciągała uwagę znajomych z klasy.
Nie chciałem uwagi. Chciałem tylko w spokoju móc poczytać i się uczyć. Zdać co mam zdać i mieć relacje międzyludzkie w głębokim poważaniu. Zdałem sobie sprawę, że tych dwóch przyszło tu, by to zmienić.
-Maciek i Mateusz, jak mniemam? - zapytałem kulturalnie.
-Jednak to ty. Paweł, tak? - odpowiedział niższy. Obstawiłem odruchowo, że to on jest tym grożącym mi Maćkiem.
-Tak, to ja. To czego chcecie? Oczywiście poza niszczeniem literatury... - wstałem i podniosłem książkę. Włożyłem zakładkę między odpowiednie strony i schowałem biedny przedmiot do plecaka.
-Nie sądzę, że mówienie o tym na środku korytarza to dobry pomysł. - powiedział to ten niższy i złapał mnie mocno za ramię. Zaczął ciągnąć mnie w tylko sobie znanym kierunku. Wtedy do mnie dotarło, że to on jest Mateuszem i to on chce rządzić mną i moim ciałem. Chciałem od niego uciec, ale jednocześnie chciałem zobaczyć, gdzie mnie ciągnie.
-Tak właściwie to gdzie idziemy? - zapytałem. Skupiłem się na jego twarzy i zauważyłem, że jest cholernie przystojny. Właściwie to nigdy nie interesowałem się ani kobietami, ani facetami. Gdy poszedłem do liceum odruchowo założyłem, że zostanę sam.
-Do naszego miejsca. - odpowiedział mi Maciek. Wydawał się... wkurzony? Smutny?
-Dużo mi to mówi. - szepnąłem cicho.
-Suki nie mówią. - podniósł wzrok na wyższego, a tamten odwrócił wzrok, lekko się rumieniąc.
W co ja się wpakowałem?
Obserwowałem uważnie okolicę, do której dotarliśmy. Poszliśmy za budynek szkoły. Dobrze, że jest w miarę ciepło jak na przejście między jesienią, a zimą.
-Tak więc... Pawełku. - spojrzałem z powrotem na chłopaka, który chciał mnie zdominować - Chciałem ci złożyć propozycję. - podrapał się w tył głowy, jakby zawstydzony tym co chce powiedzieć. Zważywszy na sytuację w jakiej się znajdowaliśmy to ja powinienem być zawstydzony i przerażony, bo doskonale wiedziałem co to za propozycja. Jednak patrzyłem na niego z wyczekiwaniem. Chciałem usłyszeć jak ubierze to w słowa, gdy patrzy mi prosto w oczy.
-Więc...? - ponagliłem go.
-Chciałbyś uprawiać ze mną seks każdego wieczoru? Chciałbyś nie myśleć o niczym innym niż tylko mój penis wchodzący w twój tyłek?
Poczułem, że moja twarz robi się gorąca.
-Aale... A co z Maćkiem? - spytałem, rzucając mu szybkie spojrzenie.
-On? Chciałbyś popatrzeć jak to robimy? - chyba nie zrozumiał o co mi chodzi.
-Wy się nie kochacie? W ten dziwny spo - zanim dokończyłem, przerwał mi jego śmiech.
-My się nie kochamy. My się pieprzymy. To co ty na to?
-A dlaczego ja?
-Bo wiem, że wyglądałbyś dobrze obciągając mi fiuta.
-Pierdol się. - odpowiedziałem krótko i odszedłem. A przynajmniej chciałem odejść.
-Z tobą? Z chęcią. - uderzyłem tyłem głowy w ścianę. Zamknąłem oczy, żeby uspokoić wirujący świat. Poczułem jego twarde, zachłanne usta na swoich. Maciek złapał moje dłonie i trzymał mi je nad głową. Nie byłem się w stanie wyrwać. Otworzyłem oczy i zobaczyłem jak wkłada swoją rękę pod moją koszulkę. Była tak cholernie zimna. Nie wiem czy jęknąłem z zaskoczenia, czy z przyjemności, ale usłyszałem jego cichy pomruk tuż przy uchu.
-Widzisz? Mój pan jest najlepszy. - dodał Maciek do mojego drugiego ucha.
-Po lekcjach zaczekasz tu na mnie. - warknął Mateusz na koniec i poszedł.
Nie wiem, która z emocji była najsilniejsza... Ból, szok, a może ta przyjemność, do której nie chciałem się przyznać?
YOU ARE READING
Dlaczego ruchanie jest lepsze niż kochanie?
Non-FictionOpowiastka o tym jak licealista imieniem Paweł "zamierza" poznać świat ruchania, a później nie może z niego uciec.