~11. Uczucia~

346 9 11
                                    

Zostałem obudzony przez Kasię.
-Wstawaj, śpiąca królewno. - powiedziała, szturchając mnie w ramię.
-Emm... Co?
-No już. Lekcje się skończyły. Ahoj przygodo. Leć do niego. - uśmiechnęła się.
-Nie mogę, rodzice dzisiaj wracają do domu. - spojrzałem na nią półprzytomnym wzrokiem. Przetarłem oczy.
-Dobra, to ja do niego pójdę. - powiedziała, wzruszając ramionami.
-Jak... Co?
-No co? Nie mogę porozmawiać z człowiekiem, którego kiedyś prawdopodobnie darzyłam uczuciem?
-Jesteś pewna, że byłabyś w stanie z nim rozmawiać?
-Cholera, punkt dla Ciebie. Nawet siebie zaskoczyłam mówiąc, że coś do niego czułam.
-Nie śmiem się dziwić, jeśli dalej czujesz. Jeżeli naprawdę chcesz z nim porozmawiać to idź. Ja nie mam wiele przeciwko. Poza delikatnym ukłuciem zazdrości, że to ty pójdziesz go pocieszyć, a nie ja. - westchnąłem - A teraz na poważnie. Spadam ogarniać dom... - wstałem, otrzepałem się z niewidzialnego kurzu i wyszedłem z gabinetu pielęgniarki, zostawiając zaskoczoną Kasię w środku. Wychodząc ze szkoły zarzuciłem kaptur na głowę. Choć bardzo chciałem być już w domu, gdzieś z tyłu głowy marzyłem o tym, żeby pewien osobnik zdjął mi kaptur, wyjął słuchawkę z ucha, uśmiechnął się do mnie i zabrał do swojego mieszkania.



Wróciłem do siebie, odkurzyłem i sprawdziłem czy na pewno wszystko jest w porządku. Zdjąłem bluzę i zadzwoniłem do Mateusza.
-Halo? - od samego jego głosu przeszły mnie ciarki. Był taki... Przytłumiony? Przygaszony to lepsze słowo.
-Halo. - odpowiedziałem niepewnie.
-Dlaczego się nie odzywałeś? - zapytał. Wybrzmiała jego dominująca natura. Poczułem dreszcz w okolicach kręgosłupa.
-Spałem. I zanim spytasz... Owszem, w szkole. Miałem zdrzemnąć się maks dwie lekcje, ale zostałem OLANY i obudziłem się dopiero po ostatniej lekcji. Znaczy nie sam, ale to chyba nie ważne.
-To co? Wpadniesz dzisiaj? Chciałbym pogadać z Tobą w cztery oczy.
-Dzisiaj nie mogę, ale dogadam się z rodzicami i przyjdę jutro.
-I jak? Powiesz im "Hejcia mamo, tato, idę dzisiaj ruchać się z przystojniakiem z mojej szkoły, nie przejmujcie się, jeśli wrócę późno"?
-Emmm... Nie w tych słowach, ale coś w podobie. - odpowiedziałem krótko - I chyba mieliśmy rozmawiać, a nie się ruchać? - dodałem, lekko rozbawiony tym, że myślał tylko o jednym i to ze mną. Rozmarzyłem się.
-No wiesz. Obgadamy co mamy obgadać, ale nie oszukujmy się. -odchrząknął i obniżonym głosem podsumował - Obaj nie potrafimy się powstrzymać.
-Masz jebaną rację. - przeczesałem włosy, powstrzymując pisk fanboy'a. ON. MNIE. CHCIAŁ.
Wtedy usłyszałem hamujące auto przed moim domem.
-Nawet ja to słyszałem. Dobra. To liczę na to, że ich ugadasz. Czekam na Ciebie. - usłyszałem jeszcze tylko jak mruczy coś do siebie, po czym dorzucił - Powodzenia, chcę się z tobą zobaczyć.
Westchnąłem i poszedłem w stronę drzwi wejściowych mojego wspaniałego domku.

-Cześć kochanie! - krzyknęła moja rodzicielka na wejściu - I jak? Byłeś w szkole?
-Być byłem, ale już w trakcie pierwszej lekcji trafiłem do pielęgniarki, zostałem zlany i przespałem resztę zajęć. - odburknąłem, przytulając ją.
-A mówiłam ci, żebyś nie szlajał się po nocach. No chyba, że... Poznałeś chłopca swoich marzeń! - krzyknęła, uradowana.
-Albo laskę, dziewczynę, cokolwiek... - dodał ojciec, zażenowany rozumowaniem kobiety, z którą spędził już sporą część swojej egzystencji.
-W sumie to tak... Znalazłem chłopaka, który mi się podoba. - czułem, że robię się czerwony, bo wiedziałem, że nie mogę powiedzieć im całej prawdy - Spotykamy się od czterech dni, ale liczę na to, że potrwa to trochę dłużej.
-o muj bosze SYNEK JAK JA CIĘ SZIPUJE! - pisnęła, jarając się tak bardzo, że nie potrafiła się poprawnie wysłowić.
-Majka, uspokój się. - westchnął jedyny poważny mężczyzna w pomieszczeniu. Przetarł skronie. - Szczerze? Nawet powkurwiałbym się na ciebie, ale nie mam na to ochoty. Nasłuchałem się tyle o gejach, "szipowaniu" i innych tego typu rzeczach, że jest mi to obojętne. Możesz nie mieć dzieci i być pierdolonym pracoholikiem, bylebyś nie marudził potem, że ty i twój chłoptaś rozstaliście się po kilku rundkach.
-Tato! Przestań! Tu nie chodzi tylko o to! - odpowiedziałem oburzony - Uczucia. Chodzi o uczucia... - odwróciłem wzrok. Wiedziałem, że to co mówię w moim przypadku nie do końca było prawdą, jeśli w ogóle było nią chociaż w jakimś stopniu.
-Przecież wiesz, że MIIIiiiIŁOŚĆ ROOoooOŚNIE WOKÓŁ NAS! - zaśpiewała mama. Wydawała się zmęczona podróżą, przez co jej kontakt z rzeczywistością obracał się głównie wokół tego, iż mogłem mieć chłopaka.
-Nieważne. - odchrząknął tatke - Rób co chcesz, bylebyś nie przeżywał konsekwencji zbyt mocno. - powiedział i z rozumiejącym uśmiechem uścisnął moją dłoń.
-Dzięki tato. - uśmiechnąłem się do niego i poklepałem po plecach - Nawet jeśli miałoby coś pójść nie tak, postaram się pozbierać jak najszybciej.
-CZEMUUuu od razu zakładacie, że coś pójdzie nie tak?! - matka wyglądała na podburzoną naszymi rozmyśleniami i zaczęła miotać się tak, iż jedynym tekstem, który poprawnie ją opisywał było "kup mi więcej biżuterii". Zachichotałem.
-Mamo, jesteśmy realistami. Ale kocham cię za twoje pozytywne podejście. A teraz zapraszam was do waszego czystego pokoju, świeżo wywietrzonego. Śpijcie smacznie, ja przejdę się na spacer. Jak wrócę do biegnę do łóżka.
-A lekcje z dzisiaj?
-Mam człowieka, od którego jestem w stanie wszystko przepisać. Jeśli uważała na lekcji... - westchnąłem - dam radę.
-Powodzenia.
-Dzięki.
Rozeszliśmy się. Rodzice do siebie, ja do swojego pokoju po bluzę i telefon ze słuchawkami. Włożyłem słuchawki do uszu, założyłem na siebie bluzę, zarzuciłem kaptur i ruszyłem w niezbyt nieznane, a mianowicie w stronę parku.


Nie wiem, co czeka mnie jutro, ale wiem, że nie będzie łatwo.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Czuję się ukontentowana.

A wy?

Ruchanie już niedługo powraca do mojego umysłu...

( ͡◉ ͜ʖ ͡◉)

~Shira :3


Dlaczego ruchanie jest lepsze niż kochanie?Where stories live. Discover now