~9. Nie wiem...~

377 8 10
                                    

-Martwię się tym, co powiedzą moi rodzice, jeśli tak po prostu zwolnię się z zajęć... - zacząłem.
-Myślę, że jestem w stanie być dla ciebie wystarczająco dobry, żebyś mógł jutro chodzić. - zaśmiał się.
-Jesteś pewien? To jak mnie obudziłeś niezbyt mnie przekonuje... - odpowiedziałem mu, uśmiechając się pewnie.
-Uwierz mi, robiłem to kiedy ty na chleb mówiłeś "pep"...
-No dooobra, ale jeśli jutro nie będę mógł się ruszyć...
-To...?
-Jeszcze nie wiem, coś wymyślę. - powiedziałem, rzucając się na niego z pocałunkiem. Każda kolejna chwila w tym mieszkaniu robiła ze mnie żądne seksu zwierzę.
-Pociągasz mnie, kiedy jesteś taki męski. - szepnął, kładąc mnie na plecy. Jęknąłem, gdy złapał moją męskość w dłonie - Ale kiedy mi się poddajesz, pociągasz mnie jeszcze bardziej.

Po raz kolejny stałem się jego. Pocałunki, malinki, chłodne dłonie. Działał na mnie przerażająco mocno. Gdybym mógł... Zastanawiałbym się nad absurdem i szaleństwem tej sytuacji. Ale nie chciałem. On był mój, ja jego. Przynajmniej tego jednego dnia.




Spojrzałem na zegarek i zobaczyłem godzinę 23:30. Skończyliśmy wszystko wspólnym prysznicem i położyliśmy się do łóżka. Leżeliśmy tak dosłownie pół godziny. Zwróciłem swoją uwagę na leżącego obok mnie Mateusza. Jakiś czas temu zamknął oczy, szepnął mi, żebym poszedł spać i sam zasnął. Próbowałem więc, patrząc w sufit.

Czy miłość naprawdę jest potrzebna ludziom?

Co ja tu tak właściwie robię?


Wstałem, cały czas zamartwiając się tym, że go obudzę. Nie potrafiłem przy nim zasnąć. Wyglądał zbyt seksownie, otoczenie zbyt pachniało nim. Nie miałem co prawda żadnych sprawdzianów, ale nie lubiłem przychodzić niewyspany do szkoły. Potrzebowałem co najmniej sześciu godzin snu, a wiedziałem, że przy nim nawet tego bym nie wyciągnął.
Złapałem jego telefon i zobaczyłem, że nie ma kodu bezpieczeństwa.

Nie kryje się z tym, co robi.

Chciałem tylko napisać mu notatkę i zostawić tak telefon, ale wtedy zobaczyłem, że godzinę temu przyszła wiadomość od jakiejś Zuzi.
"No i co tam? Dobrze się bawiłam z tobą, liczę na to, że niedługo znowu wpadniesz ;)"
A do tego dołączone zdjęcie ładnej dziewczyny z jedną ręką w spodniach, a drugą na piersi, pod stanikiem.
Zarumieniony wyłączyłem wiadomości i przeszedłem do notatnika. Nie chciałem czytać tego, co miał tam napisane - bałem się. Napisałem szybko notatkę "Nie byłem w stanie u Ciebie zasnąć, więc uciekłem do siebie. Przepraszam, jeśli Ci to w jakiś sposób przeszkadza.". Miałem wrażenie, że tą notatką próbuję sobie wmówić, iż jestem dla niego ważny. Ale jej nie zmieniłem. Zgasiłem ekran na zostawionej notatce, ubrałem się i wyszedłem.
Odczułem chłód zbliżającej się zimy. Miałem ochotę na coś ciepłego, jednak by to dostać musiałem dotrzeć do swojego zacisza.

Powoli sunąłem w stronę swojego domu, obawiając się wszelakich czyhających na mnie niebezpieczeństw. Spojrzałem na ekran swojego telefonu. 23:40.
"Choleeera, ale będę jutro zjebany..." pomyślałem i wtedy zobaczyłem, że o 22:00 dzwoniła moja mama. Otworzyłem szeroko oczy. Oddzwoniłem, pomimo wstydu, jaki odczuwałem.
-Halo? - rzuciłem, gdy nie usłyszałem głosu poczty.
-Halo? No hejka, jak sobie radzisz? - kobieta wydała się zupełnie nieporuszona faktem, że dzwonię do niej o takiej porze.
-No... jakoś żyję. A co?
-Martwię się trochę. Na szczęście wracamy z tatą jutro wieczorem i nie będę się już przejmować moim synem szlajającym się po nocach. - zachichotała.
-Ale ja nie szlajam się po nocach. - odpowiedziałem, zakłopotany.
-Myślisz, że nie słyszę? Lekko dygocze ci głos i słyszę podmuchy wiatru. Mamie nic nie umknie.
-Wyszedłem na spacer, spokojnie. Będę w domu za dziesięć minut. Nie ma się czym martwić.
-Kłamstwo ma krótkie nogi, synu. Ale zaufam ci. Masz szczęście, że za bardzo się martwiłam, żeby być dla ciebie niemiłą. No nic. Spadam spać. Ty też powinieneś. I nawet nie myśl o jakimś usprawiedliwianiu się, bo nie mogłeś spać.
-Dooooobra. To do zobaczenia jutro w takim razie. - pomachałem pustce przede mną i się rozłączyłem.

No to jutro się z nim nie zobaczę...

Westchnąłem. Przyspieszyłem tempa. 

Kiedy wszedłem do domu, wciągnąłem ciepłe powietrze nosem. Z uśmiechem stwierdziłem, że nie pachnie nim. Zapaliłem światło i powierzchownie sprzątnąłem, żeby jutro tylko przetrzeć kurze przed przyjściem rodziców.

Poszedłem umyć się pod ciepłą wodą i zrobiłem sobie gorącej czekolady. Wypiłem ją, czytając książkę. Odkładając wszystko spojrzałem po raz kolejny na zegarek. Była pierwsza nad ranem. Uśmiechnąłem się, naśmiewając się z przyszłego siebie, przykryłem się kołdrą i zasnąłem.




Śnił mi się Mateusz. Nie ten w łóżku. Nie ten uzależniony od seksu, którego znałem. Śnił mi się spokojny, ułożony mężczyzna, z którym chciałem spędzić resztę swojego życia. Jednak ten wspaniały obraz został rozdarty niczym ekran w kinie w kreskówkach... Tuż przed moją twarzą.

Zobaczyłem tego samego mężczyznę, który rozebrał się i wyciągnął zza siebie walizkę przepełnioną zabawkami seksualnymi. Zostałem przypięty do łóżka czarnymi kajdankami z puchem, który łaskotał moje nadgarstki. On składał pocałunki na moim ciele, a ja nie mogłem zrobić zupełnie nic. Nie byłem w stanie się ruszyć, mimo że miałem przypięte tylko ręce.
Oddawałem się mu gdy mnie biczował, pozwalałem mu wkładać we mnie trochę więcej niż palce, pozwalałem mu na wszystko.
Ale rozbudziło mnie zdanie, które wywołało we mnie przerażenie.


Gdybym mógł, nosiłbym Cię ze sobą w tej walizce, moja zabaweczko.



~~~~~~~~~~~~~

I jak się czytało?

( ͡~ ͜ʖ ͡°)

~Shira <3

Dlaczego ruchanie jest lepsze niż kochanie?Where stories live. Discover now