~14. Poranny spokój~

293 8 5
                                    

Wszystko to, co zrobiliśmy poprzedniego dnia, nie chciało mi wyjść z głowy. Nawet, gdy wycieńczony zacząłem się ubierać, mimo zdegustowanych protestów Mateusza.


-Przyjdę później. Jeśli nie dziś to... - nie dane mi było dokończyć, zostałem uciszony pocałunkiem.

-Przyjdź. Jeszcze dziś. - ciężko mi było określić naturę jego uśmiechu. Wydawał się... niewinny?
-Postaram się, ale niczego nie obiecuję. - ledwo powstrzymałem się od zostania z nim i niezbyt chętnie opuściłem jego mieszkanie.
Zarzuciłem kaptur na głowę, żeby nikt nie widział tego, że szczerzę się jak idiota. Patrzyłem się na chodnik, by nie zwracać na siebie uwagi. Gdy tak spoglądałem w dół, zobaczyłem znajomą sylwetkę. Przeskanowałem ją wzrokiem i zrozumiałem, że to dziewczyna, która ostatnimi czasy często siedzi ze mną w ławce.

-A co ty tu robisz? - spytałem, zaciekawiony. Podniosła wzrok, nasze oczy się spotkały, a ona, ku mojemu zaskoczeniu, zaczerwieniona przyspieszyła kroku. Szła w stronę domu Mateusza.
-Jestem na spacerze... - wymamrotała, wymijając mnie. Taka niepewność była u niej nowa. I zaskakująco urocza.
-To nie będę przeszkadzać. - odpowiedziałem, nie chcąc zabrzmieć na urażonego.

Nie odpowiedziała. Po prostu poszła dalej.

Więc ja poszedłem do swojego domu.
Wsunąłem się po cichu przed drzwi wejściowe i już miałem pójść do swojego pokoju się przebrać, ale powstrzymał mnie głos mojej mamy.

-Czy będą z tego dzieci? - spytała, biorąc łyka kawy. Gdybym to ja teraz coś pił, oplułbym siebie, ją i sąsiada, który w tym momencie podlewał kwiatki w swoim ogródku.
-Cc... Czekaj, CO? - obróciłem się w jej stronę, czując, że się czerwienię.
-A chociaż mieliście gumki? - to pytanie zadała tym samym spokojnym, rozmarzonym tonem.
-Ymm, eee, ja...
-A są jakieś nagrania?
-MAmoooo. - westchnąłem - To nic takiego. Byłem u niego na noc i tyle.
-Pff, na pewno. - zachichotała, kończąc swój poranny napój - Idź się umyj i przebierz to pogadamy o tym, kiedy nam go przedstawisz. - Uśmiechnęła się do mnie przez ramię i zaczęła myć naczynia.

Westchnąłem i poszedłem do pokoju. W sumie niezbyt chciałem się myć... Zapach Mateusza był naprawdę przyjemny.
Wszedłem więc pod przysznic, żeby spłukać z siebie pot i zmieniłem ubrania na znoszone czarne jeansy i białą koszulkę z długimi granatowymi rękawami. Ubrania, które miałem wcześniej na sobie dość długo tkwiły w moich dłoniach zanim znalazły się w koszyku na pranie.
Dość mozolnie poczłapałem do kuchni, w której siedziała moja powstrzymująca się przed wszelkimi dziwnymi odruchami rodzicielka.

-Nie wiem jak twój ojciec, ale ja to chcę zobaczyć tego człowieka jak najszybciej. - powiedziała prosto z mostu.
-Szczerze? Myślę, że niezbyt by mu się to spodobało. I mam na myśli Mateusza, nie tatę.
-Mateusz, huh? Jak mój krasz z podbazy. - zaśmiała się, przeczesując włosy.
-Nawet nie wiem, co na to odpowiedzieć, ale pomyślałem sobie, że to przeznaczenie. - powiedziałem, robiąc minę bardziej rozmarzoną, niż bym chciał.
-Ooooooo, jakie to urocze! - położyła ręce na swoich policzkach. Potem na moich - Jestem taka dumna!
-Dzięki, mamo... - uśmiechnąłem się do niej. Poklepała mnie po głowie, jakbym był jakimś szczeniaczkiem i poszła zajmować się pracą w swoim pokoju.


~~~~~~~~~~

Ta... Filery!

~Shira

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 28, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Dlaczego ruchanie jest lepsze niż kochanie?Where stories live. Discover now