Shizuo
„Co teraz z perspektywy Shizuo?"
„Serio? To on żyje?"
Zgaduję, że wcale tak nie pomyśleliście. Też bym nie był zaskoczony, że żyję. W końcu słynę z mojej niesamowitej siły ,więc jak mógłbym kopnąć w kalendarz. Z resztą za dużo mam spraw do wyjaśnienia, żeby tak łatwo odpuścić.
A jak to się stało, że się do was zwracam zapytacie. Cóż nie żebym zazdrościł tej Mendzie, że miał takową chwilę w tym opowiadaniu, bo w ogóle mnie to nie obchodzi, po prostu... Mniejsza z tym. Chodzi o to, że nasza „kochana" autorka (Hej po co te pazurki co?) pomyślała, że to trochę rozluźni atmosferę i że będzie zabawnie. Taa boki zrywać.
Tak, więc opieram się właśnie o ścianę w łazience w jakimś hotelu na końcu świata i czekam, aż ta Menda w końcu się zjawi. A to, że czekam już ponad dwie godziny wcale nie pomaga moim nerwom. Jeszcze kilka chwil, a wszystkie te pozytywne uczucia jakie do niego żywię wyrzucę przez okno, a później to samo zrobię z nim.
Nagle usłyszałem jak drzwi wejściowe się otwierają i zamykają, a po chwili ciche kroki kierują się w moją stronę.
Cóż wiem, że chcielibyście wiedzieć co będzie dalej, ale lepiej dla was jak dowiecie się jak się tu znalazłem i dlaczego. A więc...
***
'Czyja znowu do kurwy nędzy czuję ten szpitalny odór?!' - pomyślałem, gdy tylko wróciła moja świadomość.
Naprawdę nie chciałem otwierać oczu, ale musiałem dowiedzieć się co się stało. Do tego czułem, że ktoś jest obok. Zamrugałem kilkakrotnie porażony światłem jarzeniówek i bielą sufitu.Chciałem się podnieść, ale zaskoczony bólem w klatce piersiowej skapitulowałem.
- Wow miał rację! Niesamowite... - w moim polu widzenia pokazała się Ayane Yoshino. Uśmiechała się szeroko. Ubrana w biały kite zapisała coś w mojej karcie i odłożyła ją na bok. - Jak się czujesz?
- Dlaczego jesteś tak ubrana? - zapytałem głupio, a ona roześmiała się rozbawiona.
- Bo jestem lekarzem, a ty moim pacjentem.
- Co się stało? - w końcu mój umysł zaczął się wybudzać z letargu i zadałem właściwe pytanie.
- Zostałeś postrzelony. Cudem, dosłownie o milimetry kula minęła aortę, dotego straciłeś sporo krwi. Jednak jak widzę dla twojego organizmu to żaden problem. Tak jak zapowiedział Kishitani – kun wybudziłeś się bardzo szybko.
- Shinra wrócił?
- Tak. Gdy dowiedział się co się stało natychmiast zjawił się w szpitalu. Jego wiedza o twoim ciele bardzo mi pomogła.
'Czyli wszystko wraca do normy?'
- Twoja siostra i ty... - nadal ciężko było mi mówić, ale dziewczyna zrozumiała o co pytam.
- Przełamał strach i ujawniłam się. Cała moja rodzina już wie. Koniec tajemnic. Mój ojciec dopiero teraz zrozumiał w jakiej sytuacji mnie postawił i co mi zrobił, i szczerze tego żałuje. Chyba wszystko skończy się dobrze.
- Aha to świetnie - przymknąłem oczy i zamilkłem na moment. Wychodzi na to, że z jej strony ta historia zakończy się happy end'em. Ale co z...? Czas na najważniejsze pytanie. - A gdzie jest Izaya?
- Izaya...– westchnęła ciężko i usiadła na łóżku obok. - Nie mam pojęcia, gdzie się podziewa. Po tym jak przyjechaliśmy do szpitala i skontaktował się z Kishitanim, zniknął.
CZYTASZ
Nie ma tego złego co by nie wyszło na jeszcze gorsze... (Durarara, Shizaya)
FanficTo nie był zwykły pościg. Wszystko zaczęło i potoczyło się inaczej. Nikt nie spodziewał się, że tak to się skończy. Nikt, a w szczególności Shizuo, którego z dnia na dzień, kawałek po kawału zjada czarna otchłań poczucia winy i żalu.