EPILOG

149 14 0
                                    

Piękny, słoneczny dzień, w równie pięknym mieście, jakim jest Paryż. Każdy z osobna się gdzieś spieszył, większość do pracy, nieliczni na wielkie zakupy. W powietrzu unosił się zapach kawy i świeżo pieczonych bagietek francuskich. Pewien mężczyzna miał dziś konkretny cel, lecz póki co przemierzał wąskie uliczki, ściskając w dłoni drobną karteczkę. Na tym kawałku papieru, ładną kaligraficzną czcionką napisany był adres. Jedyna nadzieja tego człowieka. Po półgodzinnej wycieczce, to znaczy błądzeniu, odnalazł wysoki, majestatyczny budynek. Zastanawiał sie czemu tak długo mu to zajęło, lecz w końcu stwierdził że Paryż miał prawo zmienić się przez ostatnie lata. Zadowolony mężczyzna schował kartkę do kieszeni ciemnych spodni, przyglądając się wieżowcu z szerokim uśmiechem. Bez większego zastanowienia wszedł do środka i ruszył w stronę recepcji. Wszystko tam było takie nowoczesne, a zarazem we francuskim stylu.
-Bonjour.- przywitał się krótko w swoim ojczystym języku, a człowiek za ladą odpowiedział skinięciem. Po krótkiej konwersacji wymienili się informacjami. Teraz mógł wreszcie wejść do windy i pojechać na górę, skoro już wiedział gdzie znajduje się gabinet numer 12. Stał jak głupi przed dębowymi drzwiami, nie wiedząc co ze sobą począć. Czemu pewność siebie musiała wyparować akurat w tym momencie?
*Raz się żyje.* Pomyślał, a w końcu położył rękę na metalowej klamce, otwierając drzwi bez pukania. Przy biurku zawalonym dokumentami i innymi świstkami siedziała piękna kobieta, z włosami związanymi w luźny, lecz urokliwy kok. Na oko 24 lata. Ze skupieniem wypełniała wszystko co potrzeba, póki nie wszedł ON.
-W czym mogę panu..-zaczęła, lecz niemal od razu przerwała. W jej głowie panował huragan, choć z zewnątrz zdawała się być spokojna. Złote włosy w artystycznym nieładzie, zielone oczy niczym wiosenna trawa, to potrafiła poznać wszędzie. Nie wiedziała czy teraz śni, nawet naszła ją ochota by się uszczypnąć.
-Przepraszam.- wyprzedził ją, chociaż chyba i tak długo by się nie odezwała. Powoli podszedł do kobiety, by obiąć ją delikatnie w talii.  Ta nie zareagowała, jedynie wtuliła twarz w ramię mężczyzny. Czemu to zrobiła? Poznała go i czuła się bezpieczna. Próbowała wszystko sobie poukładać, najpierw odnajdujac w myślach dzisiejszą datę, jaką był trzeci sierpnia. I wszystko jasne, jak w ogóle mogła zapomnieć o czymś tak ważnym? To dzień w którym zostali parą, dzień który ich złączył.
-Nie płacz, Marinette.- wyszeptał do ucha fiołkowookiej, a jej drobne ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Zacisnęła pięści na jego koszulce. Już nigdy nie pozwoli mu ponownie odejść.

Po pierwsze chciałam wam cieplutko podziękować za wszystkie wyswietlenia, gwiazdki i follow ^^ Będę dalej się tu rozwijać, lecz teraz rozpoczne one shoty z Miraculum i obejrzanych anime. Czasem na wenę, czasem na zamówienie. No, mam nadzieję ze to opowiadanko zostanie w waszych pamięciach c': Żegnam, skarbki!

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 07, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Wakacje z Biedronką i Czarnym kotem.Where stories live. Discover now