Najpierw myślałam, że to tylko iluzja, ale szybko zdałam sobie sprawę jak bardzo się mylę. To był prawdziwy ogień. Czułam to straszne gorąco uderzające mnie w twarz.
-Saja!!-usłyszałam krzyk Jane. Wampiry w panice zaczęły uciekać do wyjścia.
-Tato!!!-krzyknęłam coraz bardziej przerażona.
-Nie martw się kochanie, zaraz ci pomożemy!-odparł głośno, choć w jego głosie słyszałam tylko strach. Z trudem powstrzymywałam się od skoku przez ścianę płomieni. Panika narastała. Czemu Carlos to zrobił?
-Carlos gdzie jesteś?-wyszeptałam ze strachem rozglądając przez dym i rażący ogień. Nic. Ani jednego słowa. Łzy powoli płynęły po moich policzkach. Ogień coraz bardziej się rozprzestrzeniał. Wiedziałam, że to będzie mój koniec.Nagle na jednym z wiszących żyrandoli zobaczyłam Carlosa.
- No dalej Aro skocz w ogień za swoją córką? Myślałeś, że uciekniesz przed moją zemstą?
-Zabij mnie jeśli chcesz, ale zostaw w spokoju moją córkę!!
-Gdybym zabił Ciebie nie byłoby takiej zabawy!!
- Dlaczego to robisz? Przecież ona niczemu nie jest winna!!
- Tak samo jak mój ojciec w niczym nie zawinił!!
- Zabijał ludzi, zginęły dwie wioski!! To dla ciebie nic?
- Mogłeś go ukarać, ale nie, wolałeś karę śmierci, więc teraz wyrównam rachunki !!!
-Co chcesz przez to powiedzieć?-zapytał ojciec. Carlos wskazał na mnie.
-Życie za życie- wycedził. Płomienie wzniosły się jeszcze wyżej.
-Saja!!!-Aro krzyknął moje imię, a ja pisnęłam tylko przerażona.
-Tato uciekaj!!!- krzyknęłam
-Nie!! Nie zostawię Cię!!!-odparł z bólem
- Panie musimy uciekać!! Nie zdołamy do niej dotrzeć!- rozpoznałam stanowczy głos Aleca.
-Nie Alec! Nie zostawiajmy jej!!!-tym razem krzyczała Jane. Tego się nie spodziewałam, ale chyba polubiła mnie i to było niezwykłe. Sądziłam, że jestem tam sama, a tak na prawdę miałam ojca, Jane, Aleca i Sulpicję.
-Córeczko?!!!- krzyk żony Aro przeciął powietrze.
-Sulpicja idziemy!!-usłyszałam nagle troskliwy głos ojca.
-Tato???Kocham Cię, pamiętaj!!!
-Saja?Ona żyje? Co ty robisz?! Nie możesz zostawić jej w ogniu!!! Nie możesz!!!-wrzask Sulpicji oddalał się z każdym ich krokiem.
- Zaufałam ci- wyszeptałam kierując słowa do Carlosa. Zamknęłam oczy i czekałam na śmierć.Jednak nic się nie stało. Otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę, że jestem na dachu budynku. Carlos trzymał mnie pewnie w ramionach.
-Naprawdę myślałaś, że mógłbym Cię zabić?-zapytał cicho, a ja skinęłam głową zażenowana. Usłyszałam wrzaski. Aro wraz z Aleciem wyprowadzali z budynku zrozpaczoną Sulpicję.
-Nie!!!Nie!!!Saja!!Ratujcie ją!! Nie!!!-z trudem potrafiłam na to patrzeć. Aro złapał ją mocno za ramiona i spojrzał w jej oczy
-Kochanie ona nie żyje, moja córka...nie żyje- jego głos drżał, choć widziałam jak stara się go kontrolować. Sulpicja popatrzyła na niego z bólem i dała mu w twarz
-Nie żyje przez Ciebie!!!-krzyknęła, a na twarzy ojca zobaczyłam ból. Sulpicja także musiała to zauważyć. Przysunęła się bliżej niego i wtuliła mocno w jego ramiona.
Dostrzegłam także jak Alec ze smutkiem przytula Jane, której twarz przybrała najbardziej zimną maskę jaką widziałam.
-Dokąd teraz Panie?- niepewnie zapytał Eleazar.
-Do Włoch, nasze posiadłości od tego momentu staną się siedzibą naszego klanu właśnie tam. W Rzymie.
-Rozumiem-odparł wampir i unosząc dłoń dał jeden znak, a tysiące zakrytych szatami wampirów rzuciło się biegiem w stronę nowego ,, domu". Patrzyłam jak stado Volturie znika za horyzontem i czułam żal oraz radość. Odwróciłam się twarzą do Carlosa. Otarł palcami łzy z moich policzków.
-Cieszysz się?
- Nie wiem...
-Możemy żyć blisko siebie, nie proszę o twoją dłoń, a jedynie o towarzystwo- jego purpurowe oczy patrzyły na mnie z wyczekiwaniem.
-Ja...sama nie wiem...Nie znam Cię
-Będziemy mieli wieczność, by się poznać.
-Mam lepszy pomysł- odparłam i uśmiechając się przybliżyłam do niego.
-Jaki to pomysł?-zapytał przybliżając jak do pocałunku
-Look inside -powietrze zafalowało i zatonęłam w jego wspomnieniach. Zaskoczyło mnie to w jaki sposób mnie postrzega. Jak anioła. Potem cofałam się dalej i dalej. Wiedziałam. Coś tu było nie tak. Poczułam dotyk na policzku. Więź rozmyła się i zrozumiałam, że to wszystko było iluzją. Jak...jakim cudem on...nie mogłam tego zrozumieć. Odwróciłam się do niego i spojrzałam wprost w fioletowe oczy pełne smutku
-A nie możesz mnie poznać rozmawiając ze mną?
- A czy ty ze mną choć raz rozmawiałeś?
- Wszystko można zmienić
- Z zasady nie da się od tak kogoś zmienić
-Zrobimy wyjątek, tylko bez tych czarów co?
- To działa w dwie strony- odparłam wiedząc, że oszaleję, jeśli nadal będzie stosował iluzję.
-Jak sobie życzysz - skłonił się szarmancko. Zrobiłam krok w jego stronę, a on zawahał się i wiedziałam, że pewnie znów jest iluzją, ale pomyślałam, że wtedy będzie tego żałował. Dotknęłam jego policzków i mocno go pocałowałam w usta. Znieruchomiał na moment i wreszcie odwzajemnił pocałunek.No tak. Nic o nim nie wiedziałam. Nie wiedziałam dlaczego i czy powinnam mu ufać. Nie wiedziałam czy coś do mnie czuje, a miałam z nim spędzić całą wieczność. Po głębszym zastanowieniu zrozumiałam, że....to może się udać. Życie jest długie. Zwłaszcza wieczne życie. Może nie odzyskam ojca o jakim marzyłam, ale zyskam kogoś kto niczego nie udaje.
KONIEC
CHYBA...
#Od Autorki
Tak to koniec tego opowiadania, ale jak zauważyliście jest to ,,chyba",bo nie wiem czy na dobre kończę tą historię. W końcu wieczność to dość długo.
Mam w planie napisać drugą część, ale nie tak prędko. Skupię się teraz na wykańczaniu opowiadań, które leżą i się kurzą.
Jak wam się podoba zakończenie?
Czekam na komentarze
Pozdrawiam
Roxi
CZYTASZ
Look Inside
FanfictionSaja to pierworodna córka Aro, przywódcy Volturi. Została przez niego porzucona, gdy była jeszcze malutka. Wychowanie spadło na jej matkę Zebdaje, która zmarła, gdy dziewczynka miała osiem lat. Wychowała się na ulicy. W 1263 roku przed naszą erą , g...