1. Przez koniec na sam początek

740 38 1
                                    

Stałam na pięknej kwiecistej łące a ciepłe promienie słońca padały mi prosto na twarz, byłam tylko ja i otaczające mnie piękne kwiaty. W życiu nie czułam się jeszcze tak wolna i tak szczęśliwa jak teraz, ale to, co dobre musi się kiedyś skończyć prawda? Już tu kiedyś byłam, pamiętam to dobrze. Tak samo jak teraz stoję i wpatruję się w piękne niebieskie niebo myśląc nad tym, aby ten sen co teraz trwa nigdy się nie skończył. Tak to sen, ten sam co śni mi się co noc, tak samo się zaczyna i tak samo kończy. Najpierw jestem ja i otaczająca mnie łąka, przez chwilę jest cicho i przyjemnie, ale do czasu. Nagle przede mną pojawiła się piękna młoda kobieta, jej delikatna okrągła twarz wydawała mi się znajoma, ale jednak tak nie do końca. Miała długie proste blond włosy, które lekko falowały pod wpływem delikatnego wiatru. A jej piękne niebieskie oczy w szczególności zwracały uwagę i ciężko było od nich oderwać wzrok. uśmiechnęła się do mnie, po czym odchyliła się lekko do tyłu a potem spojrzała w niebo, a następnie zaczęła śpiewać. Wsłuchiwałam się w słowa piosenki i to bardzo dokładnie, nagle coś mnie olśniło. Znałam tę piosenkę, była to moja ulubiona kołysanka w dzieciństwie, zawsze co noc przed snem śpiewała mi ją mama. Tajemnicza kobieta nagle przerwała swój śpiew, nerwowo rozejrzała się dookoła, ale najwidoczniej niczego w pobliżu nie dostrzegła. Przyjrzałam się dokładniej jej twarzy i zauważyłam, że była zdenerwowana, ale czym? Nagle znikąd pojawiły się szaro fioletowe burzowe chmury, z których po krótkiej chwili zaczął mocno padać deszcz, na dodatek zaczęło bardzo mocno wiać, co nie wróżyło to nic dobrego. Zaczęłam rozglądać do okoła szukając jakiegoś schronienia, ale w pobliżu nic nie było. Odwróciłam się w stronę gdzie ostatnio stała jasnowłosa... już jej tam nie było. W zasadzie to nigdzie jej nie było, jakby rozpłynęła się w powietrzu. Znowu zostałam sama, tylko zamiast przyjemnej ciszy jest okropna burza. Tak nie powinno być... Pioruny na niebie szalały, więc powoli zaczęłam panikować. Znajdowałam się na otwartym terenie, byłam najwyższym punktem, wręcz idealnym by niebiosa przywaliły mi w łeb błyskawicą. Nie zastanawiając się nawet zaczęłam biec, co później się okazało baaardzo złym pomysłem. Pod czas ucieczki oczywiście zostałam uderzona przez piorun. Dziwne to było, ale nie poczułam żadnego bólu, jedynie straciłam czucie w nogach. Próbowałam wstać by choć trochę oddalić się od miejsca uderzenia, bezskutecznie. Pozostało mi tylko się czołgać. Nagle, ziemia się pode mną zawaliła i wpadłam do wielkiej czarnej dziury, która chyba nie miała końca. Nie wiem ile tak spadałam, wydawało mi się że długo. Nagle dostrzegłam białe oślepiające światło, było coraz to bliżej i bliżej, aż w końcu po chwili do niego wpadłam. Czułam się jakbym wpadła do wody, na szczęście mogłam oddychać. Unosiłam się bezwładnie w białej otchłani, w której nic nie było prócz mnie. Nie widziałam ani dna ani powierzchni. Ktoś mnie zaczął wołać, głos wydawał mi się znajomy, jednak nie mogłam sobie przypomnieć do kogo należał i skąd dokładnie dochodził.

-Ar - ia...

-Aria...

*****

-Ariaaa!!!

Otworzyłam gwałtowne oczy, przed sobą ujrzałam mojego przyjaciela. Miał łzy w oczach, nie wiedziałam jednak dlaczego, może to przeze mnie? Chłopak uśmiechnął się do mnie delikatnie, po czym bez zastanowienia mocno mnie przytulił. Jękłam cicho odczuwając nagły ból w całym ciele, przyjaciel słysząc to szybko przeprosił po czym rozluźnił uścisk.

-Boże, myślałem że już cię straciłem... - chłopak zaczął cicho szlochać.

-Thomas, co się stało? - Zapytałam, nie zareagował. Musiał być nieźle wstrząśnięty tym co się stało. Zaczęłam gładzić jasnowłosego po plecach, mając nadzieję że to go uspokoi.

-Bałem się, że zostałem sam... -Szepnął pociągając nosem, trochę się już uspokoił.

-A dlaczego sam? - Spojrzałam na niego zaskoczona, nie wiedząc o co mu chodzi.
Chłopak puścił mnie i pomógł usiąść, następnie spojrzał mi głęboko w oczy.

-Nikt poza nami nie przeżył Aria... - Powiedział przerażony.

-C-co...? - Zdziwiłam się. Byłam zdezorientowana, co się w ogóle stało? Dlaczego nic nie pamiętam?

-Rozejrzyj się... - Tak jak polecił, tak też zrobiłam. Rozejrzałam się, to co zobaczyłam utkwi mi głęboko w pamięci, aż zachciało mi się płakać. Wokół mnie znajdowały się tylko gruzy, spalone domy, porozwalane rzeczy i najgorsze... martwi ludzie. Zasłoniłam twarz dłońmi, po czym wtuliłam się w chłopaka i zaczęłam płakać.

-To t-to niemożliwe... Dlaczego? Co się stało? - Zapytałam przerażona.
Nie mogłam zrozumieć jak do tego doszło, co się wydarzyło i kto to zrobił.

-Jakieś dziwne potwory zaatakowały nasze miasteczko. Nie wiem dlaczego to zrobiły ani jak się tu w ogóle znalazły. Odeszły już, jednak to wszystko co po sobie zostawiły, przykro mi Aria - Wytłumaczył mi wszystko na spokojnie.

-Thomas, a skąd ty wiesz że tylko my to przeżyliśmy?

-Wcześniej wszystko sprawdziłem, jeszcze zanim cię znalazłem - Odpowiedział niemal od razu, pokiwałam tylko głową.

-To... Co teraz będzie? - Zapytałam cicho, spoglądając przerażona na przyjaciela.

-Nie wiem Aria. Proponuję wyruszyć w podróż i zacząć wszystko od początku - Uśmiechnął się pocieszająco.

-Od początku?

-Tak, przecież nie możemy tu zostać. Te potwory mogą tu jeszcze wrócić, a ty jesteś poważnie ranna i potrzebujesz natychmiast pomocy medycznej -Stwierdził.

-Ty przecież też! - Wskazałam palcem na dość dużą ciemno - czerwoną plamę w na jego zielonej podartej koszulce.

-Ale ja nie mam takich poważnych w przeciwieństwie do ciebie! - Stwierdził poważnie. Taa akurat. spojrzałam na niego z zabójczym wzrokiem.

-Ech, no dobra nie kłućmy się, oboje jesteśmy ranni okej? Chodź idziemy... -Powiedział zrezygnowany, po czym wstał i podał mi rękę.

-Czekaj! Gdzie w ogóle idziemy? - Złapałam jego dłoń bez zastanowienia, Thomas jednym sprawnym ruchem podniusł mnie na nogi.

-Tego to ja jeszcze nie wiem gwiazdeczko, trzeba będzie czekać na zrządzenie losu- Uśmiechnął się do mnie i ruszyliśmy w nieznane.

Tak naprawdę to bałam się tego, co nam się po drodze przydarzy, a co jeśli natkniemy się na te potwory? Czy mielibyśmy szanse je pokonać? ja nie chce żadnych zmian, nie lubię nic zmieniać. Za dużo razy to samo powtarzałam i tak zawsze kończyło się to tragedią dla mnie. Boje się, że to się znów powtórzy, ale jest szansa bądź też nie, że będzie jeszcze gorzej, ale nigdy nie wiadomo. Może wreszcie mi się poszczęści i nie będę musiała już więcej płakać, jak to moja mama mówiła... ''Nigdy się nie dowiesz, dopóki nie spróbujesz'' Obym tylko później nie żałowała tych słów.

Ciąg dalszy nastąpi...

Zapomniana Magia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz