\.3./

684 58 59
                                    

/Thomas/ 

     *Rozdział szybko sprawdzony*

Dla Samotna_Wilczyca ❤️❤️

Patrzyłem na bezsilne ciało chłopaka, czując nadlatujące łzy. Prawda była taka, że choć bardzo chciałem go nienawidzić to nie mogłem. Nawet lekarstwa od Teresy nie pomagały. Po tym jak nas wszystkich potraktował nie miał prawa, spodziewać się czegoś innego. Do tej pory pamiętam, jak prosił, bym go zabił. I choć nie byłem na to gotowy, to zrobiłem to. Wbiłem mu nóż, w miejsce obok serca, pamiętając jego spojrzenie, wiedząc o tym jak cholernie go kocham. Zrobiłem to by mu ulżyć. A później Teresa znalazła mnie i opowiedziała, o tym jak, Newt planował swoją ucieczkę. Wtedy nie mogłem uwierzyć, teraz widzę, że coraz bardziej, nie przypomina mojego ukochanego zagubionego chłopca, z labiryntu. To już nie była ta osoba. Ani pod względem fizycznym, ani psychicznym. Choć miał na sobie dresy, to było widać kości coraz bardziej wystające z jego i tak drobnego ciała. Poza tym mocne cienie pod oczami sugerowały, że chłopak cierpi na bezsilność. Chciałbym mu pomóc, ale nie chce znów zbliżać się do tego zdrajcy. Znów by mnie oszukał. Nawet nie byłem pewny czy kiedykolwiek był we mnie zakochany, jak to mówił, a przez to popadałem w paranoję. Wzrok i głos który szeptał „że już na mnie nie ma ochoty" mógł być dwuznaczny, ale ja go rozumiałem tylko w jeden sposób. Zapomniał o mnie. Może i wkrótce ja to zrobię z nim.

- Kotku, zajmiesz się nim? – zapytała prosząco, na co się zgodziłem. Po tym jak blondyn mnie oszukał, ona była moim jedynym skarbem. A teraz gdy wczoraj znaleźli jego, wszystko wróciło, z podwojoną siłą.

Poprosiłem dwoje strażników, by zanieśli go do sali PS-5, która była tak zwaną salą, na pilne lub ryzykowne operacje. Niby jego stan był dobry, ale przy zemdleniu mógł się uderzyć, w głowę, więc na wszelki wypadek, zaniosłem go tam. Gdy moi ludzie zostawili mnie z nim samego, delikatnie położyłem go na łóżku szpitalnym i dokładnie przyjrzałem się jego wychudzonej twarzyczce. Cierpiał i to bardzo. Bezsenność. Głód. Były powodem jego złego wyglądu fizycznego, a może i psychicznego. Łza zleciała mi po policzku, gdy zobaczyłem jak niewinnie śpi, a jego oddech chodź powolny, potrafił mnie uspokoić. Pogłaskałem jego policzek, na co jak gdyby to odczuł, uśmiechnął się przez sen.

Jak poparzony zabrałem z jego twarzy rękę i zamknąłem oczy. Czułem, że lek, który podawała mi moja dziewczyna kończy się i jeśli go nie zażyje wszystko wróci, a już wystarczająco cierpiałem przez ciemnookiego. Odwróciłem wzrok i podszedłem do blatu, gdzie znajdowały się szczepionki oraz witaminy. Wziąłem strzykawkę z zawartością witamin, bez których jego organizm mógł nie przeżyć i ostrożnie wbiłem w jego ramię. Chwilę później zabrałem się za sprawdzenie jego zdrowia od środka. Na szczęście nic mu nie było. Nie chcąc, budzić chłopaka, j miałem wyjść, zostawiając go samego, gdy z jego kieszeni, wyleciał znany mi przedmiot. Mały, ostry ale i znienawidzony przeze mnie przedmiot. To właśnie tym scyzorykiem, przeciął swoją skórę. Tamtego dnie obiecał mi, że już nigdy tego nie zrobi, ale skoro go wciąż nosił, po tym jak go prosiłem, by wyrzucił ten przedmiot, widocznie miał mnie gdzieś. Nie miałem ochoty już nawet sprawdzać jego ciała będąc pewien, że znalazłbym tam jakieś blizny dlatego postanowiłem oddać tego pitolonego zdrajcę pod opiekę Minho. Ja już nie chciałem, go wiedzieć, słuchać, opiekować. Miałem go po prostu dość.

Złamał przysięgę, co dla mnie oznaczało, że nic prawdziwego nas nie łączyło i może to wszystko było tylko częścią tego chorego planu, ale byłem pewien, że ma mnie w dupie, więc ja też musiałem o to zadbać.

Nerwowo wyszedłem z pomieszczenia i udałem się w stronę gabinetu lekarskiego. Otworzyłem drzwi, a widząc uwielbianego przeze mnie Azjatę, podszedłem bliżej. Miałem cholernego farta, że poza nim i mną w pomieszczeniu nie było nikogo, bo dzięki temu mogłem z nim na spokojnie porozmawiać dlatego usiadłem naprzeciwko chłopaka, co widocznie wzbudziło jego zainteresowanie, gdyż przyjaciel spojrzał na mnie.

Potrzebuje Cię, Tommy ●  Ɲєωтмαѕ ●  Ƶαкσńczσηє / PoprawkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz