.\8/.

493 40 22
                                    

Przepraszam za błędy  😢

Przesiedzieliśmy  na balkonie ponad dwie godziny bo jak się okazało, chłopak przyniósł nam śniadanie, czym były moja ukochane kanapki z nutellą. Zresztą do picia też coś przyniósł, ponoć z szufladki Minho, a było to czerwone wino. Nalał nam alkoholu do wcześniej przygotowanych lampek poczym przybił ze mną toast.

- Czyli za naszą najcudowniejszą dwójkę – uśmiechnąłem się, przyglądając tęczówkom szatyna. – Bo większych głupków na świecie to nie było. – dodałem, szczerząc się jak głupi.

- Zdrowie ! – odparł tamten, biorąc kolejnego łyka czerwonej cieczy zawartej w szkle. – Za największych, ale i najprzystojniejszych gejów pod słońcem. – dodał, dotykając dłonią jego policzka, przy okazji masując go opuszkami palca.

Na ten gest wbiłem się w jego usta, niestety tak gwałtownie, że oboje się wywróciliśmy. Z powodu zbyt dużej ilości wypitego alkoholu, zacząłem rozpinać guziki jego czarnej jak węgiel koszuli. On moje też. Szczerze mówiąc to podobała mi się ta czynność, w końcu po raz pierwszy od dawna się z kimś całowałem szczerze. I wszystko było by dobrze, gdyby nie słowa Theo.

- Nie rozumiem dlaczego Thomas Cię nie chciał...- niestety nie zdążył skończyć gdyż mu przerwałem.

- Thomas – oznajmiłem, zdając sobie sprawę, że właśnie teraz mieliśmy z nim zajęcia. – Jeżeli mnie nie zobaczy na zajęciach, to będzie źle. – oznajmiłem Reakenowi, pomagając mu wstać.

No dobra, może byliśmy pijani, ale nie aż tak żeby nie ogarniać świata. Po prostu wypiliśmy tyle, że mieliśmy lepsze humory i podrosła nam odwagę. W szczególności mi, bo on zawsze ją miał. Dlatego szybko pobiegliśmy w stronę windy, zostawiając tam taki bałagan. Wkroczyliśmy do metalowej skrzyni poczym nacisnął odpowiedni guzik z piętrem. Wiedziałem, że na sto procent jest po czasie i będę musiał przez to siedzieć w tak zwanej kozie z szanownym panem Thomasem. A godzina z nim sam na sam, była w stanie przywrócić uczucia dlatego musiałem temu zapobiec.

Kiedy w końcu winda ponownie się otwarła, natychmiast stamtąd wybiegliśmy i biegiem udaliśmy się do odpowiedniej sali. Naparłem na klamkę odpowiednio mocno, tym samym otwierając drzwi Sali. Jak się spodziewali, wpadli na połowę lekcji gdzie po teorii rozpoczęła się praktyka. Thomas akurat skończył mówić swój monolog poczym spojrzał na nich kpiąco.

- O proszę kto tu się zjawił – podszedł w ich stronę, śmiejąc się pod nosem. – Newt oraz Theo. – Możecie mi powiedzieć gdzie byliście? – dodał pytająco.

- Nie Twój interes – Reaken odezwał się, wiedząc że Newt nie będzie potrafił się wytłumaczyć.

- Nie? – zakpił z sytuacji chłopaków. – Ale już nielegalne picie alkoholu to już moja sprawa. – Ciemnowłosy skrzyżował ręce i rzucił ostrzegawcze spojrzenie. – Jeszcze raz gdzie i co robiliście? – Bo z tego co widzę to oboje się gdzieś zabawialiście. – dopowiedział wrogo, lustrując mnie. – Po Tobie Theo to bym się nie spodziewał, ale po Tobie Newt to już wszystko możliwe.

- Pieprz się - wysyczałem groźnie, nie mogąc zrozumieć dlaczego on go tak płytko ocenił. – Mam już dość tego, że jedyne co robisz to mnie kontrolujesz. – nawet nie byłem pewien, kiedy chwyciłem jego koszulkę. – Chciałeś bym stał się normalny to jestem. – puściłem jego koszulkę, a następnie na oczach wszystkich musnąłem jego usta.

- Newt masz przerąbane – Thomas spojrzał na mnie wkurzony do takiego stanu, że jakby chciał, to by wzrokiem mnie zabił. – Theo ty za karę idziesz to swojego opiekuna. – Ja skoro jestem Newta, to się nim zajmę. – powiedział głośno, poczym zwrócił się do klasy. – Minho zaraz tu przyjdzie. – wyjął z kieszeni telefon i napisał wiadomość, najprawdopodobniej do swojego przyjaciela.

Chwycił mnie rękę i wyprowadził z sali. Zamknął za nami drzwi poczym rzucił mi żałosne spojrzenie. Głęboko westchnął, kpiąc z postawy mojego zachowania.

- Czy ty naprawdę nie możesz odpuścić, Hmm? - podpytał, unosząc lekko podbródek. Nie musiałem długo się zastanawiać, aby wiedzieć że się na mnie zawiódł.

- Zanim ja Ci odpowiem, to może ty mi coś wytłumaczysz. –energicznie pokazałem na niego palcem. – Mówisz mi, że jestem zdrajcą, później że oszustem, a teraz nagle jestem męską dziwką. – wymieniałem, co dziwne bez łez.

Zupełnie jakby coś je zatrzymywało.

- Nie powiedziałem tego – zaprzeczył pośpiesznie, tym samym broniąc swojego zdania.

- Ale pomyślałeś – oświadczyłem, a widząc że nie zaprzecza byłem pewien, że tak o mnie myśli. – Więc, jeśli ty się pieprzysz z Teresą to jest jak dobrze, a jak ja z kimkolwiek to zaraz jestem męską dziwką.

- Newt, opanuj się – powiedział spokojnie, próbując mnie uspokoić, ale ja już tak łatwy nie jestem.

- Zresztą odwal się ode mnie,– odwróciłem się i miałem zamiar iść przed siebie, gdy poczułem jak przechodzi przeze mnie prąd.

- Już dobrze, Newt – słyszałem tylko jego głos. – Już dobrze. – poczym na chwilę zapadłem w ciemność. 

Chwilę później obudziłem się w znajomym pomieszczeniu. Bywałem tu często, więc dobrze wiedziałem gdzie jestem. Cztery ściany, dwa małe okienka, materac oraz drzwi otaczały mnie dookoła. Jednak nie to zwróciło moją uwagę, a ciemnowłosy chłopak siedzący naprzeciwko mnie. Wpatrywałem się w niego, co w końcu zauważył. Wstał i podszedł w moją stronę, trzymając w obu dłoniach broń.

- Widzę, że śpiąca królewna się obudziła. – powitał mnie kpiąco, a ja poczułem ból w sercu. Zupełnie tak samo przywitała mnie Teresa. – Dobrze się spało?

- Przypomnę Ci, że otrułeś mnie jakimś świństwem. – oznajmiłem wrogo, rzucając mu wypominające spojrzenie. – I co my w ogóle tu robi? – dodałem, rozglądając się po salce do treningów.

- Trzymaj. – Thomas zlekceważył moje pytanie, po czym podał mi jedną z broni, którą trzymał. Był to miecz. – I walcz, a nie wkurzasz się na cały świat, bo złamałeś przepisy. – odrobinę się cofnął, tak abym mógł wstać. – No szybciej królewno. – Nie będę na Ciebie czekał.

Nienawidziłem tego jak chłopak mnie prowokował dlatego też nie miałem pojęcia, kiedy wstałem. Z bojem ruszyłem do walki i zacząłem szukać jego czułego punktu. A dobrze go znałem. W końcu sam kiedyś omal go przez niego, nie zabiłem. Pierwszy zaatakowałem, niestety za agresywnie. Spróbowałem drugi raz, trzeci, ale nie wychodziło. Dylan ciągle robił uniki po czym sam atakował.

- Ojejku, ostatnim razem jakoś lepiej Ci, to szło. – powiedział chamsko, a ja zacząłem się zastanawiać czy to aby na pewno ten sam chłopak. – To się robi tak. – dodał, a następnie wycelował sobie miejsce mojego ciała. Zaatakował jednak tym razem udało mi się go wyminąć. Mając świetną okazję, popchnąłem go na materac, a później przyłożyłem ostry przedmiot na sercu.

- I kto tu teraz jest zwycięzcą, co? – powiedziałem dumnie, a po chwili poczułem jak tracę równowagę i ląduję na ciele przeciwnika.

- Mówiłeś coś? – zapytał ciemnooki, a w jego tonie głosu mogłem dostrzec Thomasa. Mojego starego Thomasa.

Zaczęliśmy się śmiać jak za dawnych czasów w strefie. Kto by pomyślał, że to tak się potoczy i że pomimo wspólnie spędzonego czasu, staną się czymś w rodzaju wrogów.

Po chwili nasze spojrzenia się zetknęły przez, co moje serce zaczęło mocniej bić. Poczułem jak moje mięśnie się napinają, a nasze oddechy stają się nie równe. Spojrzałem na niego znacząco, co on odwzajemnił. Nasze twarze zaczęły się coraz bardziej zbliżać. I nagle w moich myślach mignęło jedno zdanie.

- Widocznie bardziej warta od Ciebie, skoro to mi uwierzył, a Tobie nie.

Wszystko wróciło, w jednej sekundzie. Ból. Cierpienie. Żal. Brak wiary i miłości. Umowa z Teresą. Każdy pocałunek. Kłótnie. Smutek. Wszystko wróciło. Wszystko co próbowałem wyrzucić ze swojej główki. Dlatego też szybko wstałem i z prędkością światła wybiegłem z tamtego miejsca.

Miałem już dość. Dość tego, że pomimo tego co mi zrobił, wciąż go kochałem. Oczywiście mogłem próbować zapomnieć ale, wiedziałem, że to nie możliwe.

Nie możliwe jest zapomnieć kogoś kto sprawił Ci ból.   

Potrzebuje Cię, Tommy ●  Ɲєωтмαѕ ●  Ƶαкσńczσηє / PoprawkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz