\.2./

784 56 36
                                    

Man nadzieję, że święta się udały 8) 

Paręnaście godzin przeleżałem, wpatrując się w sufit i rozpamiętując dawne chwile. Serce mi zabolało, gdy uświadamiałem sobie, że być może tamte dni już nigdy nie wrócą. A tak bardzo potrzebowałem zapewnienia, że to nie prawda, ale jedyna do tej pory nadzieja złamała mi serce, łamiąc przysięgę i tym samym wszystko co nas łączyło. To bolało i to bardzo. Wolałbym patrzeć w jego ciemne i obojętne oczy niż dowiedzieć się, że to co nas łączyło to koniec. Miałem ochotę się dusić na tą myśl, ale to on zadecydował, a nie ja. Moim zadaniem było zapomnieć, tylko jak skoro Thomas był najjaśniejszą gwiazdą w wszechświecie? Może poproszę Teresę, dla niej byłoby to chyba na korzyść, w końcu mogłaby go zdobyć tylko dla siebie. Niby teraz byli razem, ale miałem dziwne przeczucia, że coś w tym nie gra. Od dawna.

Bawiłem się scyzorykiem, przekładając go z ręki do ręki, zastanawiając się czy powinienem zachować się zupełnie jak dupek i mu oddać za to co mi zrobił. Złość, która rozsadzała się we mnie prosiła bym to zrobił, a nawet błagała. Natomiast miłość szeptała, że go to zabiję od środka, nawet jeżeli on mnie zdradził, to jeżeli mi na nim zależy, to ja nie powinienem. I tak o to zdecydowałem, że to jeszcze nie ten czas. Schowałem nożyk do kieszeni i wstałem z łóżka. Spojrzałem przez wielkie okna, patrząc na otaczający nas świat, przez co westchnąłem. Szybko odwróciłem wzrok i udałem się do łazienki. W pomieszczeniu była komoda z bielizną, lustro z umywalką oraz kabina prysznicowa. Podszedłem bliżej lustra, dokładnie siebie lustrując. Zbyt blada skórą rzucała się pierwsza na myśl. Kiedy byłem w labiryncie jadłem średnio 3-4 posiłki, a potem zaczęły się problemy, które przygniatały mnie na tyle, że zrezygnowałem z trzech dań, a ostanie zostawiłem, choć i tak było zbyt małe. A teraz do koloru mojej skóry, jeszcze doszło pobieranie dużej ilości krwi, przez co moje samopoczucie opadało coraz niżej, co można było bardzo łatwo zaobserwować. Oczy zaspane, a w dodatku lekko opuchnięte. Dolna część spod oka pod względem wpływem małego snu i dużego zmęczenia, wyznaczała szare cienie. Mocno naznaczone kości policzkowe oraz rozczochrane blond włosy, dopełniały mój aktualny wizerunek . Wyglądałem okropnie, ale i tak było lepiej niż ze zdrowiem psychicznym, które jedyne o czym teraz marzyło, to o spływającej strumieniami krwi.

Kolejno zrzucałem z siebie ubrania, odsłaniając następujące partie ciała, które również zawsze dokładnie obserwowałem. Tym razem kości żebrowe coraz bardziej były widoczne, powoli czyniąc mnie anorektykiem. Na moim przechudzonym ciele, widniało wiele blizn, świeżych jak i starych ran, ale tylko jedna mnie interesowała. Myśl o niej spowodowała, że jedna z moich dłoni znalazła się przy niej, przez co mój wzrok również się tam przeniósł. Ta blizna była wyjątkowa. Bo zadał mi ją Thomas. Pamiętam jak go o to prosiłem. Ale nigdy nie chciałem go skrzywdzić. Chciałem by wszyscy uważali, że jestem martwy, tylko po to bym bezpiecznie mógł ich ocalić, sprowadzając ludzi z południa, ale się nie udało. A wszystko przez brunetkę, z którą brunet aktualnie się umawiał. Było mi przykro, że tak szybko o mnie zapomniał, ale cóż takie życie. Może to i lepiej dlatego że im szybciej on o mnie zapomni, tym szybciej ja wyrzucę go z mojej głowy, choć nie byłem pewny czy to w ogóle możliwe.  W końcu, czy możliwe  jest zapomnieć o największej miłości swojego życia?

Po chwili usunąłem drzwi kabiny i do niej wszedłem. Uruchomiłem ciepłą wodę, którą lecąc od góry, paliła moje lekkie jak piórko ciało. Posmarowałem się jakimś płynem do ciała, a następnie zmywałem ją. Patrzyłem na pianę, która zlatywała ze mnie, jak dzisiejsze łzy. I nagle zamiast piany zobaczyłem krew płynącą po mojej ręce. Celowo nią obracałem, aby zaschnięta krew tworzyła, jakiś ślad oraz spadała różnym torem. To był tak intensywne, że miałem ochotę dorobić jeszcze parę kresek scyzorykiem, który od zawsze był ze mną. Mój prawdziwy przyjaciel, zawsze jest kiedy go potrzebuję. Na szczęście się powstrzymałem, mrugając kilkakrotnie i wracając do prawdziwej rzeczywistości. Wyłączyłem korek , a następnie wyszedłem z malutkiej przestrzeni.

Potrzebuje Cię, Tommy ●  Ɲєωтмαѕ ●  Ƶαкσńczσηє / PoprawkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz