🃏9. Wujek?

475 23 4
                                    

Nie ukryję nawet przed najgłupszymi, że po moim policzku zleciało kilka gorzkich jak piołun łez. Nie miały one w sobie nawet krzty współczucia, a jedynie smutek osoby, która nie potrafi nad sobą panować. Kierował mną gniew i w ten oto sposób jak nic zginęło ponad tysiąc osób. Czy to naprawdę było tego warte? Czy moje rozładowanie emocjonalne naprawdę mogło się równać z życiem tyłu istot?

Joker nie sprawiał wrażenia przejętego moim brakiem opanowania. Ba! Byłam wręcz pewna, że niesamowicie mu się to podoba.
W sumie czego oczekiwać od chorego psychicznie mordercy... On nie zna współczucia ani poczucia winy.
Kieruje nim gniew i chora satysfakcja, której zdrowa osoba nigdy nie byłaby w stanie zrozumieć.

- Słuchaj... - zaczęłam - Nie chciałam tego. Naprawdę.

Uścisk na mojej szyi momentalnie się nasilił. Zaczęłam tęsknić za pełną swobodą oddychania.

- A więc dlaczego to zrobiłaś? - warknął, łapiąc ręką za moją brodę i zmuszając mnie do spojrzenia na swoje dzieło. - Patrz nad iloma życiami zapanowałaś, jak duży sukces osiągnęłaś.

I patrzyłam, wlepiałam oczy w ten okropny pejzaż przez ponad kilka minut. Nie czułam dumy. Jak do cholery można być dumnym z takiej katastrofy? Patrzę na dowód mojego braku samokontroli i muszę szukać w sobie kawałki triumfu. I daje słowo, że nigdy trudniejszego zadania nie dostałam.

- Chodź stąd. Zaraz zjawi się tu Batman. - Ostrzegłam Jokera, który w jednej chwili, jakby olśniony, puścił moje ciało i skierował się do wejścia.

Jakby nie patrzeć, ten budynek jest jedynym jaki przetrwał w tej części miasta. Bez wątpienia budzi to podejrzenia i z pewnością będziemy pierwszymi podejrzanymi.

Jednak było już za późno. Wykrakałam, będąc w pewnej części zachwycona z tego, że tak łatwo przyszło mi przewidzenie przyszłości. W sumie, co za dureń by nie uprzedził tego faktu?

Jak grom z jasnego nieba, przed nami pojawił się Mroczny Rycerz. Swoje posępne jak zawsze spojrzenie wbił, tym razem, w moją przeciętna sylwetkę. Co za zaszczyt...
Joker jakby niewzruszony stał przed Nietoperzem i słowo daje, że na jego twarzy zagościł prawie niewidoczny uśmiech.

- Patrz, wujek do ciebie - mruknął Zielonowłosy, najwyraźniej bardzo rozbawiony obecną sytuacją.
Momentem, w którym stanęłam zamurowana i z przerażeniem spoglądałam na czarną postać.

- Żartujesz? - Prychnęłam i zbliżyłam się do stojącego obok Jokera. Gotowa byłam już wysadzić następny budynek, o ile batman nie zgodzi zostawić nas w spokoju.

- Nie, nie żartuję.

- Wujek? - spytałam ciągle nie wierząc w to co mówi.

To nie możliwe. To przecież nie Może być prawdą. Przed chwilą wysadziłam większą część miasta. Jak taki potwór mógłby być spokrewniony z tak dobrodusznym bohaterem?

- No. Poznawaj rodzinkę bo masz coraz mniej czasu - wywrócił oczami i wskazał palcem na zamaskowany symbol Gotham. Jak śmie wmawiać mi bzdury w tak krytycznej sytuacji?

- Kłamiesz! - wycedziłam i z pełnym gniewu wzrokiem spojrzałam na Jokera. - Ty cholerny egoisto!

To było dla mnie oczywiste, że mężczyzna próbuje mnie wyprowadzić z równowagi, aby potem zrzucić na mnie całą winę. Oczami wyobraźni widziałam jak wskazuje na moje czerwone z gniewu oblicze i śmiejąc się woła "masz wkurzonego potwora". Mogłabym się wtedy jedynie modlić o to żeby nikt mu nie uwierzył.

- Nie - Ku mojemu zdziwieniu, odezwał się stojący obok Batman. Słowami przerwał nam dopiero co rozpoczynającą się kłótnie. - Klaun mówi prawdę.

Przeniosłam otępiały z przerażenia wzrok na nietoperza. Jego słowa przestały do mnie docierać. Jak przez mgłę patrzyłam się na, jak zawsze, obojętną minę Czarnego Rycerza. Co jak co, ale on by mnie nie okłamał.

- Jestem bratem twojej matki - kontynuował - to ja pilnowałem cię przez te kilka lat.

Gdzie byłeś jak Joker porywał mnie z domu? Gdzie byłeś jak zabijałam swoją rodzinę? Gdzie do cholery podziewałeś swój królewski zadek, gdy tłumy osób ginęło z mojej ręki?! Nie mam zamiaru tego raz wierzysz w twoje durne wyznania.

- Nie było cię, zatem nie mieszaj mi teraz w głowie, nietoperzyku - wrzuciłam z siebie, odchodząc nieco do tyłu. Nie chciałam być teraz ani przy Psychopacie, ani przy Batmanie. Obydwoje w tym momencie brzydzili mnie bardziej niż czyjeś gumy poprzyklejane pod szkolnymi ławkami.

- Nie mogłaś o tym wiedzieć - odparł, na co ja jedynie prychnęłam z zażenowania. Nogi ugięły się pode mną, a ręce bezwładnie opadły na kolana. O niczym nie mogę wiedzieć. To jest jego wymówka?

- Nie chcę tego słuchać. - powiedziałam i odwróciłam się do Zielonowłosego - Nie wiem co planujesz. Nie mam pojęcia co chcesz zrobić i dlaczego mieszasz mi w głowie, ale ponownie nie skompletujesz mi rodziny. Nie mam nikogo słyszysz?! Nikogo! I to jest tylko i wyłącznie twoja, cholerna wina!! - Krzyknęłam i poprawiając spadający ręcznik zaczęłam coraz bardziej cofać się do krawędzi budynku. - Obydwoje zepsuliście mi całe życie. Nie mam nikogo. Nikogo, słyszycie?! - nie zauważyłam nawet jak po policzku spłynęła mi pojedyncza łza. Nie zwracałam już nawet uwagi na to, że się powtarzam. Krok za krokiem zbliżałam się ku przepaści. Żaden z mężczyzn mnie nie zatrzymywał - Nie wiem już kim jestem, ani kto jest moją rodziną.

- Kelly, proszę cofnij się - Zamaskowany bohater zaczął powoli się do mnie zbliżać. Przez chwilę miałam wrażenie, że widzę w jego oczach strach. Minęło ono jednak tak szybko jak się pojawiło, a niewyraźna twarz nietoperza nawet trochę się nie zmieniła.

Nie chciałam słuchać. Miałam dość tych ciągłych kłamstw i oszustw. Dlaczego wszystkiego dowiaduje się ostatnia? Dlaczego ja zawsze muszę być zrzucana na margines?
Piętami dotykałam krawędzi dachu. Było już tak blisko, a mina mężczyzn nadal zostawała obojętna. Czy chciałam to skończyć? Nie. Nie tak miała wyglądać moja śmierć, a i tak finalnie przy ostatnim kroku, potknęłam się i runęłam w przepaść. Wiatr podwiewał mi włosy i ręcznik, a serce jakby momentalnie stanęło w miejscu. Budynek zdawał się nie mieć końca.

______________________________________

Ogłoszenia parafialne

Na wstępie powiem, że udało mi się napisać pierwszy w życiu One-Shot z którego jestem mega zadowolona i dumna, więc serdecznie do niego zapraszam (oczywiście dostępny jest na moim profilu)

Po drugie, zapraszam na moje wspólne konto z kolegą _Onania_, na którym znajdziecie nasze dziwaczne '' wiersze" lub przemyślenia.

I jak zwykle życzę miłego dnia 😘

A! I następny rozdział za miesiąc.

Nie no, żartuje. Jutro wstawię. ❣️

Psychopata 2 || Joker ❣️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz