Rozdział 6

91 5 2
                                    

Paula

Po szkole wróciłam do domu był to naprawdę ciężki dzień. Po mojej głowie cały czas chodziły słowa Roksany, która opowiedziała mi o Samancie i napisie na ścianie. Sytuacja robiła się coraz bardziej skomplikowana, a jednocześnie niebezpieczna. Może my po prostu jesteśmy przewrażliwione i wszystko związane z tą dziewczyną wyolbrzymiamy? Sama nie wiem, ale coś tutaj jest nie tak.
Po ciężkim dniu postanowiłam oderwać się od całego świata i pojechać w teren. Konie są moją pasją od dziecka. Kontakt z nimi sprawia, że zapominam na chwile o wszystkich problemach. Osiodłałam moją ukochaną klacz i ruszyłyśmy przed siebie. Korona (bo tak ma na imię mój skarb) nie sprawiała, żadnych problemów. Była bardzo grzeczna co było do niej niepodobne. Z reguły była koniem z charakterem, a wszystko przez jej młody wiek. Miała zaledwie pięć lat.
Kiedy dojechałyśmy na naszą ulubioną łąkę postanowiłam, że pogalopujemy. Wszystko było okej do momentu, gdy Korona spłoszyła się, gdyż coś poruszyło się w zaroślach. Gdy udało mi się ją uspokoić wróciłyśmy do przyczyny jej strachu. Podjechałam spokojnie pod miejsce którego klacz się wystraszyła, a to co tam zobaczyłam przeszło moje najśmielsze przypuszczenia.

Była to Samantha. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Dziewczyna wypowiadała coś w niezrozumiałym dla mnie bełkocie i patrzyła na mnie oczami. Wydało mi się, że mają kolor czerwony ale może to moje wyobrażenie. 


Dziewczyna po chwili jakby otrząsnęła się z transu i powiedziała radośnie- O hej Paulina-
- Cześć Samantha. Mogłabyś mi wytłumaczyć co ty tu robisz?
- Nie twój interes.- Po tych słowach odwróciła się na pięcie i odeszła.

Nie miałam ochoty już jeździć. Kłusując dookoła łąki wciąż miałam uczucie, że ktoś mnie obserwuję i to nie dawało mi spokoju. Ciągle podjeżdżałam do linii drzew by upewnić się, że nikt nas nie obserwuje. Wsłuchiwałam się w dźwięki dookoła ale panowała zupełna cisza. Nawet ptaki przestały śpiewać. Wiatr co chwilę bawił się moimi włosami, a ja wciąż obserowałam każdy metr wokół siebie.

Wróciłam do domu. Nie miałam już siły ciąglę wlaczyć z obawą, że ktoś mnie obserwuje. Nie mogłam przestać myśleć o tym wszystkim. O co tu chodzi? Co ona mówiła i dlaczego siedziała w krzakach?

NawiedzonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz