Rozdział 9

60 4 0
                                    

Roksanka

 Byłam przerażona nawet nie wiem czym.  Ciągle czułam na sobie czyiś wzrok. Miałam przypuszczenia kto może mnie obserwować ale po co "Nawiedzona" miałby mnie śledzić?   Przyśpieszyłam krok, a adrenalina zawładnęła nad moim organizmem. Prawie biegłam do domu. Jak najszybciej chciałam się znaleźć w swoim pokoju, z moim kotem na nogach, w moich ulubionych szarych dresach jedząc czekoladę pod kołdrą i oglądając Netflixa. Przez umysł przechodziły mi myśli, że tak jak w amerykańskich filmach zaraz ktoś mnie postrzeli w tył głowy tuż przed tym jak otwieram drzwi od domu ale na szczęście tak się nie stało. Jak najszybciej wbiegłam do mojego pokoju przy okazji zabierając ze sobą moją kotkę. Wskoczyłam pod koc na łóżku i ułożyłam sobie Kicię na nogach. Ta momentalnie zaczęła się wiercić by ułożyć się w dogodnej pozycji do snu. Wyciągnęłam laptop i jedynym moim sposobem na uspokojenie było dokończenie ulubionego serialu na Netflixie. Jak pomyślałam tak zrobiłam, ale nawet to nie potrafiło mnie uspokoić. Nie potrafiłam już tak dalej. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Wiki.

-Halo?- Zapytałam.

-O cześć Roxi! Co porabiasz?-Zapytała jakby bezstresowo Wika. Naprawdę była świetną aktorką.

-Nie rusza cię całe dzisiejsze zdarzenie?-

-Nawet mi nie przypominaj. Jestem sparaliżowana ze strachu. Jak wracałam czułam jakby ktoś mnie obserwował. Od razu jak przyszłam przytuliłam się do Niny.-Nina to pies Wiktorii. To biała suczka z czarną łatą na oku i kilkoma mniejszymi na grzbiecie.

-Ja miałam tak samo. Ciągle czułam na sobie czyiś wzrok a jak wróciłam od razu rzuciłam się pod kocyk z kotem na nogach i zaczęłam oglądać Netflixa ale to w ogóle nie pomaga! Nie wiem co mi się dzieję?!-

-Ja też. Nie mogę się pozbierać.-

-Chyba mam na to sposób!-Olśniło mnie!

-Jaki?

-Wiki szykuj się robimy piżama party! Dzwonie po dziewczyny. To będzie najlepszy sposób na odprężenie.-

-To jest dobry pomysł! Ok, czekam! Pa!-

-Pa pa!- Jak oparzona wyskoczyłam z łóżka ale przed tym delikatnie przełożyłam Kicie z moich kolan na łóżko by mogła dalej kontynuować drzemkę. W błyskawicznym tempie spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy w tym moją ukochaną piżamkę z napisem "Princess Leia". Pożegnałam się z mamą i powiedziałam, że idę do Wiki na piżama party. Oczywiście zgodziła się, a ja zbiegłam ze schodów i pobiegłam do domu przyjaciółki. Wcześniej zadzwoniłam do dziewczyn. Z uśmiecham na twarzy biegłam w stronę domu Wiktorii ale zatrzymało mnie coś a bardziej ktoś kto krążył pod domem Wiki. Nauczona dyskrecji schowałam się za drewnianym płotem i obserwowałam Samanthe. Tak to była ona. A co jeśli tak naprawdę to nie był sen?  Jeśli tak to krucho z nami. Nie wiem jak to się stało ale gdy znów spojrzałam w jej kierunku, nikogo tam nie było. Jakby rozpłynęła się w powietrzu! Co tu się do cholery dzieje?! Podbiegłam do domu Wiki i otwarłam drzwi. W środku z radością przywitała mnie Paula, Wiktoria i Natalia. Ja nie reagowałam na żaden z bodźców. Teraz największą zagadką była Samantha. Spochmurniały gdy zauważyły, że na mojej twarzy brakuje codziennego uśmiechu. Już wiedziały, że coś jest nie tak.

-Muszę wam coś powiedzieć. Chodzi o ''Nawiedzoną".

- Co się stało?

- To chyba nie był sen...

NawiedzonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz