Chapter four

59 7 5
                                    

Rozdział nie sprawdzony, ale zapraszam do czytania <3

~~~~


Obudziłam się z lekkim bólem głowy, usiadłam na łóżku czego od razu pożałowałam bo ból się nasilił. Świetnie- pomyślałam. Zarzuciłam na siebie jakąś bluzę i zeszłam do kuchni w poszukiwaniu tabletki przeciwbólowej.

-Emily! Zrobisz mi śniadanie?- krzyknął mój brat wstając z kanapy, nie zauważyłam go dlatego aż podskoczyłam.

-A gdzie rodzice?- spytałam.

-Śpią, a ja jestem głodny!- uciszyłam go przykładając palec do ust.

-Nie krzycz, głowa mnie boli. Co chcesz?

-Płatki.

Nalałam mleka do miski i wstawiłam do mikrofalówki a sama łyknęłam tabletkę. Dałam Joshowi jedzenie i wróciłam do pokoju. Położyłam się do łóżka i zasnęłam. Obudziło mnie dzwonienie telefonu pod poduszką. Westchnęłam i odebrałam, nawet nie sprawdzając kto dzwoni.

-Halo?- powiedziałam zaspanym głosem.

-Jak ja do cholery znalazłam się w domu?- powiedziała moja przyjaciółka.

-Nick mnie podwiózł i cię zaciągnęłam do domu. Lissa proszę porozmawiamy później?

-Jasne i dziękuję- uśmiechnęłam się pod nosem i się rozłączyłam.

Nie mogłam już zasnąć a czułam się lepiej, więc zeszłam do kuchni coś zjeść. Zjadłam i poszłam do pokoju przebrać się w strój sportowy. Miałam zamiar pójść pobiegać, a że zbliżał się wieczór to była idealna pora na trening. Założyłam adidasy i wyszłam na dwór.

Biegłam przed siebie ze słuchawkami w uszach, czasami śpiewałam pod nosem. Zmęczyłam się a nie wzięłam ze sobą wody, dlatego wstąpiłam do jakiegoś sklepu. Poszłam na dział z napojami i wzięłam wodę, po czym udałam się do kasy gdzie była długa kolejka. Wychodząc ze sklepu wpadłam na kogoś, niezdara ze mnie.

-Przepraszam- powiedziałam i podniosłam głowę zobaczyć kto to jest- Znowu ty?- uśmiechnęłam się lekko.

-Nie cieszysz się na mój widok?

-Za często się spotykamy, śledzisz mnie?

-A może to ty śledzisz mnie?- wzruszyłam tylko ramionami- Co tu robisz?

-Biegałam i wstąpiłam po wodę- wskazałam na butelkę, którą trzymałam w ręce- Ja muszę już iść, pa.

-Poczekaj na mnie- powiedział i wszedł w głąb sklepu a ja z niego wyszłam.

Najpierw podwozi mnie do domu, później spotykam go na imprezie a teraz w sklepie. On z pewnością musi mnie śledzić, bo jak to inaczej wytłumaczyć? Usiadłam na ławce i postanowiłam na niego poczekać, chociaż przez chwilę się wahałam. Zrobiłam to tylko dlatego, że strasznie interesuje mnie jego osoba.

-Jestem już- powiedział i usiadł koło mnie.

-Widzę- spojrzałam na niego po czym przeniosłam wzrok na drogę.

-Biegniemy czy będziemy tu tak siedzieć?- nie odpowiedziałam tylko wstałam i zaczęłam biec w kierunku domu a on zaraz mnie dogonił- Szybka jesteś.

-To jeszcze nic- lekko przyśpieszyłam.

Biegliśmy i ani ja ani Nick nic nie mówiliśmy, ta cisza mi odpowiadała. Jakoś nie miałam ochoty jej przerywać, samo jego towarzystwo mi starczało. Co jakiś czas odwracałam głowę w jego stronę i przyłapywałam go na patrzeniu się na mnie, w takich momentach robiłam się czerwona, bo on przyłapywał wtedy mnie.

Zamykam oczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz