Chapter twelve

25 5 3
                                    


Kolejnego dnia obudziłam się z ogromną ilością energii. Znów miałam naszykowane ubrania, które od razu ubrałam i pobiegłam do kuchni. Strasznie się cieszyłam, że będę mogła dziś zobaczyć przyjaciół, mamę i brata, bo na ojca jestem zła. Zrobiłam sobie jakieś śniadanie, które szybko zjadłam, pozostało mi teraz czekać tylko na Nicka.

-Gotowa?- spytał wchodząc do kuchni i się śmiejąc.

-No i co cię tak śmieszy?- zmarszczyłam czoło i skrzyżowałam ręce na piersi.

-Ty.

-Ja?

-Jak tylko wstałaś słyszałem jak wszystko szybko robisz, możemy już jechać jak chcesz.

-Wal się, idę po plecak i masz mnie odwieźć- wyminęłam go i poszłam spakować rzeczy, których i tak praktycznie tu nie miałam.

Wyszłam na dwór a Nick czekał już na mnie w samochodzie, wsiadłam, włączyłam od razu jakąś muzykę i ruszyliśmy. Kiedy zaczęłam poznawać widoki dookoła mnie to zaczęłam się stresować. Bo co ja niby mam powiedzieć rodzicom jak ich zobaczę? Hej mamo tato, wróciłam, przywiózł mnie mój porywacz.

-Tylko udawaj przed tatą, że ci groziłem czy coś, wiesz on musi w to wszystko uwierzyć- powiedział Nick kiedy byliśmy już pod moim domem.

-Tak wiem, wiem- powiedziałam- I dzięki za podwózkę- wysiadłam z samochodu i poszłam do domu.

W salonie siedziała smutna mama, jak mnie zobaczyła od razu do mnie podbiegła i mnie przytuliła. Odwzajemniłam uścisk.

-Słoneczko moje, nawet nie wiesz jak się cieszę, że nic ci nie jest. Bo nie jest, prawda?

-Już wszystko dobrze. Gdzie Josh?

-Poszedł do kolegi- pokiwałam głową- To idź się ogarnij i zejdź na obiad, schudłaś trochę.

Schudłam? Przecież jadłam normalnie. No nie ważne. Poszłam do pokoju, ale widok jaki tam zastałam od razu mnie wkurzył. Wszędzie był kompletny bałagan, a za nim stał mój kochany tatuś, który ewidentnie szperał w moich prywatnych rzeczach. Rzuciłam plecak na podłogę.

-Co ty tu robisz?- spytałam, a on patrzył się na mnie jak na ducha- Co tu robisz?- powtórzyłam pytanie.

-Ja... Emily, wytłumaczę ci...- przerwałam mu.

-Nic nie tłumacz tylko powiedz co tu robisz!

-Szukałem czegoś co by mogło wskazywać, że jesteś powiązana z czymś złym.

-Żartujesz prawda? Ja? To ty jesteś tym złym, wyjdź stąd natychmiast!- kiedy wychodził ostatni raz na mnie spojrzał, a w jego oczach widziałam ogromny ból, udawałam, że mnie to nie rusza.

-Przepraszam- powiedział i zamknął za sobą drzwi.

Ja nie poznaję własnego ojca, gdzie popełniłam błąd, że nigdy nie zauważyłam, że jest z nim coś nie tak? Położyłam się z bezsilności na łóżku i zamknęłam oczy. Za chwilę do pokoju weszła moja mama.

-Kochanie masz gościa- uśmiechnęła się ciepło i wyszła a po chwili do pokoju wszedł Alan. Od razu wstałam z łóżka i poszłam go uściskać, a on obrócił mnie w powietrzu.

-Olivia, jesteś nawet nie wiesz jak tęskniłem... Czemu się nie odzywałaś?

-Długa historia- zaśmiałam się.

-Olivia, wiem, że nie byłaś u kuzyna tylko u Nicka- posmutniał.

-Skąd wiesz?

-Twój tata u nas był, pytał gdzie jesteś. Kiedy powiedzieliśmy, że nie wiemy to wspomniał coś o Nicku...

-Opowiem ci wszystko, ale nie tutaj. A po za tym przepraszam za ten bałagan, też długa historia.

Chcieliśmy wyjść, ale moja mama się uparła, że nie wypuści nas z domu dopóki nie zjemy obiadu. Więc nie mieliśmy wyjścia, a po obiedzie Alan stwierdził, że najpierw pomoże mi posprzątać pokój. I właśnie tak z południa zrobił się wieczór. A ja wciąż nic mu nie powiedziałam. Alan jest jedną z tych osób, którym ufam bezgranicznie i wiem, że mnie nie zawiedzie, dlatego postanowiłam powiedzieć mu całą prawdę.

Wyszliśmy na wieczorny spacer. Na szczęście nie było mocno zimno i ciepła bluza mi wystarczyła. Nie mieliśmy określonego celu, w który chcieliśmy się udać. Szliśmy po prostu przed siebie.

-Myślę, że tu już możesz mi o wszystkim powiedzieć.

Tak też zrobiłam, opowiedziałam Alanowi całą historię. O tym jak znalazłam się u Nicka i po co. Oczywiście opowiedziałam mu również o moim tacie i wtedy nie spodziewanie po moim policzku spłynęły łzy. Alan jak tylko je zobaczył to wytarł je i uśmiechnął się do mnie. Przybliżył swoją twarz do mojej i mnie pocałował. Na początku nie ogarniałam co się dzieje, ale po chwili oddałam pocałunek. Wtuliłam się w niego i staliśmy tak na środku chodnika. I wtedy niespodziewanie zaczęło padać.

-Zawsze będę przy tobie- wyszeptał, złapał mnie za rękę i pobiegliśmy do domu.

Pożegnałam się z Alanem i on wrócił do siebie, a ja do siebie. Od razu poszłam do łazienki, żeby przebrać się w suche ubrania. Wysuszyłam włosy i wróciłam do pokoju. Zgarnęłam telefon i położyłam się w łóżku. Oczywiście od razu przyszedł do mnie SMS.

Od: Lissa <3

Jak cię tylko dorwę to aghhh! Spotkałaś się z Alanem a ze mną nie? -.- Jak mogłaś?!

Do: Lissa <3

Też cię kocham <3 dobranoc i do jutra ;*

Chciałam iść już spać, ale usłyszałam kłótnię rodziców z dołu. Mam już tego naprawdę serdecznie dosyć. W tym samym czasie usłyszałam ciche otwieranie moich drzwi, spojrzałam w ich kierunku, a do pokoju wszedł przestraszony Josh.

-Przestraszyłeś się?- kiwnął głową- Chodź do mnie- położył się koło mnie a ja go przytuliłam.

-Czy oni się już nie kochają?- spytał łamiącym głosem.

-Oczywiście, że się kochają, a czemu pytasz?

-Bo jak cię nie było to kłócili się codziennie- tego było dla mnie za wiele.

-Poczekaj tu dobrze?- powiedziałam i wyszłam z pokoju. Niech się kłócą, ale nie przy nim.

Zeszłam do salonu gdzie toczyła się ich awantura. Mój tato siedział na krześle z głową między dłońmi, a mama chodziła dookoła stołu.

-Możecie być ciszej? Ja jak ja, ale Josh się boi- kiedy zaczęłam mówić i oboje się uciszyli.

-Tak- odpowiedział tato, a ja wróciłam do pokoju do brata.

Położyłam się koło niego, a on się we mnie wtulił i tak zasnął. Jestem strasznie zła na rodziców za ich dziecinne zachowanie. Nie wiem o co tym razem się pokłócili, ale nie jestem pewna czy chcę wiedzieć. Boję się, do czego to może dojść.

Następnego dnia postanowiłam pójść z Joshem na lody i na plac zabaw, pogoda była wspaniała i od samego rana grzało słoneczko. Idealna niedziela. Josh bardzo się ucieszył na moją propozycję i w mgnieniu oka był gotowy. Okazało się, że na placu zabaw jest kilka jego kolegów, więc miał się z kim bawić. Ja za to usiadłam na kocyku na trawie i zaczęłam czytać książkę. Potrzebowałam takiego odprężenia.

Zdążyłam przeczytać całą książkę, Joshowi bardzo się tu podobało, aż nie chciał wracać, ale w końcu zgłodniał i wróciliśmy do domu na obiad. Nie mam pojęcia o co wczoraj kłócili się rodzice, ale dzisiaj rano zachowywali się normalnie. Strasznie zmienni są.

Po obiedzie przyszła do mnie Lissa i musiałam opowiedzieć jej wszystko z najdrobniejszymi szczegółami. Jej również mogę zaufać i nie muszę nic ukrywać. Nie była mocno zdziwiona Nickiem a bardziej moim ojcem. 

Zamykam oczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz