Chapter ten

26 6 0
                                    

Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam, ale o dziwo spało mi się bardzo dobrze. Przez chwilę pomyślałam, że to co wczoraj się stało to był tylko głupi sen, ale nie. Rano kiedy się obudziłam, na komodzie leżały czyste ubrania i ręcznik. Wzięłam to ze sobą do łazienki i poszłam wziąć prysznic. Umyłam się, przebrałam się w pozostawione ubrania i poszłam do kuchni. Zastałam tam Nicka w samych krótkich spodenkach robiącego chyba śniadanie.

-Nie patrz się tak- powiedział, ale się nie odwrócił.

-Skąd wiesz, że tu jestem?

-Czuję twoje spojrzenie.

-Chcę do domu Nick- powiedziałam i podeszłam do niego bliżej.

-Wykluczone- powiedział poważnie, zostawił to co robił i odwrócił się do mnie.

-Dlaczego? Będziesz mnie tu więził? Mam udawać, że wszystko jest dobrze? Nie chcę tak, nie chcę być tu dłużej z tobą- powiedziałam a do oczu zaczęły napływać mi łzy. Kiedy przypomnę sobie wczorajszy dzień i to co się stało mam ochotę rozpłakać się jak małe dziecko- Chcę do domu.

-Emily- powiedział łagodnie- usiądź powiem ci wszystko.

-No nareszcie.

- W liceum to należałem do gangu, z którym twój ojciec ma powiązania. Nie raz złamałem prawo, a on mnie znał bardzo dobrze. Wyjechałem na studia, żeby się od tego odciąć, ale wróciłem i twój ojciec odkąd zobaczył nas razem mi grozi. Ten gang się rozpadł, ale mam kontakt z niektórymi na przykład z chłopakami, których poznałaś wczoraj. A ty jesteś tutaj, bo teraz to ja grożę mu, zależy mu bardzo na tobie i się o ciebie boi. Ja tobie nic nie zrobię, ale on nie musi o tym wiedzieć- powiedział i odwrócił o de mnie swój wzrok, jakby się bał tego co we mnie zobaczy.

Mój kochany tatuś i gang? Nie możliwe. A jednak tak. Przez tyle lat byłam okłamywana? Nie. To musi mieć jakieś racjonalne wyjaśnienie, bo ma, prawda? Ale dlaczego Nick wplątał mnie w to wszystko? Przecież ja nie mam z tym nic wspólnego. Powinni to załatwić między sobą.

Chyba wolałabym nie znać tej prawdy. A teraz osoba, która była dla mnie najważniejsza, osoba która była dla mnie wzorcem do naśladowania. Osoba, która była i wciąż jest moim tatą, teraz spada w moich oczach w dół. On okłamywał nie tylko mnie, ale pewnie i mamę. Ona przecież nigdy nie zgodziła by się na takie układy.

-Czyli to wszystko, my... To było tylko po to żeby mu grozić?- spytałam przez łzy.

-Emily, ja...

-Ty... oghhh, nienawidzę cię! Nie chcę cię znać!- krzyknęłam i wybiegłam z domu.

Biegłam zapłakana przed siebie, mijając na ulicy ludzi. Nie wiedziałam dokąd biegnę i gdzie jestem. Byłam tylko durną przynętą, żeby szantażować ojca. A ja durna się w nim zakochałam i jeszcze wczoraj wieczorem wróciła mi nadzieja, że może coś z tego będzie. Idiotka ze mnie. Jak mogłam tak myśleć. Mogłam od razu zauważyć, że coś jest nie tak. A ja co? Byłam zaślepiona nim, a on mnie zranił. Już drugi raz i ostatni. Następnym razem nie dam się oszukać. Nie będzie następnego razu. Choćbym miała ruszyć niebo i ziemię ucieknę od niego. Już nigdy nie chcę widzieć go na oczy.

Doszłam do jakiegoś małego jeziorka. Usiadłam na brzegu i patrzyłam się w fale uderzające o brzeg. Właśnie tak się teraz czuję. Jakbym uderzyła o gruby mur i nie wiedziała jak się przez niego przedostać na drugą stronę. Przed tym murem zostawiamy wszystko a dalej idziemy bez niczego. Nowi my. U mnie tym murem okazała się prawda o moim ojcu.

Nie wiem ile tu siedziałam, ale na pewno bardzo długo, bo zaczęło się ściemniać. Nie wiedziałam co mam zrobić, nie spędzę tej nocy na dworze, a nie wiem czy chce wracać do Nicka. Rzuciłam z całej siły kamykiem do wody, który leżał obok mnie. Myślałam, że może to mi pomoże, ale jednak nie.

-Ej nie wyżywaj się na nim- powiedział i usiadł koło mnie.

-Dean? Co tutaj robisz?- spytałam i wciąż patrzyłam się w wodę.

-To samo co ty. Uciekam przed światem, no i ciebie szukałem.

-Po co?

-Wiesz po co cię porwaliśmy, ale chcemy cię mieć całą i zdrową.

-Nie wrócę do Nicka- powiedziałam i wreszcie na niego spojrzałam- Nie chcę go już nigdy widzieć.

-To chodź do mnie do domu- uśmiechnął się i wstał, podał mi rękę, którą przyjęłam.

-A to nie będzie problem, że u ciebie przenocuję?

-Nie, rodziców nie ma, a siostra się na pewno ucieszy.

Do domu Deana szliśmy 15 minut. Byłam nadzwyczaj mało mówna. Nogami szurałam po ziemi, przez co tworzyłam ślad, jakby ktoś mnie ciągnął na siłę. Dean tego nie komentował, szedł koło mnie tak samo zamyślony jak ja.

Jego dom nie był duży, ale wyglądał na przytulny i zadbany. Widać w nim kobiecą rękę. Dean poprosił mnie żebym poszła do kuchni, tak też zrobiłam. Zastałam tam ładną, czarnoskórą dziewczynę, która uśmiechała się do mnie.

-Hej, jestem Nina, siostra tamtego głupka- ruchem głowy wskazała schody, na których on zniknął- A ty to pewnie jesteś jego dziewczyną?

-Jestem koleżanką, Emily. Pokłóciłam się z bratem, a ten głupek zaproponował mi nocleg- wytłumaczyłam.

-Już cię lubię! Chcesz coś jeść? Wyglądasz strasznie- jak widać jest szczera.

-Nie dziękuję- odpowiedziałam.

Z Niną gadałyśmy do później nocy. Jest bardzo miła i sympatyczna. W wieku 8 lat została adoptowana przez rodziców Deana. Jej biologiczni rodzice zmarli w wypadku i prawie ich nie pamięta. Z Deanem od zawsze żyli w zgodzie, on jest jej wymarzonym starszym braciszkiem. To słodkie.

Dzięki Ninie, choć na chwilę zapomniałam o dzisiejszych wydarzeniach. Wiem też, że gdy tylko wrócę do domu, to zabiorę mojego brata na lody, do parku, gdziekolwiek. Ostatnio strasznie go zaniedbałam i chcę to naprawić... 

~~~~~

Hejka, znowu krótki rozdział... Ale po prostu mam tyle rzeczy szkolnych i nie tylko, w dodatku ta pogoda i brakuje mi czasu na pisanie... Chociaż ostatnio mam wenę, więc sądzę, że rozdziały będą częściej. 

Standardowo proszę o gwiazdki i komentarze, do następnego! 

Pozdrawiam

Klaudia ;)

Zamykam oczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz