Powoli zbliżaliśmy się do Hogwartu, przez całą podróż rozmawiałam z Blaisem o wszystkim od rodziny po ulubiony kolor, czułam, iż mimo, że jest wychowankiem Slytherinu połączyła nas więź przyjaźni.
Bardzo mnie to cieszyło, ponieważ moim największym lękiem było to, że nie znajdę osoby, z którą mogłabym się zaprzyjaźnic.
- Czas się przebrać w szaty- powiedział chłopak
- Masz rację, już prawie jesteśmy.
Ubrałam się w szatę i nic nie mówiłam, podziwiałam Hogwart. Był piękny. Okazały, przysadzisty, każdy czułby się tu bezpiecznie.
Przypomniało mi się, jak mama mówiła o tym miejscu. Pierwsza miłośc, pierwsza prawdziwa przyjaźń.Też chciałabym tu tego doświadczyć. Nigdy nie miałam chłopaka, którego naprawdę kochałam. Oczywiście typowe letnie zauroczenia były mi znane, ale chciałam czegoś więcej. Chciałam żeby przy nim serce biło mi jak oszalałe, żeby w brzuchu latały motyle, żebym mogła się przy nim otworzyć, żeby był dla mnie przyjacielem, żebym mogła wypłakać się w jego ramię, żeby był w stanie poświęcic dla mnie wszytko żeby po prostu był. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi.
- Blaise! Rusz się, idziemy.
Spojrzałam w lewo i zobaczyłam Malfoya. Włosy koloru blond, swoją drogą wyglądały jak tlenione, oczy stalowe, tajemnicze, nie do przeniknienia, dumna postawa, głowa wysoko uniesionia do gory, głos niski, na twarzy było widac złość i grymas, zapewne spowodowane moją osobą. Postanowiłam, że z nim porozmawaiam dzisiaj po kolacji. Nie chciałam sporów nawet z nim. Wiem, że w środku jest miły, ale udaje twardziela przed publiką.
- O co ci chodzi Smoku? Zluzuj gacie.- powiedział rozzłoszczony Diabeł.
- Próbuje cię uwolnic od tej szlamy, jakbyś nie zauważył.
Spojrzałam na niego z politowaniem.
- Na kim chcesz zrobić w tej chwili wrażenie DRACO MALFOYU- powiedziałam wyraźnie akcentując każdą literę jego imienia i nazwiska.
- Działasz mi na nerwy szlamo- syknął
- No co? Akcentuje twoje imie, tak jak ty to robisz. Swoja drogą to bardzo zabawne kiedy puszysz się jak paw kiedy to mówisz- zaśmiałam się.
- Posłuchaj szlamo, nie życzę sobie żebyś się do mnie tak odzywała- powiedział naprawdę zły.
- A ja nie życzę sobie żebys nazywał mnie szlamą. Dlaczego to robisz, co? Sprawia ci to radość, podnieca cię to? Kurcze, jakoś ja bez powodu nie nazywam cię czystej krwi debilem, chociaż w tej sytuacji bym mogła, bo nikt o poziomie IQ wyższym od małpy by nie nazywał tak ludzi pod pretekstem bo mogę. Więc proszę cię wyhamuj, dobrze?- ostatnie zdanie powiedziałam naprawdę zatroskanym i cichym głosem.
Draco patrzył na mnie dziwnym wzrokiem. Jakby w jego głowie były wszystkie rodzaje uczuć, od złości po zdziwienie przechodząc w smutek przegranego pojedynku.
- Dobra Ruda, my będziemy się już zbierac, widzimy się na kolacji- powiedział Zabini i uśmiechnął się szarmancko.
- Na razie- odwzajemniłam uśmiech
Obaj chłopcy wyszli.
Pociąg się zatrzymał. Wszyscy uczniowie człapali do wyjścia. Miałam cichą nadzieję, że spotkam po drodze Blaisa, ale niestety. Idąc w stronę Hogwartu starałam się wyszukac wzrokiem jakąs osobę, z która mogłabym porozmawiac. I znalazłam. Niska, szczupła, ruda dziewczyna. Tak, to dobry pomysł.
Zerknęłam jeszcze tylko na jej krawat, Griffindor, znakomicie!, uśmiechnęłam sie sama do siebie.
Szybkim krokiem podeszłam do niej.
- Hej, jestem Kate, a ty?
- Nazywam się Ginny, nigdy wcześniej cię nie widziałam w Hogwarcie- powiedziała, ze zdziwieniem.
- To moj pierwszy rok, ale spokojnie, nie jestem pierwszoroczniakiem- uśmiechnęłam się- po prostu mama chciała, żebym uczyła się w domu.
- Rozumiem, pewnie boisz się, że sie nie zaklimatyzujesz.
- Jakbyś zgadała. Czuję, że wszyscy się już znają a ja jako nowa nigdzie się nie wpasuje.
- Spokojnie, w Hogwarcie każdy się odnajdzie, nawet z rudymi włoasami.- obie szczerze się zaśmiałyśmy- no chyba, że trafisz do Slytherinu, to moze byc problem, wiesz...mają kompleks czystej krwi.
- Wątpię żebym tam trafiła, nie jestem taka jak oni. Chociaż poznałam dzisiaj jednego Ślizgona i był naprawdę miły, czego niestaty nie można powiedziec o drugim...
- Kogo poznałaś?- spytala z ciekawością
- Blaisa Zabiniego- to ten miły i Draco Malfoya- którego starałam się ustawic do pionu- zaśmiałam się.- Czasami jak mu dogryzałam jego tleniona blond czupryna robiła się buraczkowa od złosci- Ginny i ja niemal zapowietrzyłyśmy się ze śmiechu.
- Wiesz, Blaise to mój przyjaciel i często zadaje sobie pytanie dlaczego jest w Slytherinie.
- Też się zastanawiam, nawet powiedziałam mu, że powinien awansować do hufflepuff.
- A tak z innej beczki, sprzeciwiłaś się Smokowi?- Ginny bykla zszokowana
- No oczywiście, to, że ma wysoko postawionego ojca nie znaczy, że może robić i mówic co chce.- powiedziałam z przekonaniem w głosie.
- Niby tak, ale wiesz, każdy się go boi, nawet Blaise nie jedzie po nim za bardzo
- Moim zdaniem nie ma się czego bac, na pewno nie pójdzie do ojca i nie powie mu tatusiu jakaś dziewczynka mi się sprzeciwiła- powiedziałam głosem 4-latka- przecież tata wziąłby go za totalnego nieudacznika.
- Nigdy tak o tym nie myślałam. Może masz racje...
CZYTASZ
Miłość w Hogwarcie
FanfictionCo się stanie z Draconem Lucjuszem Malfoyem gdy na jego drodze stanie pewna dziewczyna - wnuczka Toma Riddle'a. ??? Tego dowiesz się w mojej książce. Serdecznie zapraszam Prawa autorskie!!!!