Miłość w Hogwarcie IX

202 13 0
                                    

Szłam do biblioteki poszukać nadających się do przeczytania książek jednak po drodze usłyszałam czyjąś rozmowę.
- Nie wiem czy jestem z nią do końca szczęśliwy- to był głos Dracona
- To zerwij z nią. Po co to ciągniesz?- głos Blaisa
- Bo ona jest taka szczęśliwa. Zmieniła się dla mnie.
- Pamiętasz co mi powiedziałeś dwa tygodnie temu po imprezie maskowej?
- Dużo wtedy mówiłem- stwierdził Malfoy
- Powiedziałeś, że rozmawiałeś z Kate, która powiedziała ci, że człowiek nie zmienia się dla innych, tylko dla siebie, i że nie może zmienic się w jeden dzień, tylko to trwa.
Nogi się pode mną ugięły kiedy usłyszałam swoje imię. Czułam, że zaraz stracę przytomnośc, ale musiałam słuchac dalej.
- Pamiętam, ale...może się myliła- stwierdził blondyn- nie zawsze musi miec rację.
- A co jeżeli Astoria udaje, że się zmieniła tylko po to żeby cię zdobyć? Może rozstań się z nią na jakiś czas i zobacz czy dalej będzie taka. Jeżeli tak, to może faktycznie warto dać jej szanse, ale jeśli nie to nie męcz się z nią. Widzę, że jej nie kochasz. Powinieneś porozmawiać z Kate. Ona wygląda jak wrak człowieka. Dokładnie tak samo jak ty parę tygodni wcześniej. Pamiętasz co ona zrobiła? Uratowała ci dupę, a ty nawet jej nie podziękowałeś chociaż dobrze wiedziałeś, że ryzykowała dla ciebie życie. Ośle przejrzyj na oczy. Oboje wiemy, że coś do niej czujesz.
To były ostanie słowa, które usłyszałam, potem był już tylko huk mojego upadku na podłogę...

***

Obudziłam się, ale nie otwierałam oczu.
Nie, nie, nie, nie, nie- zaczęłam myśleć. Znowu zemdlałam, znowu jestem w skrzydle szpitalnym, znowu przyniósł mnie Malfoy. To chyba jakiś kiepski żart.
Uniosłam powieki i zobaczyłam nad sobą twarz 4 Gryfonów.
- No! Nie róbcie zbiegowiska! Dajcie dziewczynie odpoczywac!- Powiedział jeden z czwórki uczniów.
- Gdzie ja jestem?- zapytałam kiedy pozostała trójka się rozeszła.
- W pokoju wspólnym Gryffindoru- odpowiedział chłopak
Podniosłam się na łokciach i zlustrowałam pomieszczenie.
Jest to duża świetlica z kominkiem i dwoma klatkami schodowymi prowadzącymi do sypialni dziewcząt i chłopców w akademikach. Ściany wyłożone są portretami, każdy przedstawia poprzedniego lub obecnego szefa Gryffindoru. Był okrągłym, przytulnym pomieszczeniem. Miał pomalowane na czerwono ściany. W pokoju znajdowało się wiele stolików oraz miękkich foteli, gdzie uczniowie rozmawiali ze sobą oraz odrabiali prace domowe. W kominku płonęło ognisko. Ściany były dodatkowo pokryte czerwonymi gobelinami. W pokoju znajdowała się tablica ogłoszeń. Generalnie był dużo przyjemniejszy niż pokój wspólny Slytherinu w lochach, gdzie jedynym źródłem światła były lampy.
- Jak się tu dostałam?
- Znalazłem cię niedaleko biblioteki. Leżałaś nieprzytomna więc postanowiłem cię tu przynieść- uśmiechnął się lekko
- Dziękuję. Wypadałoby zapytać jak ma na imię mój wybawca- zaśmiałam się cicho
- Nazywam się Oliver Wood.
- Miło mi cię poznać drewniany człowieku- oboję się zaśmialiśmy- Ja nazywam się Kate.
- Wszyscy wiedzą kim jesteś, ale nikt nie wie dlaczego jesteś w Slyterinie.
- Ehh...Myślałam, że w tej szkole wieści szybciej się rozchodzą. No więc, Tiara chciała przydzielić mnie do Gryffindoru, ale zobaczyła, że mam...dar. Osobiście bym go tak nie nazwała, moim zdaniem to kilka odpowiednich cech charakteru.
- Ale jaki to dar?- zapytał Gryfon z widoczną ciekawością.
- Mam "dar"- zrobiłam cudzysłów palcami- zmiany ludzi na lepsze dlatego Tiara postanowiła przydzielić mnie do Slytherinu. Wiedziała, że uda mi się zdziałac tam coś dobrego.
- Nie pomyliła się. Nikomu nie udało się przekonac Malfoya do jak on to mówi "szlam".
- Prawdę mówiąc...nie jestem dziewczyną z mugolskiej rodziny, przynajmniej nie całkowicie. Jestem półkrwi.
- To dlaczego nie powiesz tego Ślizgonom?- zdziwił się Oliver- wolisz żeby cię nękali?
- To dość skomplikowane. Chcę zmienić nastawienie do mugolskich dzieci w Slytherinie. Jeżeli wyznam wszytkim, że nie jestem jednym z nich zaczną mnie traktowac dobrze, a "szlamy" dalej będą gnębić. Póki utożsamiam się z jedną z nich mogę coś zmienić, ale jeśli prawda wyjdzie na jaw nie będę w stanie niczego naprawić. Pewnie nie do końca rozumiesz co mam na myśli, ale to naprawdę ciężko wytłumaczyć.
- Masz rację, nie rozumiem tego, że wolisz dawać sobą pomiatac żeby zmieniać świat.
- Nie daję sobą pomiatać, zaufaj mi.- spojrzałam na zegarek- O rety! Już 18:00 muszę lecieć do siebie.
Szybko wstałam z kanapy i poszłam w kierunku wyjścia.
- Poczekaj- zawołał Oliver- odprowadzę cię.
- Będzie mi bardzo miło- odpowiedziałam i się uśmiechnęłam.
Szliśmy przez Hogwart rozmawiając o najróżniejszych sprawach i co chwilę się śmialiśmy. Naprawdę dobrze mi się z nim rozmawiało. Chociaż na chwilę zapomniałam o Malfoyu.
Kiedy byliśmy już w lochach pod wejściem do pokoju wspólnego Ślizgonów spotkaliśmy nie kogo innego jak Dracona i Blaisa.
- O! Patrz Blaise szlama wróciła- chłopak zaśmiał się szyderczo - spojrzał na Gryfona- a ty co tu robisz Wood? Zgubiłeś drogę do mamusi?
- Zamknij się Malfoy- powiedział Oliver- ona nie jest szlamą!
- Doprawdy? A niby kim?- zadrwił Draco.
- Jej matka jest czar...
- Czarującą osobą- przerwałam mu- chciałabym miec tyle wdzięku co ona.
- A, więc nie jesteś szlamą, tylko szlamą bez wdzięku- zaśmiał się Draco- teraz wszystko jasne.
- Widzę, że znów jesteś w swojej szczytowej formie- powiedziałam- to smutne, że jedyne co umiesz zrobić to wyzywać ludzi od szlam. Tak jak myślałam Greengrass zmieniła się tylko po to żeby cię zdobyć i wpoić ci z powrotem stare zasady. Myślałam, że stać cię na coś więcej niż dziewczyna z delkotem większym niż IQ, ale cóż, o gustach się nie dyskutuje.
- Zamilcz Szepks- wysyczał Draco.
- Bo co? Znowu wyjmiesz różdżkę i zaczniesz mnie nią szczuć? Oboje wiemy, że mam rację co do Greengrass. Cofnąłeś się w rozwoju bo głupio wierzyłeś, że się zmieniła. Ludzie nie zmieniają się w dzień czy dwa. To trwa miesiące lub lata. Ciekawe kiedy to zrozumiesz.
- Draco- szturchnął go Blaise- idziemy na kolację.
Chłopak posłusznie wykonał polecenie przyjaciela i oboje wyminęli nas rzucając spojrzenie Bazyliszka.
- Oliver- zwróciłam się do chłopaka- powiedziałam ci, że nie chcę żeby wiedzieli. Dlaczego to zrobiłeś?
- Przepraszam. Po prostu nie wytrzymałem kiedy ten rozpieszczony dzieciak nazwał cię szlamą.
- Panuję nad sytuacją, nie musisz mnie ratować. Do zobaczenia- przytuliłam chłopaka i weszłam do pokoju wspólnego Slytherinu.

Miłość w HogwarcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz