Trust No One

3K 154 209
                                    

*- Dipper. - odezwał się w końcu jako pierwszy. Jego głos drżał lekko - Will żyje. - otworzyłem szerzej oczy w szoku jaki mnie ogarnął. No tego to ja się nie spodziewałem. Co teraz?..*

- C-co? Jak to? Skąd to wiesz? - zapytałem po chwili zaskoczony.

- Pamiętasz jak nie mogłeś sobie przypomnieć co ci się śniło? -zapytał wstając z łóżka.

- No tak.. Powiedziałeś wtedy, że to sprawka jakiegoś słabego demona.. - zmarszczyłem brwi nie rozumiejąc z początku o co mu chodzi - Chwila... - mruknąłem pod nosem, powoli rozumiejąc do czego zmierza - Wcale nie chciałeś przeżyć swojego pierwszego snu. Po prostu chciałeś to sprawdzić, prawda? - spojrzałem na niego podejrzliwie i skrzyżowałem ręce na piersi.

- Noo.. Ja.. Em.. - Bill był ewidentnie zakłopotany, westchnąłem.

- Spokojnie Bill. Rozumiem to.. mniej więcej. W końcu miałeś swoje powody.. Po prostu powiedz co widziałeś. - usiadłem na krześle przy biurku, nie kryjąc swojej rosnącej ciekawości.

- Okej.. A więc we śnie na początku byłeś tylko ty i ja. Było spokojnie, wszędzie biel i cisza. Nie mogłeś się poruszyć i wtedy otaczająca pustka zaczęła zmieniać kolory, raz biało, a raz czarno. Później kiedy się uspokoiło, spojrzałeś na mnie, tego który wciąż stał tyłem, był niebieski. Podszedłeś w końcu mogąc się ruszyć, ale obudziłeś się nim dostrzegłeś moją twarz jak zapewne sądziłeś, ale to nie byłem ja. To był Will. - mówił chodząc niespokojnie po pokoju i akcentując co drugi wyraz w najróżniejsze sposoby gestykulując przy tym jak szaleniec, co wyglądało nieco komicznie, więc gdyby sprawa nie była poważna pewnie już leżałbym na podłodze śmiejąc się jak jakiś nienormalny.

- No ale tylko tyle?.. - zapytałem zdziwiony. Po tym wnioskuje, że jego ukochany żyje? A ,może to przypadek, co w tedy?..

- Nie, nie, nie! To nie koniec! W sensie tak kończył się sen, ale ja przejrzałem go parę razy. To jak kolory zmieniały się w okół ciebie to nic innego jak alfabet morsa. Była to zaszyfrowana wiadomość od jednego ze szpiegów, którą przesłał mi przez ciebie i.. -

- Chwila! Co?! A co ja jestem jakaś demoniczna skrzynka odbiorcza?! - oburzyłem się nieco przerywając wypowiedź Bill'a.

- Nom.. Przepraszam?.. Najwyraźniej o wiele łatwiej było mu to przesłać przez twój umysł niż mój..- podrapał się nerwowo po karku. Wywróciłem oczami zrezygnowany i dałem mu znak, aby kontynuował - No tak, wracając. Wiadomość jaką mi przekazano mówi, że mogę już wracać i, że Will żyje, tylko, że jest przetrzymywany w Corporickich lochach. Będzie organizowana akcja ratunkowa i jestem tam potrzebny. - dokończył i stanął w miejscu.

- Dobra. To kiedy wyruszamy? - przerwałem ciszę jaka zapadła na krótką chwilę. Bill zmarszczył brwi.

- Ja idę, ty zostajesz. Zrozum Sosenko, że to niebezpieczne. Nie zamierzam cię wciągać w sprawy mojego świata i narażać na niepotrzebne niebezpieczeństwo. - głos demona był stanowczy, co jednak zignorowałem.

- Idę, czy to ci się podoba, czy nie. Mogę się przydać. - powiedziałem bez emocjonalnie.

- Tak? A niby w czym? Dipper jesteś człowiekiem. Nie możesz mierzyć się z demonami. - w głosie Bill'a słyszałem kpinę.

- Może i tak, ale i tak nie zamierzam puścić cię samego. - wzruszyłem ramionami całkowicie ignorując to co i jak powiedział - A teraz jeśli łaska, czy mogę odzyskać moje ciało? - wskazałem na siebie wciąż w postaci niematerialnej.

Bill przewrócił oczyma ewidentnie zdenerwowany i podał mi dłoń. Chwyciłem ją bez chwili namysłu i już pokrótce byłem w swoim ciele. Uśmiechnąłem się do demona i wyjąłem z szuflady biurka stary maczetę, którą dostałem od ojca przed przyjazdem. Uznał, że skoro jedziemy do lasu to mi się przyda i w tym faktycznie miał rację - przyda się to bardzo. Była ostra jak brzytwa co mnie ucieszyło.

"Wymiar Wojny" [BillDip] [Zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz