Goodbye~

1K 93 7
                                    

      Biegałem z Dipperem na rękach jak szalony, przedzierałem się przez tłum demonów, które teraz wpatrywały się w Nadiie przemawiającą z sali tronowej.

     Udało mi się dostać do lasu. Skierowałem się w dobrze znanym mi kierunku - Will! - zacząłem wołać brata, kiedy byłem już niedaleko kryjówki.

     Pojawił się przede mną już parę kroków dalej.

- Co się sta..? - nie dokończył. Zrozumiał od razu. Nie wiem, czy spowodował to widok nieprzytomnego Dippera, czy rozpacz wymalowana na mojej twarzy, a może oba... Ważne, że zrozumiał.

     Zabrał Dippera i ułożył go na mchu. Odetchnąłem, już spokojniejszy. William znał się na leczeniu. I o ile szatyn nie umarł w tamtym momencie, było pewne, że "Błękitek" da radę go wyleczyć. Wiem, że zostawiam chłopaka w dobrych rękach...

- A co z tobą..? Wyglądasz słabo.. - Powiedział, spoglądając na mnie.

- Jestem tylko trochę zmęczony. Będzie dobrze.- powiedziałem spokojnie - Najpierw zajmij się nim.. - wysapałem zmęczony.

     William kiwnął głową z determinacją i kiedy ujrzałem złote iskierka, wydostające się z jego dłoni, z ulgą pozwoliłem sobie na utratę świadomości...

*

     Moje powieki były strasznie ciężkie. Ile razy jeszcze otrę się o śmierć w najbliższym czasie... Eh, chociaż teraz powinno już być w porządku. Ostatecznie to już koniec... Może mógłbym odpocząć... Nie mam na nic siły.

      Ostatecznie zebrałem się w sobie i udało mi się otworzyć oczy.

      Byłem w bardzo jasnym pomieszczeniu, na szpitalnym łóżku. A na mojej ręce spoczywało coś ciężkiego. Spojrzałem na obiekt, którym okazała się, być głowa śpiącego Bill'a.

     Zarumieniłem się lekko. Powoli, by go nie zbudzić i delikatnie wsunąłem palce w jego złote włoski. Były zadziwiająco miękkie i puszyste. Uśmiechnąłem się łagodnie, głaskając go czule.

     Nagle Cipher wydał cichy pomruk. Zaskoczony chciałem cofnąć dłoń, jednak on wtulił się w nią, mamrocząc coś pod nosem i marszcząc go lekko. Zarumieniłem się mocniej. Jaki on kochany jak tak śpi~

- Kocham cię Trójkąciku... - szepnąłem cicho i odgarnąłem złociste kosmyki z jego czoła, chcąc złożyć tam pocałunek.

     Niespodziewanie dłoń demona znalazła się na moim karku i przyciągnęła mnie niżej, tak, że moje i jego usta spotkały się w pocałunku. Nim zamknąłem oczy, oddając się chwili, dostrzegłem wesołe ogniki w oczach demona i poczułem, jak na parę chwil jego usta wyginają się w cwaniackim uśmieszku.

     Zarzuciłem dłonie na jego szyję i pozwoliłem na pogłębienie pieszczoty. Nie przeszkadzało mi też, kiedy Bill zawisł na de mną na łóżku. Jego dłonie jeździły po moich biodrach. Usta muskały moje, całując łakomie, jakby desperacko bojąc się rozłąki.

     Jednak ta w końcu nastała, a Bill odsunął się lekko ku mojemu niezadowoleniu i spojrzał mi wesoło w oczy - Ja ciebie też Sosenko~- powiedział, a ja zarumieniłem się lekko i uśmiechnąłem do niego lekko.

     Położyłem dłonie na jego policzkach i pogłaskałem je. - Masz oko... - zauważyłem spokojnie. Usiadł i mnie również pociągnął spokojnie do siadu.

- Nie do końca. - westchnął nieco zmieszany, ale lekki uśmiech wciąż gościł na jego ustach - Bo widzisz. Kiedy spałeś, Will po prostu otoczył je odrobiną magii, by się zrosło i wyglądało jak dawniej. Jednak wciąż nie posiadam mocy... - wyjaśnił i spuścił wzrok, jakby brak mocy był powodem do wstydu. Może wśród demonów był... Nie wiem.

     Westchnąłem - Spokojnie. Razem na pewno coś wymyślimy... - uśmiechnąłem się do niego ciepło.

- Puki co nie ma na to czasu. Musimy wracać do Wodogrzmotów. - powiedział, wstając. Spojrzałem na niego zaskoczony.

- Dlaczego? - zapytałem zaskoczony, również wstając.

- Różnice czasowe... - powiedział z lekkim niesmakiem w głosie i grymasem niezadowolenia na twarzy. I wtedy do mnie dotarło, o co mu chodzi. Mabel..!

- M-myślisz, że jeszcze zdążymy..? - zapytałem lekko roztrzęsiony myślą, że mogę już nie zobaczyć siostry.

- Oby. Kiedy jeszcze miałem moc, zatrzymywałem tam czas. Kiedy straciłem mogło minąć już parę lat.. Ale wczoraj poprosiłem Will'a, by wznowił moje zaklęcie.. - mówił, kiedy prowadził mnie korytarzami - Problem w tym, że to dla niego nowe zaklęcie. I totalnie nie podchodzi pod żadną z jego specjalizacji, więc nie jest specjalnie trwałe. - wyjaśnił.

- M-mhm... - przytaknąłem. Znaleźliśmy się w pomieszczeniu, gdzie stał Will. Uśmiechał się ciepło.

    Bill otworzył portal i wyciągnął dłoń do mnie - Chodź, odwiedzą nas wkrótce. - powiedział złotowłosy. Kiwnąłem głową zdeterminowany i chwyciłem jego dłoń. Pociągnął mnie i wróciliśmy do domu...

*******

(*692 słowa rozdziału*)

FH:

Yo

Tyle dziś

To już końcówka. 

So nie ma za wiele do napisania.

Papateczki ^^

=)

"Wymiar Wojny" [BillDip] [Zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz