Rocznica

20 1 0
                                    

Kwiecień, 2016, Oxfordshire
Wczoraj Wielki Piątek, dziś Sobota... Cindy już od kilku lat nie przeszkadzało, że nie czuje atmosfery Świąt Wielkanocnych. Dzień zaczął się zwyczajnie. Kawa, kąpiel, zakówanie słówek. Potem śniadanko i znowu nauka. Pasta ze szpinakiem na obiad i ciasteczko na deserek. Po obiedzie telefon rozdzwonił się okrutnie. A to rodzina z życzeniami, a to przyjaciele i znajomi. Po jakichś dwóch godzinach wiszenia na telefonie tak bardzo wybiła się z rytmu, że już jej się nie chciało uczyć. Przyciągnęła się leniwie i zdecydowała, że wybierze się do Oxfordu, a co!
-Adaś! - wydarła się na cały dom - jedziemy do Oxfordu?
-Spoko, za pół godziny?
-Cool!
Włożyła czarne spodnie, czarną koszulkę i szarą bluzę za biodra, czarne botki, małą torebkę, jeszcze tylko kolczyki w kształcie kół, jakiś fryz i gotowe.
Po drodze dzielili się wrażeniami z ostatnich dni pracy, aż dojechali do Crowley Road, ich ulubionego komplexu Galerii i sklepów, zaparkowali i umówili się jak zwykle pod TK Maxem, po czym każde poszło w swoją stronę i zaczęło się buszowanie. Cindy upolowała zajebiste adidasy, wzięła dwie pary, bo nie mogła od dawna trafić na całe czarne sportowe buty i wtoczyła się do przymierzalni że stertą ubrań, kiedy usłyszała komunikat, że za parę minut zamykają sklep i kasa będzie nieczynna.
-Cholera! Oddała pracownikowi ciuchy i pobiegła do kasy z butami. Kolejny komunikat informował, że zostało jeszcze pięć minut. Policzyła osoby w kolejce, była szósta, cztery kasy czynne, więc powinna zdążyć. Za nią chyba jeszcze z dwadzieścia osób. Nagle Cindy wzrok przykuł młody chłopak, który w niesamowicie flegmatyczny sposób obsługiwał już od dłuższego czasu pewną parę. Cindy czuła na sobie presję czasu, a ten kolo ją zwyczajnie wkurzał. Przyglądała mu się uważnie przez chwilę, był to krępy, rudy Anglik. Powolutku ściągał rzeczy z wieszaka patrząc przed siebie tępym wzrokiem, jeszcze wolniej je składał i układał w torbie. Z tego letargu wyrwał ją głos w megafonie, który przypominał, że jeszcze tylko dwie minuty. Uświadomiła sobie, że jest już pierwsza w kolejce, kasa numer cztery właśnie się zwolniła i Cindy z nieukrywaną radością zapłaciła za buty, z tego wszystkiego zapomniała o karcie stałego klienta.
Wybiegła ze sklepu i prawie wpadła na Adasia. Śmiali się przez chwilę z siebie samych, że zapomnieli, że dziś wszystko krócej czynne, w końcu omówili szybko menu na jutrzejszy dzień i postanowili zrobić zakupy w Lidlu.
Tam znowu każde poszło w swoją stronę, Cindy swoim zwyczajem zrobiła zakupy w ekspresowym tempie, zapłaciła i czekała na Adasia siedząc na metalowym blacie pod oknem i obserwując ludzi. Przyglądała się parom i rodzinom, ale już bez użalania się nad sobą. Tylko jakoś tak zrobiło się jej smutno, bo uświadomiła sobie właśnie, że dziś mija trzynaście lat od kiedy poznała swojego byłego męża. Postanowiła przerwać już ponad roczne milczenie pomiędzy nimi, a że działa czasem szybciej niż myśli, napisała maila, bo tylko tak się kontaktowali jeszcze krótko po rozwodzie, dopóki nie wysłała go do diabła. Napisała :"Wesołych Świąt. Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku". Chwilę później żałowała tego impulsu, ale trudno. Już się stało. Przecież to tylko życzenia świąteczne... Ku jej zaskoczeniu odpowiedź przyszła bardzo szybko:"Dziękuję, u mnie ok. Wesołych Świąt również dla Ciebie. Pozdrawiam". W sumie fajnie, że odpisał, pomyślała i zapomniała o sytuacji dziwnie szybko...

Cindy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz