Noc skradzionych pocałunków

31 1 0
                                    

W pracy Cindy zastała kocioł, działo się tak wiele, że nie miała czasu na nic, tylko czasem, na krótką chwilę, na wspomnienie ostatniej nocy uśmiechała się do swoich myśli. Szybko minęła ta zmiana i jak już zaczęła w aucie czytać smsy, zaskoczył ją jeden od koleżanki, z którą, kiedyś pracowała. "Hey Cindy, mam doła, muszę pogadać i się rozerwać, masz może wolny wieczór?". 
Chwilę się zastanowiła, w sumie jutro ma dopiero nockę, jest piątek, dawno Magdy nie widziała, czemu nie? Zadzwoniła i poprosiła tylko o czas na dotarcie do domu i doprowadzenie się do porządku. Szybki prysznic, tym razem full wypas make up, jeansy, czarny topik i wdzianko, szpilki, biżuteria dopasowana do stroju. Spojrzała w lustro i stwierdziła, że dziś wyprostuje włosy i zrobi się na bóstwo. Jej okrągłą twarz podkreślał perfekcyjny makijaż i blond włosy opadające na ramiona z grzywką filuternie zaczesaną na bok. Efekt końcowy bardzo jej się podobał, wyglądała super i tak też się czuła. Madzia też już dojechała więc dziewczyny wypił sobie po piwku i ruszyły na balety...
Najpierw zajrzały do knajpy, którą Magda znała sprzed lat, wypił po piwku, Madzia poopowiadała trochę o sobie i swoim problemie i o tym jak rutyna zabija jej związek. Dziewczyny pracowały razem, kiedy Cindy przyjechała do Anglii, Madzia była taką dobrą duszą, która pomogła koleżance się zaklimatyzować, nauczyła pracy. Tylko potem Madzia poznała faceta, zaszła w ciążę, odeszła z pracy i kontakt się urwał... Madzia długo nie chciała się przyznać, że do happy endu to jej związkowi dużo brakuje. Cindy cieszyła się ogromnie, że ta bariera została wreszcie przełamana i że może jakoś pomóc, chociaż wysłuchać.
Po tym piwku dziewczyny stwierdziły, że pójdą na głębszego do knajpy obok zanim impreza się rozkręci i tak też zrobiły. Wychodząc załapały się na pieczątki, dzięki którym tego wieczora nie będą już musiały płacić za wstęp.
W knajpie obok wypiły po tequilli i zaczęły tańczyć. W zasadzie to Cindy włączył się szwędacz i wyciągnęła koleżankę na parkiet prawie siłą. Dziewczyny zaczynały się rozkręcać. Po tak rozpoczętym wieczorze były gotowe na ciąg dalszy, toteż wróciły do poprzedniej knajpy, gdzie dyskoteka rozkręciła się na dobre. Wmieszały się w tłum i zaczęły szaleć. Potem były kolejne szoty, mężczyźni, muzyka i... Cindy obudziła się na trawie, pod drzewem, bez telefonu i bez pojęcia, gdzie do cholery się znajduje i jak tam się dostała. Podniosła się i szła, długo szła, bo dorobiła się odcisków. W końcu złapała okazję i ktoś życzliwy podwiózł ją pod sam dom. Rzuciła się na łóżko i spała długo, dopóki nie usłyszała głosu Madzi
-Jesteś wariacie, a myśmy tu umierali że strachu.
Cindy zerwała się na równe nogi,  zaprosiła Magdę do salonu, i przy kawie, połprzytomna wysluchała relacji koleżanki, z której jakieś przebłyski i strzępy wspomnień zaczęły jak puzzle układać się w jedną całość.
-No wiesz, stałyśmy już przed klubem, gotowe do powrotu do domu jak zaczęłaś całować się z tym misiem, hahaha
- Dżizys, co ty chrzanisz, z jakim misiem?
-No takim dużym, fajnym.
-Czekaj, czekaj pamiętam, że z jakimś gadałam,ale całowanie?
-No tak, z tym na zewnątrz, a z takim innym wcześniej, w środku!
-Nieee -Cindy myślała, że umrze że wstydu...
-Tak, tak, ale nie się nie martw, ja się calowałam z pięcioma!
-Coo???
Zaczęły się śmiać i przeżywać wszystko jak małolatki. Chyba takie szaleństwo było im potrzebne.
Tylko jednego Cindy nie ustaliła, jak dostała się w miejsce, gdzie się obudziła, co właściwie się wydarzyło i gdzie jest jej telefon...

Cindy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz