Minął już spory czas od ostatniego spotkania z Richardem, jakiś miesiąc chyba. Co prawda odzywał się, ale przeważnie wtedy, kiedy Cindy była zajęta i zawsze się żalił na nadmiar pracy...
Podczas ostatniej rozmowy opowiedział jej co tam u niego słychać, trochę pogadali o jej pracy a na koniec ustalili, że spotkają się w piątek, bo obydwoje sobotę mają wolną, więc można będzie jakoś fajnie spędzić czas. Tylko, że przez kilka kolejnych dni znowu zapadł się pod ziemię i aż do piątku się nie odezwał. Ona też milczała, bo bardzo była ciekawa co on zrobi. No i dupa, bo nic nie zrobił. Cindy wróciła z pracy, wzięła gorąca kąpiel, zjadła kolację i poszła do siebie odpocząć.
Uwielbiała ten moment, kiedy mogła się uwalić w swoim łóżku na waleta. Przykryła się mięciutkim kocem, zamknęła oczy i poczuła jak jest jej przyjemnie. Uświadomiła sobie, że owszem, jest jej przykro, że tak się Richard zachował, ale bez przesady, nie będzie rozpaczać.
Niemniej jednak jej duma została urażona i wiedziała, że tego nie da się już odkręcić. Za późno, zbyt wiele razy tak luźno podszedł do tematu i poczuła, że nie chce już nigdy więcej być opcją. Podjęła decyzję, że to koniec. Poczuła też jakiś dziwny spokój i zgodę na tę decyzję.
"Nie będę nidgy więcej opcją" - pomyślała i popijając swój ulubiony sok pomarańczowy rozpoczęła samotny maraton filmowy, który trwał gdzieś do północy.
Już prawie zasypiała, kiedy przyszła wiadomość: "Witaj Skarbie, dopiero wróciłem do domu, mogę do Ciebie przyjechać? Tak bardzo tęsknię..."
Nic nie odpisała, choć wiedziała, że on wie, że odczytała.
Przyszło jeszcze kilka wiadomości, gdzie tłumaczył się, że pracował do późna, że potem przyjacielowi pomagał i takie tam. Przemilczała je wszystkie z premedytacją i dopiero przed południem odpisała: "Sorki kocie, ale byłam zajęta". Tyle. Żadnego tłumaczenia się, ani pocałuj mnie w dupę. Chyba zrozumiał bo nic nie odpisał. Coś tam się jeszcze po kilku dniach produkował, ale Cindy zamknęła już rozdział pt :"Friendship with benefits z Richardem". Próbowała tylko ocalić wspomnienia pięknych chwil, które spędzili razem, ale nie chciała go już widzieć. Przynajmniej nie teraz...Tylko, że Richard wcale nie zanierzał zrezygnować z tej znajomości. A jakże, nie przestawał pisać i dopytywać co tak naprawdę się stało. W końcu odebrała ten pieprzony telefon pewna, że ma w sobie siłę, żeby wysłać go do diabła...
- Hej skarbie, chyba wiem o co ci chodzi- zaznaczył na wstępie zbijajac ja zupelnie z tropu.
- Ze niby co wiesz?
- Zrozumiałem o co ci chodzi i nie chcę, żeby tak to się zakończyło. Pozwól mi to naprawić... Możemy już nie sypiać ze soba, tylko nie znikaj z mojego życia, jesteś dla mnie ważna...
"Szkoda, że jakoś tego nie czuję" pomyślała i odpisała pytaniem:
- Mówisz tak, bo boisz się mnie stracić?
- Tak...- Nie zrozumiał podtekstu.
"Terzeba było myśleć wcześniej " znowu ironia w myślach, a do słuchawki : - Rozumiem, ale...
- Zróbmy coś razem, jedźmy nad morze, odkryłem fajne miejsce... "Pewnie jak byłeś tak zajebiście zapracowany?" Podwójny dialog trwał, albo raczej potrójny, bo Cindy wiedziała, że on ja ściemnia, ale jakoś nie zdobyła się, żeby mu to powiedzeć. Wiedziała, że nad rzadne morze nie pojada...
CZYTASZ
Cindy
RomanceMiłość ma wiele twarzy. Nie ma za to reguł. Nigdy nie wiadomo skąd przyjdzie i kiedy odejdzie. I podobno znajduje Cię jak przestajesz szukać... Niektórzy zakochują się raz na całe życie, inni w pogoni za miłością zatracają siebie samych, a jeszcze...